Klinika na Mieszka I

Informacje i opinie o lekarzach weterynarii, klinikach i gabinetach.

Moderator: Moderatorzy

Post » Pon sie 01, 2005 8:08 Klinika na Mieszka I

Podlinkowane:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=826481#826481
E.



http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html? ... 62&v=2&s=0

Prosimy o wpisywanie komentarzy :evil:

Pisałam już o tym, że mój Demonek odszedł za TM właśnie w wyniku leczenia w tej "klinice" :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :(
Widać, że nie jestem odosobnionym przypadkiem :( :( :( :(
I tylko zwierząt żal :( :( :( :( !!!

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pon sie 01, 2005 18:01

Podnoszę dla wszystkich poznaniaków.

Tika

 
Posty: 9694
Od: Pon sie 02, 2004 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Wto sie 02, 2005 6:48

wpisywalam sie juz wczoraj. I widzialam w Telekurierze reportaz o przypadku opisanym pod tym linkiem. Może jednak coś dobrego z tego wyniknie? Ludzie przestana mieć zaufanie do tej kliniki w koncu... :twisted:

azis

 
Posty: 1359
Od: Śro cze 01, 2005 7:26
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sie 02, 2005 6:58

W życiu w tej klinice nie byłam i nigdy nie zamierzam, już od dawna czytałam o niej negatywne opinie, na szczurzym forum również. Omijam ją z daleka dla zasady i innym też radzę...
Sorceress Pleiades, koty, Sorceress' Knight, dwa książątka półkrwi i mała czarownica :)
http://emberiza.deviantart.com/

Obrazek

Pleiades

Avatar użytkownika
 
Posty: 5159
Od: Czw lip 29, 2004 13:07
Lokalizacja: Kórnik

Post » Wto sie 02, 2005 7:09

zastanawiam sie jak oni funkcjonuja tyle czasu, skoro maja tak wiele niepochlebnych opinii?
Ja juz też tam nie pojde NIGDY nawet na najzwyklejsze szczepienie, ani cokolwiek innego... :evil:

azis

 
Posty: 1359
Od: Śro cze 01, 2005 7:26
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sie 02, 2005 9:44

azis pisze:zastanawiam sie jak oni funkcjonuja tyle czasu, skoro maja tak wiele niepochlebnych opinii?
Ja juz też tam nie pojde NIGDY nawet na najzwyklejsze szczepienie, ani cokolwiek innego... :evil:


Jak funkcjonuja? Po pierwsze: sa jedna z nielicznych lecznic otwartych (teoretycznie) calodobowo, po drugie: uzalezniaja swoich naiwnych klientow (moim znajomym wynajdowali coraz to nowe przypadlosci u ich mlodego spaniela, az znajomi poszli po rozum do glowy i zmienili weta, ale jak ktos sie na weterynarii nie zna, to po prostu wierzy "fachowcom" i daje sie oskubac - bo o to w tym wszystkim chodzi), a poza tym jada jeszcze na renomie - ja sama leczylam tam swojego kota 4 lata temu i przemily i faktycznie oddany zwierzakom doktor Matuszewski (o ile dobrze pamietam) uratowal mi konajacego juz kociaka prawie za darmo (liczyl tylko za kroplowki). Ale ten lekarz juz od dawna tam nie pracuje - niestety (pewnie byl "niedochodowy" :twisted: ).
A sprawa z tym psem potraconym przez samochod jest naprawde bulwersujaca :evil: :evil: :evil: !!
"Idiotów jest niewielu, ale są tak sprytnie rozstawieni, że trafiasz na nich na każdym kroku."

mircea

 
Posty: 22005
Od: Śro lip 13, 2005 0:59
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sie 02, 2005 9:56

A czy ktoś wie, co to za Klinika ( stosunkowo nowa) na Naramowickiej? Wiadomo cos na ten temat?

azis

 
Posty: 1359
Od: Śro cze 01, 2005 7:26
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sie 02, 2005 15:09

Leczą tak długo zwierzęta, bo ta klinika robi naprawdę profesjonalne wrażenie (recepcja, sklep, kilka gabinetów, sale zabiegowe, lekarze u zielonych fatałaszkach...), jest długo otwarta, poza tym osoby, kótre nie siedzą na forach internetowych nie mają skąd czerpać tych negatywnych opinii. Poza tym niektórzy mają zaufanie do wetów i nie widzą potrzeby konsultacji z 10 innymi tak jak ja (wrodzona nieufność do ludzi w fartuchach :lol:). Mama znajomej leczyła tam psa, teraz kolejnego leczy, jej córka - kota i nie narzekają, bo nigdy nie były nigdzie indziej... Ja mieszkam w innym rejonie Poznania i byłam tam tylko raz, bo taka zaszła konieczność. Wet był bardzo, bardzo miły, ale niestety nie wykrył przebytego urazu u kotka (choć strup jest pod futrem jak nie wiem co!).

gosiak

 
Posty: 2832
Od: Nie kwi 03, 2005 13:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sie 02, 2005 21:38

Pisałam o tej sytuacji na Koci Łapci bo tak się złożyło, że tam gdzie pieska potracił samochód był las i tylko mój lokal . I Marta przybiegła pytac czy to nie nasz piesek gdy juz wychodziłam z pracy i o niczym nie wiedziałam. Nie mogłam z nią jechac do Poznania, zabrałam tylko materiał z pracy i delikatnie ułozyłysmy pieska w samochodzie. Marta pedem pojechała do weta a była 20.30.
Byłam w szoku jak się dowiedziałam o rozwiązaniu tej sytuacji i kosztach.
Wiecej takich przypadków i nikt nie pomoże potraconemu zwierzakowi bo go zwyczajnie nie bedzie na to stać :evil: Ja nawet nie miałam tyle w kieszeni do końca miesiąca.
Jak sobie pomyslę, że gdyby nie Marta to nawet bym nie wiedziała że w rowie leży potrącony psiak i umiera nie wiem jak długo. To było kawałek za osiedlem, w głebokim rowie, nikt tam nie chodzi a ja własnie zamykałam lokal i zbliżała się noc. Upalna noc...

elisee

Avatar użytkownika
 
Posty: 2462
Od: Czw paź 23, 2003 23:29
Lokalizacja: Pobiedziska

Post » Wto sie 02, 2005 23:40

Mieszkam w woj. mazowieckim. Swoje zwierzaki leczę w razie potrzeby i czasem płacę dość wysokie sumy - ale zawsze miałam poczucie, że kwota jest proporcjonalna do wkładu pracy weta i użytych środków. W przypadku zwierząt "nie moich" mam za sobą kilka akcji, w których lekarze naprawdę wykazali wielkie serce.
Kilka lat temu wezwałam weta do psa potrąconego przez samochód. Niestety trzeba było go uśpić a ja miałam przy sobie śmiesznie mało pieniędzy i chciałam resztę dopłacić poźniej. Lekarz powiedział, że nie trzeba - resztę on dołoży.
Znaleziony wiele lat temu szczeniak miał większość skóry zaatakowaną przez jakieś pasożyty. Wet wykąpał go solidnie w dużej kuwecie z
odpowiednim preparatem (został przy okazji zachlapany on sam i część gabinetu) a za cały zabieg wziął równowartość około 10 dzisiejszych złotych.
Inny wet, któremu kilka miesięcy temu przywiozłam psa "powypadkowego", zaaplikował mu odpowiednie zastrzyki, trzymał u siebie w szpitaliku przez kilka dni, karmił, a potem nie wziął pieniędzy. Stwierdził, że za leczenie psa zabranego z ulicy nic nie płacę a pewne środki na taki cel ma (nie wiem dokładnie, z jakich źródeł) - lub przynajmniej może mieć - każdy weterynarz.
Jak zawiozłam wychudzonego, bezpańskiego psa na USG, badanie wykonano także bezpłatnie.
Każdy z tych przypadków dotyczy innej przychodni wet. a lekarzom nie sugerowałam, że liczę na zniżkę (ani słowem ani wyglądem).
Tym bardziej nie mieści mi się w głowie, że przychodnia, o której piszecie zażyczyła sobie takiej sumy. Nie wiem ile kosztuje prześwietlenie ale specyfik do usypiania nie jest bardzo drogi. Może "diagnoza" była tak wartościowa :twisted: .

jola_pik

 
Posty: 594
Od: Sob kwi 16, 2005 23:20

Post » Śro sie 03, 2005 2:43

nie wiem czy diagnoza byla taka droga ale na pewno kremacja troche kosztuje bo robi to firma zewnetrzna a nie sam lekarz

ja bym zabrala zwloki psa po wypadku i albo zawiozla do schroniska na kremacje albo zakopala gdzies - pewnie nie wolno ale skoro pies zmarl z urazow "mechanicznych" a nie z wirusowki to o co chodzi...

jesli idzie o ratowanie bezdomnych zwierzat - mam dobre doswiadczenia - moj wet to aniol, a u innych u ktorych bylam to powiedzmy ze tak 50% przypadkow tez byla super a reszta czasami nizej liczyla ale nie tak bardzo nisko. Ale zawsze obcym wetom mowie ze to bezdomniak a nie moj - nie obchodzi mnie co oni mysla ze naciagam czy nie. Po prostu mowie, tyle ze bez proszenia "ale paaanie doktorze... moze taniej". Tylko opowiadam o zwierzaku i licze ze trafilam na czlowiek z sercem.

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sie 03, 2005 7:31

Ja też jakieś pół roku temu zawiozłam na Mieszka potrąconego przez samochód kota (dziczka). Musiałam podpisać zgodę na eutanazje. Koszt kremacji za 1 kg kota 10 zł więc policzyli 30 zł i 20 za zastrzyk. Nie wiem czy w tym była jakaś zniżka czy nie bo nie wiem ile koztuje zastrzyk usypiający. Zawiozlam go tam bo to było o godz. 6 30 rano kiedy nie są czynne inne lecznice.
Obrazek1% dla zwierzaków

safiori

 
Posty: 11268
Od: Pt sty 07, 2005 21:13
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sie 03, 2005 7:34

safiori pisze:Ja też jakieś pół roku temu zawiozłam na Mieszka potrąconego przez samochód kota (dziczka). Musiałam podpisać zgodę na eutanazje. Koszt kremacji za 1 kg kota 10 zł więc policzyli 30 zł i 20 za zastrzyk. Nie wiem czy w tym była jakaś zniżka czy nie bo nie wiem ile koztuje zastrzyk usypiający. Zawiozlam go tam bo to było o godz. 6 30 rano kiedy nie są czynne inne lecznice.


Zastanawia mnie (moze nieslusznie), czy nie dziwne jest ze bezpanskie , znalezione zwierzęta , zawiezione na MieszkaI sa NIE-DO-ODRATOWANIA...

Ciesz sie,ze miałas możliwośc coś podpisac w ogóle...Ja nie miałam, choc pies był mój od 13 lat.... :cry: Do tej pory mam wyrzuty sumienia,że go tam zawiozałm...Ale wtedy zylam w przeswiadczeniu,że tam jest najwyższy poziom... :evil:

azis

 
Posty: 1359
Od: Śro cze 01, 2005 7:26
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sie 03, 2005 15:19

też coś dopowiem
ale najpierw się przyznam, ze zakupy tam często robię...jest mi po drodze i czasowo najdogodniej :roll:

troche nie w temacie ale...
no i właśnie na tych zakupach chciano tam poderwać mojego Vito dla kotki rosyjskiej bez rodowodu.... :twisted:

inna pani przyznała, że rozmnaża swoja nierodowodową persiczkę... :twisted:

lekarze jakąs edukacje w tym kierunku dla obsługi powinni prowadzić, tak mi się przynajmniej wydaje?

pozdrawiam :)
www.agapeanimali.org

Jolek

 
Posty: 2144
Od: Śro gru 03, 2003 9:00
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sie 03, 2005 20:58

Ja ta klinike tez omijam szerokim lukiem. Nawet jakby nie bylo innej kliniki w Poznaniu, to bym do niej nie poszla.
Jakies 6 lat temu kastrowalam tam kocura. Kiedy przyszlam go odebrac, zastanawialam sie czy on wogole zyje. Nigdy nie widzialam kota w takim stanie!!! Moj piekny dachowiec wygladal jak pokrwawiony worek. Caly brudny, przelewal sie przez palce.... Bylam "mala" i nie umialam wtedy zareagowac. Odebralam niewybudzonego kota z narkozy i pojechalam do domu. Kicius 4 dni nie mogl wstac wogole. Do dzisiaj nienawidzi weterynarzy, jak zadne inne zwierze (mam duze porownanie).
Apropo "klinik" dla zwierzat. Na os. Orla Bialego znajduje sie klinika (nie znam nazwy). Tez czynna cala dobe. Poziom wiedzy, uczuc ludzkich jest na takim samym marnym poziomie, jak w klinice na Mieszka.
Znalazlam kiedys kicie kolo Reala. Potem znalazlam dla niej wlascicielke. Obiecalam Pani, ze kicia jest zdrowa (bo na taka wygladala). Koty mam od 10 lat, wiec "oko" mam, ale wolalam sprawidzic u "specjalisty". Byla godzina 20, wiec najblizsza czynna klinika byla wlasnie na Orla. Poszlam tam z kotkiem. Pani weterynarz wziela ode mnie kicie, wsadzila jej termometr w tylek, podusila po brzuchu i oddala. Potem wystawila rachunek na kwote 40zl!!!!!!!!!!! i podziekowala.....

P.S.
Tak wogole, witam wszystkich :lol:

Aguaa

 
Posty: 11
Od: Śro sie 03, 2005 20:44

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości