Była również czekoladowa kotka, ciężarna, lecz juz nie odwiedza nas. Może się ktoś nią opiekuje. Tego nie wiem, bo dzialki rozległe, a wśród działkowiczów, napewno są miłosnicy kotów.
Oto nasze przechodnie kociska:
Burasia

Krówcia
http://upload.miau.pl/1/19452.jpg
http://upload.miau.pl/1/19456.jpg
dostojny Rudzielec
http://upload.miau.pl/1/19453.jpg
mama Bura
http://upload.miau.pl/1/19454.jpg
czekoladowa kotka
http://upload.miau.pl/1/19455.jpg
Na spotkanie natychmiast przybiegła Burasia w bardzo zaawansowanej ciąży. Ku naszemu zdziwieniu Burasia dała się głaskać i wcale nie miała zamiaru wiać. Ogromnie to nas zdziwiło

(Wyposazenie altanki oraz łazienkę zrobilismy dla naszej alternatywy urlopowej).
Burasia niebawem urodziła jedno kociątko bure z białym pyszczkiem. Akcja porodowa trwała od 12,30 do 15,15. Ostatnie kociątko odebrał mój mąż (w roli położnej

Dzisiaj bylismy u nich trzy razy. Mamusia dzielnie karmi maluchy, nawet nie piszczą. Kcioięta z mamą w najbarzdiej komfortowych warunkach: ciepluto, ciuchutko z wybornym menu

Buriasia z dziećmi

Burasiowe dzieci

pyszczki trzy


Burasiatkom bedziemy szukać ciepłych i kochanych domów. Burasię wysterylizujemy.
Burasia to kotka dziko zyjąca. Nie chce siurac do kuwety wypełnionej piaskiem. Od wczoraj nie załawiła się i dzisaj ja wypuścilismy na działke, zsiusiała się w grządce cebuli (i dobrze, bo kamień mi z serca spadł!!!) Czy wypuszczać ją z altanki, aby załatwiała swoje potrzeby?
Jeśli Burasia opuści altankę, to czy wróci do maluchów?
Proszę o rady.