
Właśnie stoczyłam dziką batalię z kolegą z pracy... O kota, oczywiście. Czy wiecie, że w XXI wieku ciągle się uważa, że kot może zagryźć właściciela na spaniu, gdy temu drugiemu rusza się grdyka???

Facet nie lubi kotów, ok., niech nie lubi. Ja nie lubię żółwi, ale nie opowiadam takich bredni... Matko kochana, kto wymyśla takie bzdety??? Mało nie zaczęliśmy rzucać nożami.

Oto co usłyszałam:
- koty są wredne;
- jakby miał kota to by go zjadł;

- zawracam sobie d... kotem;
- kot może podgryźć gardło, bo ono się rusza gdy człowiek śpi, bo jest drapieżcą, myśliwym itd.;
Na co drugi poszedł mu w sukurs i opowiedział historyjkę jak to można sprawdzić cechy kocie. Historyjka jest taka, że należy włożyć do jednego pokoju człowieka z psem, a do drugiego człowieka z kotem i zamknąć na parę czy paręnaście dni. Efekt tego ma być taki, że pies zdechnie z głodu razem ze swoim panem, a kot swojego zje...

Nie będę tego komentować, bo mnie zatkało...
Miałam ochotę spytać skąd pewność, że pierwszy pan nie zje swojego psa, albo drugi kota, ale... już mi się nie chciało odzywać...
Dużo jest jeszcze takich bajek??? Bardzo się muszę przygotować?

