Po sterylce... Szwy wyjęte i znowu diabeł w domu ;)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 09, 2005 13:46 Po sterylce... Szwy wyjęte i znowu diabeł w domu ;)

Właśnie umówiłam się na sterylizację mojej kotki. ;( Cała jestem w strachu. Wet powiedział, że to potrwa pół godziny (matko, jak w rzeźni!) i będzie ok... że nie trzeba kubraka i że po 2-3 dniach będzie kontrola i jedno podanie antybiotyku...

Boję się panicznie. Jest młoda (jakieś 6-8 miesięcy) i zdrowa, ale...
Niech mi ktoś powie, że to zabieg kosmetyczny, że nie ma powikłań i że będzie dobrze... ;(((

A do tego mam masę dylematów... czy szyć ten kubrak? czy zamknąć ją w koszu, żeby nie skakała i nie rozerwała sobie brzuszka? czy podaje się jakieś leki przeciwbólowe czy uspokajające potem, gdy ona cierpi? czy bardzo cierpi? i masę innych... ;(((((
Ostatnio edytowano Wto mar 01, 2005 10:34 przez kropka75, łącznie edytowano 10 razy

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro lut 09, 2005 13:53

Przeżycie jest straszne, ale głównie dla Ciebie. :wink: Skończy się dobrze, na pewno :D

Kotka brzuszka sobie raczej nie rozerwie, ale może rozlizać szwy. Jeżeli bez kubraka, to musisz jej pilnować, ja jednak wolałam ładować Myszę w kubrak, bo za bardzo interesowała się szwem... Owszem następstwem była depresja kubrakowa, która zniknęła wraz ze zdjęciem szwów i kubraka oczywiście :roll:

Kicia dostanie zastrzyk przeciwbólowy, który działa nawet do 48 godzin. Pamiętaj, że przed zabiegiem nie powinna jeść, po zabiegu też nie (może wymiotować). Po narkozie kot wyglada naprawdę żałośnie, ale to szybko mija, więc nie panikuj.

Nie martw się! :ok:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro lut 09, 2005 13:58

nie martw się, będzie dobrze :D
też kiedyś jak moją Diabliczkę sterylizowałam to umierałam ze strachu
kubraczek polecam, albo jak nie potrafisz uszyć (ja nie potrafię) to kołnierz

dorot

 
Posty: 2446
Od: Wto lip 06, 2004 17:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 09, 2005 13:59

To mi pozostaje tylko podpisać się pod tym co napisała Jana.
Aha, nie wiem jak Twój wet, ale dobrze, gdy koteczka zostaje u weta pod profesjonalną opieką aż do wybudzenia, to tak na wszelki wypadek.
Będzie dobrze :D

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro lut 09, 2005 14:00 dziękuję bardzo za odp. ;)

Panikuję, bo jakiś czas temu sterylizowałam samczyka świnki morskiej. Wyglądał strasznie, piszczał za każdym razem, gdy go dotknęłam, miał drgawki, uciekał i w ogóle był smutaśny okropnie...
Powiedziałam to wetowi, ale on stwierdził, że świnki bardzo werbalizują różne rzeczy i kotek na pewno nie będzie bardzo miałkał, a poza tym z kotami jest inaczej...

Ale tu jest rozprucie brzuszka, więc jakby sprawa bardziej skomplikowana. ;(

Czy po tych dwóch dniach działania leku jest już lepiej? I co mam zrobić, żeby się np. nie wdrapywała na okna i oparcia kanap?

Majty jednak przygotuję. ;)

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro lut 09, 2005 14:20

Kotka może chcieć łazić, skakać itp. - jeśli będziesz ją ograniczać, to dopiero będzie nieszczęście :wink: Trzeba uważać po zabiegu, bo po narkozie, będąc otumaniona i jakby pijana, może chcieć wyczyniać cuda (Mysza myślała, że jest batmanem i fruwać chciała), a to jest niebezpieczne ze względu na kiepska koordynację ruchów. Wtedy faktycznie pilnuj. Nastepnego dnia nie broń jej skakania (chyba, że mocno przesadza), nie ma po co, jeśli szwy są dobrze zrobione to nie puszczają.

Kaftan przydaje się o tyle, że kot nie ma ochoty na brewerie, jest trochę unieruchomiony - i baaaardzo nieszczęśliwy! Oto Mysza w depresji kaftanowej :wink: :

Obrazek


Ból - obserwuj kotkę po prostu. Ja miałam na wszelki wypadek tolfedynę w domu, ale nie zawsze dawałam. Owszem operacje Myszy były dużo poważniejsze niż sterylka, a szew duże i w kiepskim miejscu (ostatnio pod pachą, wbrew pozorom to gorsze niż na brzuchu, bo robi się wysięk).

Dacie sobie radę! Obie :wink: :D

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro lut 09, 2005 14:26

Myszka przy kaloryferku po prostu podbiła moje serce!!! I te jej fochy :) Ten kot ma bardziej wyrazistą osobowość, niż 90%ludzi, których znam :lol:
Obrazek
Muszka & Miszka

eulalia

 
Posty: 510
Od: Czw wrz 23, 2004 11:09
Lokalizacja: Czeladź

Post » Śro lut 09, 2005 14:29 śliczna ;)

Dzięki Ci bardzo.

Twój kot wygląda w tym kubraczku przecudnie. ;))))))))) Mam nadzieję, że mój też będzie ;) i że ograniczy to jego pomysły...
Psina mojej znajomej chodziła w czymś takim jak w gipsie. ;)

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro lut 09, 2005 14:30

Obrazek Myszeńka :love: mam nadzieję, że nie kazali Ci na grochu klęczeć. :?
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro lut 09, 2005 14:42

Fraszko - ja błagałam Myszę, żeby już przestała tak się na mnie gniewać. A ona miała mnie gdzieś :wink:

Kropko - jeżeli zdecydujesz się na kaftan, to polecam te kupne (jak na Myszonie), mają rękawki i kotka z nich nie wylezie. Wcześniej Mysza miewała kaftany robione przeze mnie, wyłaziła z nich mistrzowsko, rekord to 10 minut. Myślałam, że osiwieję :roll: :lol: A kaftany robiłam naprawdę porządne, wetka twierdziła, że prawie profesjonalne. I co z tego, jak ma się kotkę o ksywie Houdini? :lol:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro lut 09, 2005 14:45

Takie to zdolne? O kurczę. ;))) To popytam w sklepie. A są rozmiary?? Czy jedna forma dla wszystkich?

Znajomej radzono zrobić, ale to na psa, więc ... inna bajka. ;)

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro lut 09, 2005 14:50

kropka75 pisze:Takie to zdolne? O kurczę. ;))) To popytam w sklepie. A są rozmiary?? Czy jedna forma dla wszystkich?

Znajomej radzono zrobić, ale to na psa, więc ... inna bajka. ;)


Ja kaftan kupiłam w lecznicy. I taka mała rada - wiązanie na tyłku na krzyż :D Chodzi o cztery ostatnie troczki (dwa po lewej i dwa po prawej) - kotce będzie wygodniej i nie obsiusia kaftanika.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro lut 09, 2005 14:53

U mnie w lecznicy chyba nie ma, skoro na moje pytanie o kubrak wet. powiedział, że nie trzeba ... ;( Nie wiem ... Ale się dowiem. ;)

Info o troczkach przyswoiłam. ;) Mam nadzieję, że w tym stresie w ogóle będę wiedziała co robię ...

Tak na marginesie - czy kotki bardzo się zmieniają potem? Nie żebym oczekiwała super zmian, ale moja przez pierwsze 3-4 miesiące chowała się w niezamieszkanym domu, była więc trochę dzikaśna. Nadal ma spore głupawki i jak się jej chce przerwać jakieś zajęcie (np. gryzienie kwiatka albo grzebanie w donicy) to potrafi nieźle chapnąć albo strzelić łapą gdzie popadnie...
Chyba chciałabym żeby była bardziej miziasta... Będzie po sterylizacji czy to kwestia czasu, bo młoda?

kropka75

 
Posty: 3995
Od: Śro lut 09, 2005 11:15
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro lut 09, 2005 15:33

Starylizacja to poważana operacja a nie zabieg kosmetyczy. Ale to też bardzo standartowa operacja i prawdopodobieństwo jakiś komplikacji u młodego zdrowego kota i przytomnego weterynarza jest znikome.
Moja kota obeszła sie bez kaftana i wróciła do formy po około 4 dniach. Czasami weci zakładaja szwy w taki sposób, ze rozlizanie jest praktycznie niemożliwe - wiekszość szwa wewnątrz a wystaja tylko dość ostre koniuszki. Sporo wetów twierdzi, że lepszym rozwiązaniam od kaftana jest kołnierz - ranka lepiej sie goi jeśli nie jest przykryta
Nie martw sie będzie dobrze
Moja po sterylce zrobiła sie bardziej miziasta ale gwarancji chyba nie ma :)

eela

 
Posty: 1535
Od: Wto lip 13, 2004 10:47
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 09, 2005 17:14

Ostatnio (2 tygodnie temu) sterylizowałam Malwinkę. I po obejrzeniu brzuszka się baaardzo zdziwiłam. Kiciula miała na szwie naszyty opatrunek, taki wałeczek z gazy. Lizanie rany uniemożliwione, no ale dziwne to. Spotkaliście się może z czymś takim? Rana zagoiła się bardzo ładnie, nic się nie sączyło i nie paskudziło, mimo że skoczek juz na drugi dzień usiłował dostac się na szafę. Po trzech dniach jej to zdjęłam, ona jest spokojna, więc bez problemu mogłam sama.

paciorkowiec

 
Posty: 111
Od: Śro sty 21, 2004 17:03
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 63 gości