olgaII pisze:Bonkreta pisze:Zgłaszam się do odpowiedzi na temat BARFu

Mam ponad 2,5 roku praktyki z psami i 1,5 z kotami
I jak? Próbowałam swego czasu wprowadzić BARF moim kotom i fiasko totalne... Więc mam listę pytań

1. Jak przyzwyczajałaś koty i co im serwujesz?
2. Ile czasu trzeba na przestawienie zwierzaków?
3. Co z czasem na przygotowanie żarełka?
4. Gotowe mrozisz czy dajesz zawsze świeże?
5. Dodajesz do diety suche i/lub jakieś witaminy?
1. Koty są na BARFie od czasu, jak tylko do mnie trafiły, jako małe kociaki. Dropszuś jadł wcześniej whiskasy - gdy go wzięłam, kupiłam mu 2 czy 3 trzy saszetki, żeby nie robić gwałtownej zmiany, ale dostawał je na zmianę z innymi rzeczami (BARFowymi). Snooker jadł rozmaite "domowe" rzeczy, z nim nie było żadnych problemów z jedzeniem. Szlemik za surowe mięcho od początku
dałby się pokrajać 
Lotka miała ponad 9 lat, Biszkopt ponad 7 gdy przeszły na BARF, po latach jedzenia wyłącznie suchego.
Jedzą: mięso z kością, chrząstkami i skórą z kurczaka (wykrawam miękkie elementy, tj. żebra, koniec mostka, szyjki i kupry, reszta dla psów). Mięso, chrząstki i skórę z indyka (rzadko). Jeszcze rzadziej kaczkę, tak jak kurczaka - ale rzadko można kupić tzw. porcje rosołowe z kaczki. Raz zaszalałam i kupiłam im przepiórkę - to im się podobało
Mięso i chrząstki wołowe.
Podroby, z różnych zwierząt - żołądki, serca, wątróbki, nerki - te stale, a jak się uda kupić, to i inne - mózg, śledzionę, czasem płucka itp.
Ryby - praktycznie nie (ryby mogą wchodzić w skład BARFu jako część posiłków, ale moje ich bardzo nie lubią, zarówno psy, jak i koty).
Ser biały - czasem, jako urozmaicenie. Podobnie jogurt (naturalny bez cukru), śmietana (kwaśna), jaja (całe lub same żółtka).
Warzywa i owoce - w postaci bardzo drobnej papki (przecieram przez sokowirówkę i łączę sok z wiórkami). Praktycznie wszystkie, jakie mi wpadną w rękę, z wyjątkiem cebuli, pora i winogron. Z reguły jednorazowo papka zawiera 5-6 lub więcej rodzajów warzyw i owoców (robię więcej i mrożę).
Dodatki - olej (różne, na zmianę), siemię lniane (mielone, surowe), inne pestki i ziarna (też mielone, bywa to słonecznik, pestki dynii, proso, mak, sezam itp.), orzechy, drożdże browarniane (używam suszonych z apteki ze slkrzypem), zioła (najróżniejsze, czasem z trawą zbieraną na łące

. W zimie oczywiście rozmaitoś jest mniejsza.
Warzywa i dodatki są wymieszane z mielonką z podrobów (i ew. mięsa), czasem z dodatkiem jaja.
2. To zależy od ich wieku i dotychczasowych przyzwyczajeń. Moje wszystkie zwieerzaki przeszły na BARF bez problemów (choć jeden z psów usiłował najpierw zjadać kości przez zlizywanie

Przyzwyczajenie kotów do gryzienia twardszych części trwało troszkę (nie doceniałam ich, gdy były kociętami i za długo im wszystko drobiłam, potem były rozleniwione), ze Szlemikiem nie było tego problemu.
3. Czas na przygotowanie na codzień jest prawie zerowy (wyciągam zamrożone gotowe porcje, jeśli z warzywami - to jeszcze mieszam wszystko razem). Jeśli zapomnę wyjąć odpowiednio wcześniej, dochodzi rozmrażanie w mikrofalówce (staram się unikać), w piekarniku lub w wodzie.
Natomiast raz na jakiś czas jadę na duże zakupy i kupuję naście kilogramów mięcha, które trzeba pociąć, podzielić, rozważyć, zapakować i upchnąć do lodówki. Robimy to razem z TŻtem i zajmuje to nawet kilka godzin - ale musisz wziąć pod uwagę, że mam stado z 5 sztuk, w tym 2 psy, które jedzą więcej. Wykrawanie części z kurczaków jest najbardziej pracochłonne. Oraz zrobienie mielonki do mixu warzywnego.
Prócz tego również od czasu do czasu robię większą ilość papki warzywnej do zamrożenia w porcjach. Obie te akcje mają miejsce 2-3 razy w miesiącu.
4. Ponieważ mam daleko do sklepu nie jestem w stanie kupować co 1-2 dni świeżego żarcia, więc znakomita większość jest podawana po zamrożeniu i później rozmrożeniu.
5. Nie. Psy suchego nie jedzą wcale (Lotka po prostu fizycznie nie może, każde zjedzenie suchego to zatrucie - ale ona jest chora). Jeśli chodzi o witaminy i mikroelementy - staram się o maksymalną różnorodność pokarmów i dużo różnorodnych dodatków (oleje, ziarna, warzywa). Nie widzę potrzeby podawania sztucznych witamin.
Natomiast co parę tygodni (teraz już dawno nie, ale zrobię to znów) kupuję małą 0,5 kg paczkę suchego i daję kotom kilka takich posiłków - ale chodzi mi wyłącznie o to, żeby wiedziały, że to też się je w razie czego. Tak na wszelki wypadek, w końcu nie wiem, co mnie (i je) spotka w przyszłości, lepiej być przygotowanym. Gdybym np. trafiła do szpitala itp. może im to nawet uratować życie... Niestety, po suchym robią tak śmierdzące kupy, że można się obalić wstając rano, ale to dla idei...