Gino,
świetnie, że o tym napisałaś. Bo to można przede wszystkim zrobić - nazwać bezmyślność po imieniu.
A tak skojarzeniowo... Był kiedyś pewien reżyser, bodaj węgierski (mniejsza o nazwisko), który wymyślił sobie, że dla efektu artystycznego spali na planie swojego filmu żywcem stadko owiec... I był ciężko zdziwiony, że wrzawa się podniosła. I bredził coś potem o ograniczaniu "wolności sztuki"
