Dyzio na smyczy
Kolejna opinia jest taka, żer MCO można nauczyć chodzić na smyczy.
tak więc zaopatrzyliśmy się w sklepie w szelki i smyczkę i dawaj próbować! Dyzio - ku naszemu zdumieniu - nie zwiewał, nie pprotestował, tylko grzecznie się przyczaił i pozwolił sobie założyć szelki  
 
Potem było gorzej.
ja: Dyziu, chodź!
D: Grrr..??
ja: Dyziu..
D: Grrr.. 
 
ja: Dyziula, tylko spróbuj.
D: Grrr!!!  Mrrau!  
 
I tu nastąpiło PADNIJ I PRZYSSAJ SIE do ziemi!  
 
Nic! normalnie nic! Beton!
Kot lezy i udaje truchło. Mozniejsze posługiwanie się zmyczą powodowało, że przednia część kota unosiła się w powietrze, ale kuper nadal tkwił na ziemi. ZERO współpracy  
 
Zniechęcona, pożaliłam się kociej mamie, że Dyzio nie chce na smyczy. POradziła, żeby kupić smycz z przedłużaczem i połazić z nim po działce - żeby się przyzwyczaił, i żeby na początku łąził, gdzie sam chce.
No, to kolejne podejście.
Tym razem kot zobaczył szelki, zrobił tak  

  i nura pod łóżko! Obezwładniony, nie próbował kolejnych akcji i pozwolił sobie założyć szelki. Zapiąłam smycz i pomaszerowaliśmy na parking podziemny, żeby kot się do uwięzi przyzwyczaił.
Zwiedziłam CAŁY parking! Oba poziomy. Przemykąłam głównie pod ścianami, bo Dyzio jest cykor i otwartych przestrzeni się boi. A każda próba zamiany rój - żeby to kot szedł zemną, a nie ja z kotem - kończyła się kolejną kocią KLAPPUPKĄ i stanowczą odmową współpracy.  
 
Niestety, koci kuper robi sięzbyt ciężki i muszę go nauczyć chodzić na smyczy.. Macie jakieś pomysły?