Witam wszystkich !
Parę dni temu się zarejestrowałam, chociaż podczytuję grupę już od dawna. Mieszkam w Siemoni (to taka wieś niedaleko Będzina i Piekar Śląskich), gdzie przeprowadziłam się półtora roku temu (wcześniej - samo centrum Katowic). Wcześniej były tylko psy (dwa whippety). Więc - nadeszła era kotów, psy muszą się podzielić przestrzenią. Kocury mają teraz 10 miesięcy.
Zapraszam do obejrzenia moich kocurów ! Zdjęcia nie są specjalnie wysokich lotów ale kocury chyba widać.
Moje koty wychodzą na spacery na dwór - mam dobre 200 metrów do najbliższej drogi, w dodatku ślepej, sąsiedzi też o ladny kawałek. Kocury mają gdzie szaleć.
A oto i one:
Dropszot
Pochodzi z internetu, dokładniej ze strony adopcyjnej Rockafe Kotka pewnej pani urodziła małe w szafie, co właścicielka odkryła po dwóch czy trzech tygodniach - można się domyślić, jak zadbana była ta kotka i jak troskliwa właścicielka. Małe miały zostać utopione, ale szwagierka tej pani zapobiegła temu i ogłosiła w internecie - wszystkie znalazły dom, jeden z nich u mnie. Dropszotka odbierałam z Krakowa, a pochodzi właściwie z Jędrzejowa.
Dropszuś jest kotem dość nieśmiałym i boi się różnych rzeczy, np. odkurzacza i innych straszności. Ale poza tym strasznie rozrabia, kłóci się z nami i w ogóle ma dużo do powiedzenia. Trafił do mnie w wieku ok. 7 tygodni (i tak wynegocjowałam 2 tygodnie !) i przez bardzo długi czas ssał namiętnie drugiego kota, przeszło mu całkiem niedawno. Pieszczoch, ale tylko, gdy sam ma ochotę. Dropszuś na kolanach jest niezbędną częścią zestawu komputerowego, a przynajmniej tak uważa Jedno z ulubionych zajęć - drapanie kanapy (....ech.... biedna kanapa...)
Dropszuś jest kotem - mechanikiem, zawsze towarzyszy przy wszystkich naprawach, skadaniu mebli itp...
Jest dość drobnej budowy, choć je za dwóch. Ale jak trzeba, to daje sobie radę z drugim kotem.
Co ciekawe, Dropszuś jako maluch był zupełnie innego koloru - prawie czysto niebieski. A teraz - zrobił się praktycznie zwyczajnie czarno-biały. Szkoda, bo miał takie śliczne jasnoszare uszka Ale jeśli się dobrze przyjrzeć, gdzieniegdzie widać jeszcze resztki szarości
Snooker
Okazało się przypadkiem, że moja koleżanka ma kotkę szylkretkę, która niedawno urodziła małe. Razem z TŻ już od dawna chorowaliśmy na rudego kota, więc zdecydowaliśmy się właściwie z dnia na dzień. Kotki były co prawda pod Zieloną Górą, ale nawet to nas nie zniechęciło - pojechaliśmy odwiedzić koleżankę i przywieźliśmy dwa rudzielce (drugi dla dziewczyny z Krakowa poznanej przeze mnie na pl.rec.zwierzaki). Wybraliśmy tego trochę ciemniejszego i mniej bojowego, a teraz wiemy, że też trochę mniejszego, choć i tak jest spory
Snookerek jest kotem - leniwcem. Zdecydowanie ma domieszkę kota pluszowego. Jego braciszka, który jest jeszcze bardziej pluszowy, nazwaliśmy nawet Pluszak (i dalej nosi to imię). To koty, którym nic nie przeszkadza, cierpliwie wszystko znoszą (np. czyszczenie uszu), i w dodatku cały czas mruczą ! Czasami Snooker ma momenty, kiedy z zadartym ogonkiem tratuje wszystko, co po drodze, ale generalnie jest to pieszczoch do siódmej potęgi. Bezpardonowo ładuje się na kolana, układa jak mu najwygodniej i dopomina się głaskania (tam, gdzie kot wskaże !). Jeśli się nie jest dość zaangażowanym, można oberwać łapeczką, bo co to za porządki - kot przychodzi, a nie głaszczą
Druga natura Snookerka czasem wychodzi na jaw - na przykład, gdy przychodzą bażanty. Wtedy trzeba je gonić ! Dobrze pogoniony bażant w końcu wzbija się w powietrze i kot ma z tego dużą satysfakcję.
Snookerek bardzo dba o czystość i dużo czasu spędza na myciu się. Zwykle siada sobie w rogu kanapy i starannie zaczyna wylizywać brzuszek - to dość go męczy i najczęściej kocur zasypia z łapkami na brzuszku
Snookerka fascynują też długopisy i ołówki, a także właściwie wszystko, co daję się zrzucić. Przepada też za mysiami z prawdziwego futerka, ale jest wybredny - interesują go tylko nowe mysie, takie, którymi się bawił raz czy dwa już są nudne.... Snookerek nie drapie kanapy, tylko swój drapak, z dużym zaangażowaniem, czasami jeszcze zanim się dobrze obudzi
Snookerek jest odważny i dzielny, wcale nie boi się odkurzacza. Chętnie wita gości, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie kota głaskał; najlepiej gości słusznej wagi - tym można uwalić się na brzuchu Nie ma specjalnie dużo do powiedzenia, z wyjątkiem momentów, kiedy dość marudnym tonem domaga się pieszczot. Snookerek lubi też zaczepiać psa, łapiąc go za głowę.
Oczywiście mogłabym jeszcze długo o moich kotach, ale już chyba i tak wszystkich zanudziłam... Dla tych, co dotrwali - zdjęcia:
Snookerek - punkt obserwacyjny zajęty (czyż nie wygląda dostojnie ?)
Snookerek - zmęczyłem się ....
Dropszuś - jestem senny....
Ulubione miejsce zabaw - kraciak na gazety
Dropszuś - czaję się...
Dwa potwory
Lubimy się
I na dokładkę:
Snookerek był mały (to ten z lewej)
I Dropszuś był mały (tak naprawdę na zdjęciu jest jego braciszek z różowym, a nie ciemnym noskiem, ale widać kolor, były identyczne - to ten z prawej). Sorki za jakość zdjęcia !