Moderator: Estraven
Skąd ja to znam...a może trafi się jakiś zagubiony Paryżanin, albo inny np. Amerykanim w Paryżu, co będzie potrzebował pomocySylwka pisze:No wiem ale samemu to trochę lipa.
. Rodzinka mieszka na balkonie i czasem pod nim - jest mały prześwit między balkonem a gruntem i to niezła norka. Balkon jest w strasznym stanie. Rupieciarnia na której walają się całe bochenki spleśniałego chleba. Okna stare i brudne. To w sumie plus, bo pewnie nikt na ten balkon nie wychodzi. Mamusia jest chyba młodą kotką. Jest bardzo drobna, cycusiów niemal nie widać, futerko ma nieładne i najgorsze: utyka na lewą przednią łapkę. Wczoraj tego nie widziałam. więc musiało się coś jej stać dzisiaj lub w nocy. Nie jest to raczej poważne, bo stawia łapkę i nie przeszkadza jej to w wywijaniu ósemek i tuptaniu. Pogłaskałam ją po łebku. Pogłaskać kompleksowo się nie dała. Dałam jej najpierw w krzaczki wołowinę a po zapoznaniu się z terenem wsunęłam kurczaka dla maluchów i resztkę wołowiny na balkon (wlazłam na ogródek i mam nadzieję, ze nie dostanę za to po głowie). Martwi mnie trochę łapka ale nic nie zrobię, bo złapanie jej nie wchodzi w grę (to znaczy jeszcze nie dzisiaj). To miła kicia. Maluchy widziałam tylko chwilę jak wracałam z pracy (po drodze kupiłam mięcho, bo coś mi mówiło, że się jednak przyda) a potem się ukryły. Najważniejsze że rodzinka jest bezpieczna. Do końca miesiąca muszę coś wykombinować aby wysterylizować mamusię ale nie wiem jak to zrobić, bo okruszki są trochę za małe. Jeśli mi się uda wynająć kawalerkę niedaleko pracy to może po prostu przyjadę tu na polowanie i zamknę potem rodzinkę w łazience. Trudno mi przewidzieć co się stanie. No i ten wyjazd na 3 dni mnie martwi, bo kto im da jeść. Co taka kulawa mama upoluje? Jutro zakupię chrupki i jeśli nikt mnie nie przegoni spod balkonu to będzie dobrze. Mieszka ktoś może na osiedlu II Pułku Lotniczego?Sylwka pisze:m
Mieszka ktoś może na osiedlu II Pułku Lotniczego?
Bożka pisze:Wetka stwierdziła, że to nie wygląda jak alergia. To zaburzenia rogowacenia skóry.
Sylwka pisze:Katastrofa. Małych jest 4. Po ciemku wszystkie takie same - małe burasiątka. Nie wiem jak ta drobna kotka dała radę je wykarmić. Jest bardzo chuda. Wygłaskałam całą (nawet dotknęłam bolącą łapę). Czuć wyraźnie kręgosłup i wystającą miednicę. Chce aby drapać uszka, więc pewnie co nieco tam jest. Mam tylko fiprex i chyba następnym razem zakropię jej na kark, bo pchełki pewnie też ma. Można karmiącą kotkę? To bardzo miła kicia. Maluchy biegały dookoła, łapały mamę za ogon i tylko jeden był zainteresowany mięskiem. Wyglądają dobrze choć nie są to małe kluski a raczej szczupłe kocięta. Oczka mają ładne choć pewności nie mam bo ciemno tam. One już są dosyć mobilne. Biegają po całym tym małym ogródku. Na szczęście jest ogrodzony siatką (niską), więc psy mają lekko utrudniony dostęp. Ja też mam lekko utrudniony i coś czuję, że kiedyś wywinę tam orła. W mieszkaniu z tym balkonem chyba nikt nie mieszka, bo ciemno zupełnie no i ten syf. Cieszy mnie to ale niestety wyczaiły mnie już psy z wyższych pięter.
Oglądałam kawalerkę. W sumie fajna, 10 minut do pracy piechotą ale nie ma sieci i podłączenie to duży koszt. Ma sporą łazienkę. Mam czas na decyzję do poniedziałku. I dalej nie wiem kto będzie karmił mamusię od wtorku do czwartku. Może jakoś współlokatorów namówię ale oni niezbyt to rozumieją (praktycznie ich nie znam) i wolałabym kogoś bardziej kotolubnego aby nie wystraszył rodzinki. Kotka nie da rady bez jedzenia, bo już jest bardzo chuda (i łapa chora) a jak straci mleko to będzie tragedia.
Użytkownicy przeglądający ten dział: eresse i 18 gości