Niestety nie popisałam się jako fotograf, zdjęcia są zamglone, choć wydawało mi się, że dobrze wyszły. Ale to co najważniejsze widać. Może dobrze, że niezbyt wyraźnie. To już chyba podchodzi pod znęcanie się nad zwierzętami.
Tam są trzy kotki, żadna nie wysterylizowana, jedna ma przy każdej ciąży poronienia, druga już chyba trzeci raz urodziła - obie szylkretki. Trzecia to trikolorka, ale już z tego wszystkiego o nią nie zapytałam. Czwarty to czarny kocur, podobno wykastrowany. Czyli są cztery koty a nie sześć jak napisałam wcześniej, ale do tego dochodzą dwa psy. Jeden młody, z wiosny, chętnie by go komuś oddali więc też zrobiłam mu zdjęcie.
Pierwszy maluch to rudy kocurek. Wrzody na wewnętrznej stronie powiek, prawa gałka spuchnięta.
Trikolorka - koteczka. Jej oczy po przemyciu wyglądały najlepiej, ale bardzo się trzęsła kiedy to robiłam. Nie wiem co mogło być powodem, strach, ból czy temperatura. Wydaje mi się, że wszystkie mają temperaturę.
Następne dwa to czarny a może dymny kocurek (bo nie jest taki typowo czarny) - największy z nich i najmniejsza koteczka, taka ciemno brązowa. Na zdjęciach nie widać dokładnie tej różnicy w kolorach. Ta malutka też bardzo się trzęsła.
Kocurek
Koteczka, duży wrzód na lewym oku, trudno mi określić czy na gałce, czy na powiece, a prawe nie lepsze.
Tu nie bardzo wiem które jest które
To mama maluchów

Drugą szylkretkę widać z tyłu i tutaj
I pies do wydania na deser
Rozmowa z tymi ludźmi była bardzo trudna. Powiedziałam, że postaramy się pomóc maluchom pod warunkiem sterylki matki. Ale sterylki wymagają również pozostałe dwie.
P. Ewa zostawiła im gentamycynę w kroplach i pokazałyśmy jak oczy przemywać i zakraplać. I właściwie to zobowiązałam do tego i pilnowania babci dziewczynkę, chyba 12-13 lat. Wydała mi się najsensowniejsza w tej rodzinie. ale bez porządnego leczenia te kociaki nie mają szans na przeżycie. Nie jestem pewna czy jeszcze dobrze widzą. Dwa jeszcze się bawią, dwa już są ospałe. Zostawiłyśmy im mleko dla kociaków i puszki, bo koty tam głodują. A tak w ogóle, to żaden kot nigdy nie był tam szczepiony ani nawet odrobaczany. Brzuchy maluchy mają pokaźne i nie tylko one. W uszy już nie zajrzałam dokładnie ale chyba też nie jest dobrze.
Jedynie pies ma książeczkę.