[*]
Tę wiadomość specjalnie piszę w osobnym poście
Dziś o godz. 1.30 odeszła bura dziewczynka z białym noskiem
Nie wiem co było przyczyną zgonu, mogę się tylko domyślać, że ogólne wycieńczenie organizmu.
Bardzo mało była ostatnio przy cycu, Justynka ją dokarmiała.
Miała chore oczko, ale już ładnie zostało wyleczone.
Miała biegunkę, która po nifuksazydzie tylko trochę została opanowana.
Przeszła cały proces odrobaczania tak jak pozostałe.
Gdy rodzeństwo trudno było od matki oderwać,
to koteczka najczęściej spała na kotce, jakby ogrzewając się.
Dziś jej waga spadła poniżej stanu krytycznego, poniżej 200g
Efcia, po Twoim wyjściu kotusia leżała na moich kolanach,
parę razy ją budziłam. Po północy sama wyszła z kocyka. Zaniosłam ją na koc przy klatce, aby zrobić mleko.
Powędrowała, bardzo chwiejnie w kierunku klatki. Owinęłam rękę bluzą i podałam pod sam nos matki.
Kluchy wypchnęły ją, więc jeszcze raz ... Zrobił się ruch i straciłam ją z oczu.
Wreszcie postanowiłam dać kotce to doskonałe mięso od Ciebie, wywabiłam ją z domku i zobaczyłam maleńką.
Matka swoim ciałem odgrodziła ją od pozostałych dzieci.
Kotusia chciała umrzeć przy matce.
Zabrałam cały domek, zabrałam ciało, obejrzałam pozostałe pupy i oczka, obmyłam biało-burego, podałam atecortin whikasowi.
A teraz próbuję się zmusić do pochówku.
