Co do Milenki (zresztą nazwij ją sobie jak chcesz, bo potem ciotka Georg_inia znowu będzie mi wypominać jak przy Amber, że zepsułam kotu charakter nadając mu "lewe" imię

I nie bój się jej gila.
Np. Magimada jest specjalistką od brania total-mega-zagilałych tymczasów do siebie. Ma małe mieszkanie, ale jakoś nie przypominam sobie, żeby któryś z jej rezydentów rozłożył się złapawszy coś od zainfekowanego tymczasa. Ja też znosiłam do domu zagilałe towarzystwo z Dropsem na czele. I ok., reszta kotów nie zaraziła się. Aczkolwiek zawsze trzeba uważać, zachowywać środki ostrożności i stosować tę quasi-kwarantannę (bo wiadomo, że prawdziwej w mieszkaniu w bloku raczej się nie da zrobić). No.