Kotek Filemonek z Wrocławia z objawami neurologicznymi

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sty 14, 2009 9:42

To dlatego, ze Filemonek nie stwarza absolutnie żadnych problemów, ale za to mam inne...
Ale on zasługuje na to, aby o nim pisać dlatego zapraszam za parę dni- będziemy robic zdjęcia.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sty 19, 2009 16:46

To ja sobie spokojnie poczekam na zdjęcia :)

agiag

 
Posty: 2380
Od: Pon paź 20, 2008 16:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw sty 22, 2009 9:22

Filemonek czuje się świetnie i jest bezpieczny.
Wkrótce wybiorę się z nim do dr Hildelbranda -on był za tym, aby go zaszczepić(i chyba dobrze by było-dotychczasowy wet prowadzący jest przeciw, a ja jakby tracę zaufanie do tej lecznicy niestety...)- i dr Wrzoska.
Mam chore koty w innym miejscu niż mieszka Filemonek(dwa odeszły-jakby trochę także dzięki sposobowi leczenia-chociaż moge być niesprwiedliwa), a więc na zdjęcia Filemonka proszę cierpliwie czekać...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie mar 01, 2009 8:45

Co u Filemonka w marcu słychać?

agiag

 
Posty: 2380
Od: Pon paź 20, 2008 16:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto mar 03, 2009 8:32

Filuś jest zdrowy i jak zwykle w dobrym nastroju.
Robi to co chce, je to co chce(b.lubi kurczaka, ale inne pożywienie dla młodych kotków trudno mu przemycić -chętny jest tylko do tego co jedzą dorosłe(trudno go oszukać), albo co sobie sam znajdzie)....Jest zwolennikiem naturalnego żywienia kotów domowych i dzikich (chyba byłby b. łowny gdyby nie był upośledzony).
Jest szczupłym kotkiem o długich nóżkach; wydaje mi się, że nie bardzo urósł, ale jest prawie taki jak biała głucha Gigi vel Kopciuszek (która jako jedyna go traktuje poważnie i ucieka przed nim strasznie się drąc co sprawia mu dużą satysfakcję).
[Przy okazji -szukam dobrego, pewnego i bardzo czułego domu bez zwierząt dla filigranowej i kapryśnej, ale uroczej i b. kontaktowej(czytaj także "rozmownej") dwuletniej Gigi]
Za parę dni w końcu zrobię mu te zdjęcia.
Dużo chodzi, biega i podskakuje -często sie wywraca, kręci w kółko zanim "zaskoczy" i uda się tam gdzie chce, ale nie zawsze...
Goni i zaczepia inne koty -nie ma żadnych kompleksów.
Objawy neurologiczne są takie jak były(nie większe i nie mniejsze),ale nie przeszkadza mu to chyba za bardzo (ostatnio dużo czytałam o pp i skłaniam sie do jednej z hipotez odnośnie jego upośledzenia-że zostało wywołane zakażeniem wirusowym pp jego dzikiej matki, która nie leczona wyzdrowiała).
Natychmiast przychodzi na zawołanie. Lubi chodzić naokoło nóg człowieka i łasić się do nich. Próbuje sie wspinać (ale potem spada z tego na co się wspiął, a iec trzeba uważać).
Ostatnio dużo miauczy-prawie jak Gigi w rui i zdarza mu się nasikać w różnych miejscach na obrzeżach jego terytorium(znaczy teren?problem z pęcherzem?).
Ma już 8 miesięcy (o ile dobrze liczę) więc powinien miec wszystkie atrybuty kocurka, a nie ma... Może to Filusia?
Od pewnego czasu mam ogromną alergię na vetów, zaczynam hołdować ciemnynym i zacofanym poglądom typu im później zacznie się leczyć chorego kota(zwłaszcza u niedbałych lekarzy -ale gdzie znależć innych?) tym większe ma szanse na przeżycie. A zdrowy kot unikający gabinetów lekarskich ma większe szanse uniknięcia zarażenia czymś paskudnym.
(Uzasadnię to w wątku kotów z TB).
Jednak wkrótce, jak tylko przejdzie mi trochę ta alergia i pozwolą na to okoliczności, na pewno wybiorę się z Filusiem na UP.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw mar 05, 2009 19:24

Wczoraj wieczorem długo obserwowałam biegającego Filemonka i wydaje mi się, że jednak jest chyba spora poprawa- jak 'zaskoczy' to długo i z upodobaniem sobie biega bez upadku tak jakby sam się cieszył tym, ze mu tak dobrze idzie. No, a jak upadnie to i tak zaraz wstaje.
Musi jednak sam wstać, bo jak się go podniesie i postawi to znowu upada.

Taki kotek jest idealny dla kogoś, kto nie lubi jak mu koty łażą po meblach.
Jest czuły, dużo mruczy i natychmiast przybiega jak się go woła po imieniu.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro cze 10, 2009 16:24

To jednak nie Filemonek, ale Filemonka.

Zostało to dzisiaj potwierdzone przez lekarzy; przez ostanie miesiące prawie cały czas ma ruję, co niestety objawia się także znaczeniem terenu kupkami i siuśkami...

Jednak nie brałam pod uwagę sterylizacji bo jest bardzo mała i drobna, no a te jej objawy neurologiczne są takie jak były(co nie przeszkadza jej w uzywaniu zycia).

Jednak wczoraj wieczorem zauważyłam coś, czego nie było tam jeszcze o 15, że z prawej strony jej tyłeczka coś czerwonego jej wystaje.

Pojechałyśmy dziś do lekarza na UP; oglądał ją dr H i chirurg(?) dr P okazało się, że jest to coś w rodzaju nowotworu, który jakby przebił skórę(dziwne to, bo w ogóle nie widać krwi i w ogóle, to coś się chowa). Trzeba to operować, a przy okazji można ja wysterylizować. Jednak nie mozna ocenić jak zniesie narkozę. Chirurg na UP uważa, że nie ma potrzeby przerywać. Nawet w najbliższy piatek by miał czas na operację.
Ale wstępnie umówiłam się następny piatek.

Potem jeszcze poszłyśmy na konsultację do innej przychodni(na Głogowską); dostałyśmy tabletki na przerwanie rui i wstępnie umówiłyśmy się na operację na 25 czerwca. Chirurg na UP twierdził, że jak to cos będzie sie powiększać to będą kłopoty z operacją. Druga pani doktór powiedziała,ze raczej się to nie będzie powiększać, ale może być złosliwe.
Trzeba to jednak operować bo jest rana, z której coś wychodzi.
Nie mam,zadnych doświadczeń z chirurgią na UP, ale jakoś mi się tam dziś nie podobało, ale pozory mylą.
Może lepiej byłoby zrobić operację na Głogowskiej, ale też nie wiem jak tam operują.
Narazie nie wygląda na to, aby wdała się jakaś infekcja ogólna. Nie dostała żadnego antybiotyku jeszcze, ale to i lepiej. Ostatnio uważąm ,że im mniej leczenia na oślep tym lepiej dla kota.
Może jeszcze dr Wrzosek(neurolog) się jakoś konstruktywnie wypowie (miewa dyżury w ambulatorium) chociaż jakoś tak mi sie wydaje ,że i on nic nowego nie wniesie.
Parę zdjęć Filemony (trudno się ją fotografuje bo ciągle jest w ruchu).


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro cze 10, 2009 22:20

czy maly ma sie dobrze? Pytam, bo mam psiaka, ktory ma podobne problemy i chcialabym uzyskac jak najwiecej info
Erazm

Erazm

 
Posty: 3
Od: Śro sty 16, 2008 21:43
Lokalizacja: Warszawa-Łódź

Post » Czw cze 11, 2009 13:25

Erazm pisze:czy maly ma sie dobrze? Pytam, bo mam psiaka, ktory ma podobne problemy i chcialabym uzyskac jak najwiecej info


Od momentu kiedy ten "nowotwór" wybił się na zewnątrz ustąpiły objawy rui; jeszcze zanim podałam hormon wczoraj późnym wieczorem.
To tak dziwnie wygląda. Ma jakby zalążki jąder i to coś wybiło sie przez środek jednego z nich i kształtem przypomina penis-może Filuś jest obojnakiem? To coś może sie wsuwać i wysuwać-myślałam przed chwilą, że strasznie spuchło mu miejsce wokół "guza", ale to ten guz się trochę schował, a potem znowu wyszedł i opuchlizna się zmniejszyła.
Nawet załatwia się do kuwety znowu (musi sie tam trudem wgramolić i wygramolić).
Chyba ma trochę gorączki teraz, ale oprócz tego ,że nie miauczy to normalnie się zachowuje, wczoraj dość dużo i chetnie zjadł swojego ulubionego kurczaka. Pewnie go boli bo cały czas sobie ten guz wylizuje.
Nie mam możliwości zmiany tytułu tego wątku i szybkiego kontaktu z Jutynką więc chyba założę wątek na "Kotach" z pytaniem o nazwiska jakichś myślących i doświadczonych chirurgów, pewnie tacy są na Uniwersytecie, ten któremu śpieszyło się do operacji (i jakoś to wyglądało, że może ta operacja ma iść na jego konto taki chyba nie jest, może to pozory, ale rok temu występował w roli specjalisty dentysty).
Jakiś czas temu operowano mi 7 miesięcznego kociaka(no nie na UP, gdzie indziej, ale w renomowanym miejscu) i w trakcie operacji stwierdzono, że nic się nie da zrobić i ma przed sobą co najwyżej miesiąc życia (potem się dowiedziałam ,że może miesiąc, może cztery lata, a kociakowi przed operacją zaczęło się poprawiać (veci przekonywali mnie, że tak zawsze jest przed śmiercią i u ludzi). Byłam pod ich moralną presją, na decyzję miałam parę sekund, i zgodziłam się milcząco na uśpienie kota w trakcie operacji. Potem zdałam sobie sprawę, że oni właściwie wiedzieli wcześniej, że nie warto tej operacji robić. A jakby go zostawić w spokoju, albo nawet wybudzić z narkozy to może by z tego wyszedł.
Wczoraj tak dokładnie to nikt się temu nie przyjrzał. Może ta ostatnia p. doktór trochę się przyjrzała, ale też nie za bardzo.

Dlatego teraz już nie mam zufania zwłaszcza do lekarzy, którzy nawet dokładnie się kotu i jego problemowi nie przyjrzą.

Tym bardziej , że błędy łatwo będzie wytłumaczyć upośledzeniem kota.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon cze 15, 2009 17:21

Nie mogę niestey żadnego veta polecić, ale trzymam kciuki mocne za Filemonkę.

agiag

 
Posty: 2380
Od: Pon paź 20, 2008 16:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon cze 15, 2009 21:55

agiag pisze:Nie mogę niestey żadnego veta polecić, ale trzymam kciuki mocne za Filemonkę.


Dzisiaj rano już gorzej Filemonka się czuła. Pokazalo się trochę ropy.
Byliśmy w Doranie. Dostała penicylinę i teraz już dobrze sie czuje.
Doktór powiedział, ze to część macicy albo guz na macicy wystaje. Tego typu guzy rzadko są złośliwe, a więc rokowania są dobre. Jest dobrej myśli także
jeżeli chodzi o narkozę.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto cze 16, 2009 7:43

To jest wątek Filemonki na Kotach. Tam będę szerzej informowała o przebiegu jej leczenia. Operację będzie miała w Doranie.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=4558083#4558083

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 1021 gości