Koszmar. Mały dostał pierwszy zastrzyk tego cholernego lincospectinu, ale zmarnowałam dwa zastrzyki. Bieżnik tak się wił i wyrywał, że musieliśmy się zamienić rolami - TŻ trzymał, ja kłułam. No i przebiłam się na wylot, zanim cofnęłam igłę pół dawki się zmarnowało. Więc musiałam go znów ukłuć i dać pół następnej dawki. Płakał tak strasznie, że i ja się poryczałam, ręce mi się trzęsły jak nie wiem co, nie do opanowania to było po prostu.
Jestem przerażona perspektywą następnych zastrzyków
Dzisiaj śniło mi się, że złapałam Szyjastego - trzy razy, a on trzy razy mi uciekł z transporterka. I że wprowadziło się do mnie mnóstwo bezdomnych kotów, wszystkie oswojone i jakieś chore - łyse, albo zdeformowane. Obudziło mnie coś mokrego na policzku - Bieżnik znów zajął moją poduszkę, a że ma problemy z kontrolowaniem pupy, to zostawił trochę kupki i ja się do tej kupki przytuliłam. Po prostu nic tylko się wieszać

Ostatnio edytowano Sob maja 27, 2006 20:02 przez
Jana, łącznie edytowano 1 raz