Witajcie!
na samym początku dziękuje za to forum, śledzę je od kilku wieczorów i gdyby nie ono, mojego kociaka pewnie już by nie było... gdyby nie ta nadzieja i wiara, które zyskałam po zapoznaniu się z forum, napewno już bym się poddała i zrezygnowała z walki o Majkę.
Chociaż jestem właścicielką 4 kotów, to nie wyobrażam sobie, że któregoś z nich mogłoby zabraknąć...
A historia (przepraszam, że taka długa...) zaczyna się tak: w piątek, niespełna tydzień temu, zauważyłam, że mój najmłodszy podopieczny (1,5 roczku) jest osowiały i nie chce jeść, natychmiast wybrałam się z nim do najbliższego weterynarza, który nie potrafił powiedzieć, co kotu dolega, zaaplikował mu natomiast 2 zastrzyki, które miały natychmiast pomóc. W nocy nastąpił kryzys, jednak rano kociaczkowi już się polepszyło. Rano wybrałam się z kotem do innego weterynarza, który od razu stwierdził, że z kotem jest coś nie tak, że ma biały języczek, ma strasznie niską temperaturę (34-35), jest obolały i koniecznie musi mieć zrobione USG brzucha i badanie krwi. USG brzucha nic nie wykazało, natomiast badanie krwi wykazało, że kot ma nie tylko anemię (HGB 1,8g/dl i HCT 5.2%) ale i wysoki mocznik (88) i prawdopodobnie ma białaczkę. Została podana mu kroplówka, antybiotyk i witaminy. W nocy znów nastąpił kryzys, byłam przekonana, że kotek już mnie zostawi, jednak nad ranem znów nieco się polepszyło, więc udałam się z kotem na następną kroplówkę, witaminy i antybiotyk. Majka oczywiście okropnie znosiła wizytę u weterynarza, welfon w łapce, i tak dalej... Po tej wizycie stan zwierzaczka jednak do tego stopnia pogorszył się, że kot był niemalże w stanie agonalnym, leżał w jednej pozycji, nie ruszał się ... U weterynarza dowiedziałam się, że z takimi wynikami kot nie ma prawa już żyć i że to już nie ma sensu go leczyć. Po lekturze Waszego forum, postanowiłam się jednak nie poddawać i udałam się do kolejnej już kliniki na konsultacje, zrobiono nam test na białaczkę (Suap Combo) i wynik jest dodatni ... poza tym zbadano mu znów krew i mocznik, nadal było do tego stopnia fatalnie, że weterynarz oświadczył, że mam 2 wyjścia: albo kota poddac eutanazji albo zaprzestać leczenie.
Załamana, wróciłam do domu, doszłam do wniosku, że Majka powinna spędzić ostatnie chwile w domu, razem ze mną. Przez 3 dni (od poniedziałku do dzisiaj) nie chodziłam do pracy, na zajęcia i czuwałam przy kotku, spałam z nim na podłodze, myłam go, próbowałam poić, ogrzewałam termoforami, kocami i czym się dało, non stop głaskałam i płakałam... i sprawdzałam co chwilę, czy jeszcze oddycha... Majka poruszała jedynie oczkami, nie zmieniała pozycji, nie poruszała się, robiła siusiu pod siebie, nic nie jadła, nie piła... Zastanawiałam się już poważnie nad eutanazją, wstrzymywała mnie jedynie myśl, że kotka musiałabym zawieźć do weterynarza, co było by znowu dla niego koszmarem.
I raptem dzisiaj rano, otwieram oczy i widze, że Majka się podnosi, wskakuje na łóżko (!) zeskakuje z niego, idzie do kuwetki, robi siusiu, podchodzi do drzwi i drapie (!), potem zaczeła probować jeść i pić (!). Po całym dniu spędzonym wspólnie z kotkiem, widze, że zachowuje się całkiem normalnie, je i nie wymiotuje, myje się, chodzi do kuwetki i na króciutkie spacery, ogólnie widać, że jest słabiutka, ale normalnie funkcjonuje, napewno więcej leży niż wcześniej, odpoczywa. Karmię go dodatkowo karmą od weterynarza w proszku, ciągle ogrzewam, robie mu dyżury, żeby nie był sam w domu (mama i siostry na zmianę ze mną).
Jednym słowem da się to skomentować -CUD!Wiara czyni cuda a stres ( związany z wizytą u weterynarza, jest rzeczywiście sprzymierzeńcem białaczki...)
Bardzo proszę o poradę - co robić? Mam kotka z białaczką, który powinien już nie żyć, wszyscy postawili na nim kreskę, natomiast on ciągle zdrowieje, ma już nawet bardziej różowy języczek i normalnie funkcjonuje ... Ratunku, co robić? Jak mu pomóc? Co powinnam wymóc na konsultacji u weterynarza? Czy zna ktoś jakiegoś dobrego weterynarza z kujawsko-pomorskiego?
Co z pozostałymi kotkami, mają 10, 9 i 2 latka, wszystkie dotychczas jadły z jednej miski, lizały się i bawiły... Czy jest sens je badać na białaczkę? Może na nie wirus nie działa? Może jedynie tego 2latka należy zbadać i zaszczepić?
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję wszystkim, którzy przeczytają tę strasznie długą wiadomość. Czekam z niecierpliwością na rady!
Majka już czeka na mnie w łóżku
Emilia