Nasze białaczkowce - białaczka zakaźna to nie wyrok

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 11, 2007 22:51

Magdzik, jednocześnie z interferonem ludzkim spokojnie można podawać Scanomune. Jest to nawet wskazane, bo Scanomune nieco inaczej stymuluje system odpornościowy.
Co do testu - na pewno należy go powtórzyć po 60-90 dniach.
A w tym czasie podawać intron i Scanomune oraz leczyć objawowo, pamiętając jednak by unikać podawania sterydów, które obniżają odporność, co jest bardzo niewskazane u kota z podejrzeniem białaczki lub jej nosicielstwa.
Kot już chorującego tez można "podnieść", przykładem jest moja Nocka, która już chorowała na białaczkę. Oczywiście, przypadki takie jak ten Nocki, dają jedynie nadzieję, ale nie pewność, że się uda. Ale trzeba wierzyć i próbować.

Testy na FIPa są niemiarodajne, ale raczej z tego powodu, że u większości kotów wychodzą dodatnie, bo większość kotów miała kontakt z koronawirusami. Testy nie wykazują obecności konkretnych koronawirusów, powodujących FIPa, tylko pokazują, że jakieś koronawirusy są, tyle że niekoniecznie powodujące FIPa. Tyle że to dotyczy dodatnich wyników testów na FIPa. Nie wiem jak jest z wiarygodnością tych testów, jeśli chodzi o wyniki ujemne... Tak na chłopski rozum, to jeśli test wychodzi ujemny to znaczy, że kot nie miał kontaktu z koronawirusami, w tym z tymi, które powodują FIPa, a więc FIPa mieć nie może. Ale to jest tak na chłopski rozum tylko :wink:

Trzymam kciuki :ok:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lis 12, 2007 7:58

dziękuję za rady!!!!!Czytałam historię Nocki i ona dała mi nadzieję. Jestem silnie zmotywowana,zaczynamy tydzień pozytywnie i tak MUSI zostać!! już raz udało mi się wyrwać Dexa ze szpon śmierci kiedy jako 2 tygodniowy kociak został mi podrzucony razem z braciszkiem, więc teraz też będę walczyć. Nie za wszelką cenę,ale dam mu wszystko co można w tej sytuacji, na pewno.Zobaczymy jak będzie się miał po interferonie. Życzę wszystkim dobrego początku tygodnia!

Magdzik

 
Posty: 20
Od: Pt lis 09, 2007 21:30
Lokalizacja: Varsovia

Post » Pon lis 12, 2007 18:16

Poszłam kupić Scanomune i co usłyszałam od veta? wypowiedź w stylu "to i tak nie ma sensu".Ok,zdaje sobie sprawę,że rokowania mojego Kotka są słabe,ale przecież nie zaszkodzi spróbować!! Nie chcę sobie potem wyrzucać że nie zrobiłam wszystkiego co można... Ale się zeźliłam że można tak komuś odbierać nadzieję
:evil:
A tak z innej beczki: Kocur bierze furosemid na odprowadzanie płynu z płuc.Jeden lekarz powiedział że trzeba podawać 1/2 tabletki drugi stwierdził że to za dużo i zalecił tylko 1/5. No i teraz nie wiem kto radzi lepiej...Kotek waży ok 4,5 kg, czy ktoś może mi poradzić czy więcej czy mniej?

Magdzik

 
Posty: 20
Od: Pt lis 09, 2007 21:30
Lokalizacja: Varsovia

Post » Wto lis 13, 2007 7:02

Magdzik - galla jest z Warszawy - skonsultowalabym Dexa u jej weta - jeszcze 3 lata temu nie bylo wlasciwie informacji o doprowadzeniu do negatywnych testow w praktyce - trzeba znalezc dobrego weta
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lis 13, 2007 12:03

Magdzik, nie słuchaj gadania tego weta. Zawsze jest sens walczyć i probować, nawet jeśli kot choruje, bo zawsze jest nadzieja. Trzeba próbować i walczyć tak długo, jak długo nie jest to przedłużaniem cierpienia i jak długo jest szansa na poprawę. A Dex przecież nie cierpi, prawda? Nie jest umierający?
Wkurzają mnie tacy weci, którzy z miejsca skreślają zwierzę tylko dlatego, że nie mają pojęcia jak sobie z chorobą poradzić. I zamiast poczytać, pokonsultować, pouczyć się, wolą stawiać na zwierzaku krzyżyk :evil:
Magdzik, ja chodzę do lecznicy "Białobrzeska", tam była prowadzona Nocka, tam prowadzę Lucka, który miał teraz 2 testy dodatnie, tam leczę pozostałe koty.
Adres www lecznicy:
http://www.bialobrzeska.waw.pl
Z wetów polecam Ci dr Cetnarowicz, Uznańską i Czubek, do konsultacji białaczki - dra Jagielskiego, chociaż panie doktor też znają się na tej chorobie i stosują interferon ludzki.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 13, 2007 20:58

Galla,sytuacja Dextera jest niestety fatalna, ale masz rację - trudno jest zrozumieć lekarzy, którzy poddają się w przedbiegach:/ Wczoraj spanikowałam i pojechałam prawie na sygnale do lecznicy, bo wydawało mi się że jest gorzej, że będzie trzeba robić punkcję. Po rtg okazało się, że płyn z płuc ustępuje (nie wyobrażacie sobie co to była za radość!!!!) i nie ma wskazań medycznych żeby nakłuwać. Z Dexem jest taka kwestia że, jak to Pani Doktor określiła"jest nieziemsko silnym kotem", bo obraz kliniczny jest fatalny a kot bryka... W piątek to co miał na prześwietleniu to był stan agonalny a kocur działał sobie po kociemu całkiem normalnie.. Jest to jednocześnie źródłem ogromnej radości ale i dylematu...że nie będę widzieć kiedy naprawdę cierpi:/// Dziś zaczęłam dodatkowo ze scanomune..ale właśnie zaczynam z wieczorną paniką,że mu gorzej... Wprost:RATUNKU ON PRZESTAJE JEść!! Tzn ma apetyt ale wymiotuje wszytsko!! Co mam robić!! Poradźcie proszę!!! To że pożerał wielkie ilości jedzenia stanowiło dla mnie źródło nadziei,teraz nie wiem jak zaradzić. Znowu go zawieźć do lekarza? Tym razem do innej lecznicy?? Naprawdę, w Multivecie dwie lekarki potraktowały nas wspaniale mimo ciężkiego stanu, widać że wierzą,że mają wiedzę,że robią wszystko... Jeśli już to zostanę tam,tylko nie wiem czy jechać z nim i ZNOWU go stresować, czy może może macie na te nudności jakieś przerobione sposoby?? Jeśli nie przejdzie to pewnie kroplówki? Ale ile tak można..ile cierpienia...:(((((((

Magdzik

 
Posty: 20
Od: Pt lis 09, 2007 21:30
Lokalizacja: Varsovia

Post » Wto lis 13, 2007 23:28

Nocka zwracała każdy stały pokarm. Dostawała kroplówki. I convalescence w proszku. Tylko tym nie wymiotowała. Karmiłam ją tak przez 2-3 tygodnie. Potem była przerwa i znowu się zaczęło, tym razem przez półtora miesiąca.

Trzeba tez pamiętać o tym, że leczy się kota, nie tylko same wyniki - wiele osób na forum to powtarza i jest to najprawdziwsza prawda. Wyniki są potrzebne, jak najbardziej, ale same wyniki nie mogą być wskazaniem do np. eutanazji.

Myślę, że będziesz wiedzieć, kiedy Dex zacznie cierpieć i wtedy podejmiesz właściwą decyzję.
Mam nadzieję, że nie będzie ona jednak potrzebna :ok:

Podałam Ci adres kliniki, gdzie leczyłam Nockę i leczę wszystkie moje koty.
Możesz tam się przenieść, możesz pojechać na konsultację - przy takich chorobach warto się konsultować, jeśli wiesz, że konsultujesz się z dobrymi lekarzami.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 14, 2007 20:45

Dam Dexowi trochę odpocząć i pojadę na konsultację do polecanej przez Ciebie kliniki,może zaproponują mu coś jeszcze. Póki co walczę i czekam...convalescence podawanym w małych ilościach nie wymiotuje...ale widzę że jest osłabiony,mam nadzieję,że nie leczę go na siłę :((((

Magdzik

 
Posty: 20
Od: Pt lis 09, 2007 21:30
Lokalizacja: Varsovia

Post » Śro lis 14, 2007 22:43

Witajcie!
na samym początku dziękuje za to forum, śledzę je od kilku wieczorów i gdyby nie ono, mojego kociaka pewnie już by nie było... gdyby nie ta nadzieja i wiara, które zyskałam po zapoznaniu się z forum, napewno już bym się poddała i zrezygnowała z walki o Majkę.

Chociaż jestem właścicielką 4 kotów, to nie wyobrażam sobie, że któregoś z nich mogłoby zabraknąć...

A historia (przepraszam, że taka długa...) zaczyna się tak: w piątek, niespełna tydzień temu, zauważyłam, że mój najmłodszy podopieczny (1,5 roczku) jest osowiały i nie chce jeść, natychmiast wybrałam się z nim do najbliższego weterynarza, który nie potrafił powiedzieć, co kotu dolega, zaaplikował mu natomiast 2 zastrzyki, które miały natychmiast pomóc. W nocy nastąpił kryzys, jednak rano kociaczkowi już się polepszyło. Rano wybrałam się z kotem do innego weterynarza, który od razu stwierdził, że z kotem jest coś nie tak, że ma biały języczek, ma strasznie niską temperaturę (34-35), jest obolały i koniecznie musi mieć zrobione USG brzucha i badanie krwi. USG brzucha nic nie wykazało, natomiast badanie krwi wykazało, że kot ma nie tylko anemię (HGB 1,8g/dl i HCT 5.2%) ale i wysoki mocznik (88) i prawdopodobnie ma białaczkę. Została podana mu kroplówka, antybiotyk i witaminy. W nocy znów nastąpił kryzys, byłam przekonana, że kotek już mnie zostawi, jednak nad ranem znów nieco się polepszyło, więc udałam się z kotem na następną kroplówkę, witaminy i antybiotyk. Majka oczywiście okropnie znosiła wizytę u weterynarza, welfon w łapce, i tak dalej... Po tej wizycie stan zwierzaczka jednak do tego stopnia pogorszył się, że kot był niemalże w stanie agonalnym, leżał w jednej pozycji, nie ruszał się ... U weterynarza dowiedziałam się, że z takimi wynikami kot nie ma prawa już żyć i że to już nie ma sensu go leczyć. Po lekturze Waszego forum, postanowiłam się jednak nie poddawać i udałam się do kolejnej już kliniki na konsultacje, zrobiono nam test na białaczkę (Suap Combo) i wynik jest dodatni ... poza tym zbadano mu znów krew i mocznik, nadal było do tego stopnia fatalnie, że weterynarz oświadczył, że mam 2 wyjścia: albo kota poddac eutanazji albo zaprzestać leczenie.
Załamana, wróciłam do domu, doszłam do wniosku, że Majka powinna spędzić ostatnie chwile w domu, razem ze mną. Przez 3 dni (od poniedziałku do dzisiaj) nie chodziłam do pracy, na zajęcia i czuwałam przy kotku, spałam z nim na podłodze, myłam go, próbowałam poić, ogrzewałam termoforami, kocami i czym się dało, non stop głaskałam i płakałam... i sprawdzałam co chwilę, czy jeszcze oddycha... Majka poruszała jedynie oczkami, nie zmieniała pozycji, nie poruszała się, robiła siusiu pod siebie, nic nie jadła, nie piła... Zastanawiałam się już poważnie nad eutanazją, wstrzymywała mnie jedynie myśl, że kotka musiałabym zawieźć do weterynarza, co było by znowu dla niego koszmarem.

I raptem dzisiaj rano, otwieram oczy i widze, że Majka się podnosi, wskakuje na łóżko (!) zeskakuje z niego, idzie do kuwetki, robi siusiu, podchodzi do drzwi i drapie (!), potem zaczeła probować jeść i pić (!). Po całym dniu spędzonym wspólnie z kotkiem, widze, że zachowuje się całkiem normalnie, je i nie wymiotuje, myje się, chodzi do kuwetki i na króciutkie spacery, ogólnie widać, że jest słabiutka, ale normalnie funkcjonuje, napewno więcej leży niż wcześniej, odpoczywa. Karmię go dodatkowo karmą od weterynarza w proszku, ciągle ogrzewam, robie mu dyżury, żeby nie był sam w domu (mama i siostry na zmianę ze mną).

Jednym słowem da się to skomentować -CUD!Wiara czyni cuda a stres ( związany z wizytą u weterynarza, jest rzeczywiście sprzymierzeńcem białaczki...)

Bardzo proszę o poradę - co robić? Mam kotka z białaczką, który powinien już nie żyć, wszyscy postawili na nim kreskę, natomiast on ciągle zdrowieje, ma już nawet bardziej różowy języczek i normalnie funkcjonuje ... Ratunku, co robić? Jak mu pomóc? Co powinnam wymóc na konsultacji u weterynarza? Czy zna ktoś jakiegoś dobrego weterynarza z kujawsko-pomorskiego?
Co z pozostałymi kotkami, mają 10, 9 i 2 latka, wszystkie dotychczas jadły z jednej miski, lizały się i bawiły... Czy jest sens je badać na białaczkę? Może na nie wirus nie działa? Może jedynie tego 2latka należy zbadać i zaszczepić?

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję wszystkim, którzy przeczytają tę strasznie długą wiadomość. Czekam z niecierpliwością na rady!

Majka już czeka na mnie w łóżku :)

Emilia

emi-torun

 
Posty: 3
Od: Śro lis 14, 2007 21:41
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro lis 14, 2007 23:47

Emilio, bardzo się cieszę, że Majeczce się polepszyło :D Dokładnych rad co do tego, co robić, niestety Ci nie dam, bo się na tym po prostu nie znam :(
Zasugerować mogę jedynie, żeby porozmawiać z wetem o podawaniu interferonu ludzkiego (nie wiem, czy ktoś w Toruniu go stosował, jeśli nie, to trzeba lekarzy do tego przekonać, bo warto). Sugerowałabym też podawanie Scanomune albo Beta-glukanu. Beta-glukan to lek ludzki, odpowiednik Scanomune, można go kupić w aptece, tylko trzeba potem odpowiednio podzielić na porcje. Jul-kot w którymś wątku podawał przepis na dzielenie tego preparatu, nie pamiętam tylko w którym wątku to było... Scanomune jest przygotowane w porcjach dla kota, ale wychodzi dużo drożej. Któryś z tych preparatów mogłabyś zacząć podawać Majeczce już, zanim coś drgnie w sprawie interferonu.
Proszkową karmę (Convalescence?) chyba można jej podawać, kicia musi się wzmocnić, a taka łatwo przyswajalna, skoncentrowana i wysokoenergetyczna karma jest do tego najlepsza. Jest tylko jeden problem - ta karma jest wysokobiałkowa, a wysokobiałkowej karmy nie należy podawać przy problemach z nerkami. Czy kreatynina też była przekroczona? To przekroczenie mocznika nie jest chyba jakieś dramatyczne, a koteczka była w takim stanie, że niskobiałkowa karma jej nie wzmocni. Tak to kurcze jest, jak występują dwie rzeczy, które wymagają skrajnie różnego postępowania... Dobrze byłoby tę kwestię skonsultować. Gdyby kreatynina była w normie albo tuż ponad, a kot w tak ciężkim stanie, niespowodowanym kłopotami nerkowymi, to ja bym pewnie zaryzykowała i podawała to jedzenie proszkowe, ale to ja bym to zrobiła i absolutnie do tego nie namawiam. Natomiast zdecydowanie namawiam Cię do skonsultowania tej kwestii.
Kolejna rzecz - przy anemii nie należy podawać kroplówek dożylnych, żeby nie rozcieńczać dodatkowo krwi. Nie wiem, jak należy postępować, gdy kot ma anemię i jednocześnie nie je, bo wtedy kroplówki podskórne to może być za mało. Znowu rzeczy, które wymagają odmiennego traktowania. Tu jednak chyba unikałabym kroplówek dożylnych, żeby kota nie zadusić z powodu zbyt małej ilości czerwonych krwinek, zdolnych do transportowania tlenu.
Sam test na białaczkę trzeba powtórzyć za 3 miesiące, chociaż przy takim stanie kici można się spodziewać, że ta białaczka jednak jest. Może dobrze byłoby rozważyć zrobienie jeszcze testu na FIV?
Tylko należy koniecznie pamiętać o przestrzeganiu okienka czasowego, w którym producent zaleca odczytywanie testu - odczytanie wyniku przed tym okienkiem albo po, nie jest wiarygodne. To bardzo ważne.

Co do pozostałych kotów - zbadałabym wszystkie i jeśli testy wyjdą ujemne - wszystkie bym na wszelki wypadek zaszczepiła. Koniecznie w tylną łapkę. Jeśli będziesz szczepić szczepionką Purevax z białaczką - ryzyko mięsaka jest zminimalizowane, a koty dużo lepiej tę szczepionkę znoszą od Fel-O-Vaxu. Ale i tak szczepić należy w tylną nogę, niezależnie od rodzaju szczepionki.

Na razie tyle mi przyszło do głowy, może jutro coś mi jeszcze przyjdzie, może ktoś inny coś wymyśli i doradzi.
Trzymam kciuki za Majeczkę :ok: :ok: :ok:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lis 15, 2007 8:20

Na niewiele sie przydam doradczo,bo sama jestem zupełnie nowa w temacie białaczki,ale wierz mi,wiem co przeżywasz i ile Cię to musi kosztować. Poryczałam się jak przeczytałam Twojego posta,jesteś niesamowita, wierzysz i dlatego Majka na pewno będzie zdrowieć. Tak jak wspomniała galla przydałby się interferon. Ja Dexterowi aplikuję już piąty dzień,kocur żyje tydzień choć nie powinien!Dodatkowo daję mu scanomune,zgodnie z radami które tu dostałam. Poza tym spokój,miłość i zaangażowanie,a tego na pewno przy Tobie jej nie zabraknie. Jeśli kotka ma problemy z jedzonkiem to polecam rzeczywiście Convalescence (pewnie właśnie to jej dajesz w saszetkach), Dex po tym prawie nie wymiotuje... Trzymam za Was kciuki,trzymajcie się ciepło!!!!!!

Magdzik

 
Posty: 20
Od: Pt lis 09, 2007 21:30
Lokalizacja: Varsovia

Post » Czw lis 15, 2007 10:02

nie na wiele się może przydam, ale nasza Saszeńka też już miała nie żyć, wyniki krwi ma podobne, anemia postępuje z tygodnia na tydzień, lekarze najpierw mówili panleukopenia, potem FIP a może białaczka? Chcieli wysyłać krew do Niemiec.
W końcu po kilku badaniach, jeżdżenia codziennego tam i z powrotem od lekarza do lekarza dałam spokój. Saszeńka miała dość stresów związanych z lecznicami.
Dzięki forum podaję Scanomune, które sama kupiłam, bo lekarze też mówili, że on nic nie daje, Biostyminę w amp. i dodatkowo Spirulinę, która podnosi ładnie hemoglobinę. Jak się skończy scanomune to będzie Beta-glukan, wychodzi taniej!
Ludzie na tym Forum są skarbnicą wiedzy i balsamem dla zbolałego serca naszego.
Saszeńka z dnia na dzień coraz żywsza, ładnie je, bawi się.
Mały kocurek Miau, który ponoć miał płyn w brzuszku i też wyrok, rozrabia, a nawet brzuchol zaczął się robić mniejszy.

Wiara i spokój czasami czyni cuda! Jeśli się nie pogarsza, a widzimy- że się polepsza, to zostawmy zwierzęta w spokoju, to moje nowe motto! Nie leczymy wyników, tylko kota, on wie, że nam na nim zależy i że jest kochany, więc podejmie walkę z chorobą sam.
Odkąd rzadziej jeżdżę do kliniki (już tydzień nie byłam) moje zwierzęta są zdrowsze! :wink:

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Czw lis 15, 2007 12:26

No nie, czia, trochę się z Tobą nie zgodzę - owszem, leczymy kota, nie wyniki, ale nie znaczy to, że wyników nie bierzemy pod uwagę, one są również ważne. Jak choćby wynik testu białaczkowego. Kot może się czuć wspaniale i cudownie, ale to nie znaczy, że tego wirusa nie ma, kot może być nosicielem i wirus może się w każdej chwili uaktywnić. I dlatego posiadanie takiej wiedzy przy kocie pozornie zdrowym daje szansę szybciej zareagować. Mój Lucuś, szalony, rozbrykany kot - ma 2 testy dodatnie. Nie ma objawów. Ale ja wiem, że mogą się pojawić, dlatego już teraz daję mu interferon. Żeby albo go wyleczyć, albo odsunąć moment pojawienia się objawów, a nawet nie dopuścić do ich wystąpienia. Gdybym miała leczyć tylko kota, to nic bym mu nie dawała, bo wygląda, jakby nie było potrzeby :wink:

Nie nadinterpretujmy tego sformułowania, bo ktoś gotów pomyśleć, że jeśli kot wygląda i czuje się dobrze (na nasze oko), to nie należy nic robić, nawet jeśli wyniki lecą na łeb na szyję :wink:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lis 15, 2007 13:12

Magdzik, Emilio - trzymam kciuki za Wasze kociska.
Też przez to przechodziłam - przez "radę" weta, że najlepiej uśpić, przez gorsze i lepsze dni. Znam ten strach i niepewność, pojawiają się ciągle - nawet teraz po dwóch latach od diagnozy. Teraz jest dobrze, ale ja i tak drżę o kota w każdym jego słabszym dniu (właśnie teraz ma takie słabsze ...)

Najważniejsze jest podnoszenie odporności, a co do karmienia - ja dawałam jeszcze żółtko ze śmietanką i trochę rozrzedzone ciepłą wodą. No i warto zaopatrzyć sie w pastę Calopet.
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27187
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Czw lis 15, 2007 13:46

Ja tylko przypominam o tym, że Majeczka miała nie najlepsze parametry nerkowe i być może przydałaby się konsultacja w sprawie podawania jej wysokobiałkowego pokarmu - na ile zyski przewyższają ryzyko.
No i pytanie, czy kreatynina też była kiepska.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 67 gości