Koty od Babci ze Stalowej są już w lecznicy.
w wątku POTRZEBUJĘ TYMCZASY (dolny baner w moim podpisie) szukam dla nich DT, zwłaszcza dla kocura - dymny, przemiły. Kotka jest niestety mocno dzikawa, choć oczywiście DAŁOBY się ją oswoić, jest gadatliwa i kontaktowa... Ale gdybym nie miała rękawic to bym przy łapaniu jej straciła skórę na dłoniach...
Kocur szuka sponsora na badania krwi, jest podejrzanie wyleniały. Znając Babcię i kłopoty dotychczasowych kotów u niej - przyda się też badanie moczu i przez pewien czas jakaś karma lecznicza.
Na szczęście JAK DOTĄD wszystkie koty zabierane stamtąd po ok. miesiącu dobrej opieki dochodziły do siebie zdrowotnie i nie sprawiają już potem większych kłopotów nowym opiekunom.
Koty, które Babcia ze Stalowej karmiła - zostały praktycznie bez opieki. Jedna z forumowiczek podjęła się karmienia w miarę regularnie kotki na własnym podwórku.
Zostało kilkanaście podwórek. Stalowa, Czynszowa, Równa. Czy znajdzie się ktoś chętny do przynajmniej w miarę regularnej opieki nad nimi? spora część jest ciachnięta, niestety nie wszystkie - ale w tym mogę pomóc, jak wreszcie pojawi się ktoś, kto te koty w miarę rozpoznaje.
Trochę (ale ostrzegam - MAŁO) jedzenia można dostać z dzielnicy, w tym rejonie była zarejestrowana tylko Babcia i pani Wiesia. Na pewno nie wystarczy, mówię o tym lojalnie - trzeba będzie zdobywać jedzenie na własną rękę (może ktoreś fundacje pomogą...)
Sama Babcia ze Stalowej jest przytomna, chodzi. Ale nie rozpoznaje nikogo, nie wie kim jest i nikogo nie pamięta. Jest dla niej załatwiane miejsce w domu opieki "u sióstr" (była niegdyś zakonnicą). Jej mieszkanie wygląda jeszcze gorzej niż zwykle, choć przynajmniej zdecydowanie mniej śmierdziało...
Strasznie to wszystko smutne
