Wojtusiu, pięknie dziękuję za odkurzenie wątku
Kiedyś chciałam coś napisać ale nie umiałam odnaleźć tematu. Masz rację, od czasu do czasu trzeba coś o futerkach napisać.
Oba futerka i Amos prowadzą spokojne życie w zdrowiu i zgodzie.
Amos miał 10 sierpnia swoje dziesiąte urodziny. Dostał ulubione przysmaki i dodatkowy długi spacerek miał zafundowany. I tak się zamyśliłam przy tej okazji na smutno, że już mu bliżej niż dalej do końca. Amos nigdy w swoim życiu nie chorował, ani razu i oby tak dalej, ale zaczną się przecież dolegliwości, choćby związane z wiekiem.
Maurycy i Kacperek żyją ze sobą w dużej przyjaźni. Nie są to jakieś wspólne pieszczoty (wylizywanie futerek) nawet nie wspólne spanie (najwyżej blisko siebie) ale wspólne zabawy, wspólne jedzenie - jak Maurycy je to Kacper idzie robić to samo. I lubią jeść ze wspólnej miski

Chrupki również. Tak, że podaję juz w sumie na jednej, nawet przysmaki bo i tak najpierw zjedzą z jednej, a później przesiadają się do drugiej. No i w ogóle, widać w różnych sytuacjach, że są sobie naprawdę bliscy.
Kacper jest szczupłym, niewielkim kotkiem, a zjeść potrafi za trzech. On ma chyba żołądek z gumy. Chcieliśmy raz sprawdzić ile potrafi zjeść, ale zawsze jednak mam stracha, że się rozchoruje z przejedzenia i spasujemy w dokładaniu mu jeszcze. Wciągnie np. całego duuużego fileta z kurczaka (niezależnie od tego, że dopiero jadł śniadanie) i patrzy żeby dostać więcej. Czyli normalnie potrafi zjeść więcej niż ja. A jak się spieszy z tym jedzeniem! tempo ma zabójcze, normalnie rzuca się na jedzenie jak głodzony kot.
Maurycy za to szczupły nie jest (ale i nie gruby, taki w sam raz moim zdaniem), ale je „po hrabiowsku”, trochę i powoli.
Kacper jest niesamowitą przylepką (ale tylko w stosunku do mnie). Mógłby cały dzień na zmianę jeść i siedzieć u mnie na kolanach lub na rękach. No i to jest kot kuchenny ( z racji swojej żarłoczności) musi wiedzieć i pilnować na bieżąco co się w kuchni dzieje, a nóż coś dobrego szykują i skapnie. Do TZ-a łasi się tylko w kuchni, baaardzo się łasi wtedy.
Maurycy sam z siebie na kolana nie przychodzi. Go trzeba na pieszczotki brać samemu. Mamy swoje dziwne rytuały i ogólnie jest przekochany

[/url]