.. A ja tutaj akurat wtrącę pozytywny post..
Dotarłyśmy z Kłopotą do domu, wreszcie!

Od razu widać, że Kłopota, to wielki żywioł, wyskoczyła z torby i zaczęła sprawdzać teren. Jej uwadze nie ujdzie nawet najmniejszy okruszek..

No i pierwsze co, to też zjadła solidną porcję jedzenia. Teraz chodzi po mieszkaniu i wszędzie jej pełno, zadziwia mnie tym, początkowo obserwowałam wszystko, ale zwyczajnie nie nadążam

Bardzo się garnie, przystawia, żeby ją głaskać, jedynie zdecydowanie okazuje mi, że nie chce być brana na ręce. Czyli mizianie tak - branie na ręce - nie. Wiem, że to dla niej nowa sytuacja, nawet lekko mnie się boi, kiedy zrobię gwałtowniejszy ruch. Aha i głośno miauczy, bardzo głośno - aż nie wiem jak reagować, co o tym myśleć, o co jej chodzi.. Niestety, nie znam się [ jeszcze

] na mowie kota, więc nie mam pojęcia jak to interpretować. Podsumowując - mam nadzieję, że wszystko będzie ok

Póki co - naprawdę widać, że to jest baaardzo żywy kot

)
Jeszcze chciałam kilka słów do Ciebie, Agn - jesteś osobą o bardzo wrażliwym, dobrym sercu. Nie pisałam tego wcześniej, ale ja takie osoby szczerze podziwiam. Domyślać się mogę jedynie jak wiele trzeba mieć w sobie tej wrażliwości, by opiekować się zwierzętami, dawać im to, na co zasługują, a zwykle od ludzi nie otrzymują.. No i oczywiście, świadczy to też o wielkiej sile. Zobaczyłam u Ciebie mnóstwo kotów, każdy z nich ma należytą opiekę, o każdym z nich mówisz z czułością niemalże i szczerym zaangażowaniem. To wielkie. Bez zbędnych banalnych słów - po prostu, prawdziwy szacunek dla Ciebie.
oraz - generalnie, do osób, które tak poświęcają się zwierzętom, bo chcą.
Pozdrawiam i idę doglądać Kłopoty, bo coś jest za cicho
