Musze przyznac ze ostatnie trzy dni byly naprawde koszmarne, tylko pierwsze dni po wypadku byly gorsze a i to nie bardzo.
Koszmar rozpoczal sie w niedziele, siedzialam w malym pokoju i gadalam przez telefon i nagle uslyszalam straszny wrzask z duzego pokoju, pomyslalam ze pewnie tluka Dalie, polecialam ratowac, ale nie, Dalia lezy na srodku, koty z daleka sie przygladaja, co sie dzieje.
Nie przywiazalam do tego zbyt wielkiej wagi, kotke zanioslam na jej poslanie. Zachowywala sie dziwnie, byla niespokojna. No a potem sie zaczelo. Dalka wsciekala sie, rzucala, warczala, syczala na wlasna lapke, probowala sie w nia gryzc, nie dawala dotknac. Pojechalam z nia natychmiast (dzieki oczywiscie nieocenionej Jenny170, dziekuje!) na Gagarina na ostry dyzur, tam miala zrobione przeswietlenie, ale nie bylo na nim widac nic niepokojacego, dostala leki przeciwbolowe od razu i na potem do domu, wrocilysmy do domu i mialam obserwowac co sie dzieje. Klopot rowniez polegal na tym, ze Dalkowy chirurg jest na urlopie i nie mogl spojrzec swoim okiem specjalisty
W domu Dalka zachowywala sie b. zle, lezala calymi dniami w kacie bez ruchu, nie wstawala nawet do kuwetki, znow musialam ja nosic, a jak ja tylko ruszalam to znow krzyczala, syczala, uciekala... Boze, straszne to bylo i dla nie i dla mnie. Wczoraj wieczorem przeplakalam caly wieczor, bo Dalka cierpiala strasznie, nie dawala sie w ogole nawet dotknac, przy kazdy najlzejszym ruchu krzyczala. Stwierdzilam, ze nie zniose tego ani chwili dluzej. Podalam jej druga dawke leku i zaczelam dzwonic po lecznicach. Na gagarina kazali przyjechac, ale i tak nie ma chirurga, stwierdzilam wiec ze zaczne szukac dr. Niedzieli, bo slyszalam o nim dobre opinie. On przyjmuje tez u mnie w Marcelu na Woloskiej, ale najwczesniej bylby w piatek, wiec zadzwonilam na Lencewicza i tam poprosilam o wpisanie mnie na konsultacje. Dzis pojechalam. Moja grzeczna i spokojna zazwyczaj Dalia nie dala sie dotknac, tak zaczela krzyczec i sie rzucac, ze mnie serce stanelo. Dostala przez recznik zastrzyk usypiajacy i poszla na zdjecie. Na szczescie nie wyszlo nic groznego, tyle ze jej gwozdzie juz zaczely bardzo przeszkadzac i to te wystajace koncowki sprawialy jej taki straszny bol. Wspanialy dr Niedziela od razu korzystajac z uspienia wzial ja na stol. Teraz jestem u rodzicow, Dalia jest jeszcze w lecznicy, czekam na telefon, zeby ja odebrac. Dr Niedziela mowi ze za dwa dni kot bedzie jak nowy. Ciezko mi powiedziec jak bardzo mi ulzylo, ze wiadomo co sie dzieje, ze mozna jej pomoc i ze przestanie cierpiec

Ale nerwy mam w strzepach...