
Sytuacja wygląda teraz tak: pomimo wszystko, po tygodniowej kuracji tobrexem oczka kotów wyglądają dobrze. Czarna Nesca ma już śliczne oczka, może jedno jest odrobinkę, ale małą odrobinkę zamglone, jak się przypatrzeć z bliska.
Inka, kolorowa koteczka, to jedno oczko ma już całkiem zdrowe, a drugie trochę lepsze, jakby mniej podrażnione, mniej zaróżowione.
Nadal podajemy im ten tobrex, ale mamy też całe opakowanie gentamycyny i naclofu.
Dopiero dzisiaj, z różnych przyczyn dotarłyśmy do wetki - Nesca, ta kichająca, dostała antybiotyk - odpowiednik synoluxu w tabletkach, oraz kupiłyśmy scanomune, bo ten bioaron trudno było podawać strzykawką, koty to wkurzało.
Inka nie musi dostawać antybiotyku, bo wogóle nie ma kataru. Inkę chcemy zaszczepić jak najszybciej, może jutro. Dzisiaj tego nie zrobiłyśmy, bo chcemy jej podać szczepionkę tę najprostszą, a ta wetka ma tylko taką 6 składnikową, boimy się podawać taką bombę.
Wetka twierdzi, że jak nie ma już objawów, to powinnyśmy po 7 dniach odstawić ten tobrex, bo za długo to nie zdrowo, no ale ona nie jest okulistką...Myślę, że może rzeczywiście można by teraz zacząć podawać już słabszą gentamycynę, bo może rzeczywiście nie ma sensu podawać ten tobrex za długo.
Najważniejsze, że obie kotki pięknie urosły, są wesołe, ładnie jedzą, pomimo odrobaczenia parę dni temu nie zasłabły, mruczą jak traktory już na nasz widok. Są cudne i przekochane.
Szukamy intensywnie domku Nesce, a Inka raczej pojedzie do Łodzi, gdzie ma szansę na dobrą diagnozę oczka i dalsze leczenie.
Chyba, że ktoś z W-wy dałby jej dom i pochodził z nią do dr Garncarza - w sumie czemu nie wierzyć w cuda?

Nesce zrobiłam już allegro, a Inkę wolałabym, żeby wziął ktoś dobrze uświadomiony, najlepiej jakiś chcący się dokocić forumowicz.
Jestem pełna podziwu co do efektów leczenia oczka Ziutka - to niesamowite, jak udało się je wyleczyć!