» Pon lis 13, 2006 19:19
Przepraszam, że nie pisałam, w sobotę i niedzielę festiwal bardzo mnie zaabsorbował, na dodatek mam ograniczony dostęp do netu.
Kubuś i Mała bardzo smutni, zamknięty w kuchni Kubuś popłakiwał, Mała chowała się albo za zasłonką, albo w budce.
W kuwetce coś znalazłam, konsystencja ok, ale jeść nie chcą, ani puszki, ani suchego, ani mięska - złamałam się i i wczoraj dałam kitty cata, dostarczonego przez były domek, myślałam, że znajoma karma wzbudzi apetyt, ale gdzie tam... Karmiłam z ręki, troszkę zjadły, dziś rano to samo .... Dałam kocich ciasteczek, twarożku, kociego mleczka - to samo - z ręki troszkę z grzeczności, ale bez apetytu.....
Wczoraj późnym wieczorem wypuściłam je do moich kotów pod kontrolą, (wiadomo, Pusiunia-jędzunia i Murka despotka)., O dziwo, zachowują się spokojnie, pewnie rozmumieją biedne porzucone dzieciaczki....
Kubus trochę wyszedł i pozwiedzał, Mała nie chciała wyjść z budki, wyniosłam, ułożyłam na fotelu, leżała jak położyłam, prawie bez ruchu i z minimalnym zainteresowaniem dla otoczemia.....
Maluchy są strasznie smutne, miałam dziś wolny dzień, głaskałam, zachęcałam do jedzenia, do zabawy ....
Nie mogę ich rozmruczeć, nie chcą się bawić. Nie uciekają przede mną, są apatyczne, mało ciekawe otoczenia.
Z jedzeniem to samo - tyle, ile nakazuje uprzejmość.
Jeśli do jutra się nie "rozkręcą" - lecimy do weta.
Jak ja mam im wytłumaczyć, że to nie ich wina, że je straciły dom?
Żeby w końcu zaczęły normalnie jeść - karmienie na siłę to dodatkowy stres...