Po drugiej stronie siatki - schr. łódź VII

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto cze 30, 2009 11:41

pisiokot pisze:
Etka pisze: Julek to chyba nie ma ogloszen?
bo sprawdzalam ja nie mam go wrzuconego, moze mu zrobic ogloszenie? to taki slodki kotulec.


Nie ma ogłoszeń.
I to wg mnie kolejny kandydat do rozłożenia się :(.
Od jakiegoś czasu jest smutny, apatyczny ... zawsze do niego pędzę, wymiziam, bo to jeden z moich ulubieńców.
Do niedawna cieszył się bardzo z odwiedzin, pomrukiwał tak śmiesznie jęcząco po swojemu, patrzył w oczy, widać było, że jest zadowolony, że chociaż przez chwilę jest w centrum zainteresowania.
Już tydzień temu był smutny, zniechęcony, przedwczoraj tak samo ... :cry:.
Nie patrzy w oczy, nie gada, schudł. Ma nieładną sierść, jakieś zmiany na niej - grzyb, świerzb ? A przede wszystkim bardzo, bardzo posmutniał. Już znam to spojrzenie - takie smutne, trochę w bok ...
I bardzo się tego boję :cry:


Na stronie schroniska ma bardzo krótki tekst. Może można by wpisać coś więcej. Szczególnie, że ma taki fajny charakter. Domki jak szukają kotka, to na pewno będzie dla nich ważne jak się zachowuje, jaki jest ew. do innych zwierząt.
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 30, 2009 17:17

Wzięłam dziś dzień urlopu i pojechałam do schroniska, Magicmada mi towarzyszyła. Magic przywiozła rarytasy - gotowane piersi z kurczaka, kg mielonego kurczaka i 2 kg pysznych serc indyczych. Ja przywiozłam ponad 3 kg serc.
Spędziłyśmy tam ponad 5 godzin i były to intensywne roboczo-godziny :D.

Mam sporo dobrych wieści, w końcu jakby dla przeciwwagi na te smutki, jak zjem obiad i obrobię zwierzyniec to zdam relację.

Rybcie, tak wiem, że Julek ma taki byle-jaki opis, już dawno miałam go uzupełnić :oops:, dopstrykałam mu dzisiaj zdjęć, poprawię opis.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 30, 2009 18:22

oj złakniona jestem tych dobrych wieści..........czekam zatem z niecierpliwością
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 30, 2009 18:37

Ania jak zwykle niezawodna :love:
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 30, 2009 19:56

no nie Ania pisz bo mnie skreci!

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto cze 30, 2009 20:20

Nie jestem Ania, ale napiszę. :twisted: w punktach.
1)Adopcje dzisiaj zerowe, w schronisku jak na sawannie, leniwie, wszystkie koty ospałe, łapkami do góry, niektóre nawet "ziały" paszczękami z gorąca.

2)Jak Ania pisała, kotki zostały nakarmione, mówiąc szczerze na początku myślałam, że przesadziłyśmy z ilością jedzenia, (ponad 6 kilo mięsa), ale praktycznie wszystko zostało zjedzone.

3)Pisiokotka cieszyła się z lepszej formy Julka, ja ścigałam Milly, która dziś nic nie chciała zjeść, ale z a entym podejściem dała się wygłaskać.

4)Okazało się, że dwa dymniaki z trójki są oswajalne, szczególnie jeden pozwalał się miziać po główce, a drugi jadł z ręki kurczaka.

5)Mad Emily została przez Pisiokota dosłownie wygrzebana spod kołderek i jest w szpitaliku, wygląda na zakatarzoną.

6)Co do naszej owocnej pracy,
a)koty zostały nakarmione (to naprawdę zajęło sporo czasu, brawo dla dzielnego Pisiokota, który schroniskową maszynką- tępinką zmielił 5 kilo serc)
b) Kociaki zostały odrobaczone przez dr Asię i Pisiokota, (ta koteczka, która trafiła do 4 Łap była silnie zarobaczona), więc mam nadzieję, że wyjdzie im to na zdrowie.
c) Zrobiłyśmy też przegląd wszystkich kociaków pod względem oczek, kilkoro jest w kiepskim stanie. Jest kilka strasznych słodziaków, Ania robiła zdjęcia, czekam, aż wstawi.

7)Długo zajmowałyśmy się tą czarną kotką z caliciwirozą (?), powiem, szczerze, że tak poranionego pyszczka jeszcze nie widziałam, cieknie jej ślina podbarwiona krwią. Czyściłyśmy jej oczy, nos i pyszczek, dostała balsam Szostakowskiego dopyszcznie, długo siedziałam z nią na kroplówce dożylnej. Bardzo bym chciała, żeby wyzdrowiała.

8) Przyszła śliczna nowa trikolorka Honey.

9) Jackie cały czas po drugiej stronie poduszki, to znaczy pod. Jest już bardziej pogodzona ze swoim losem, ale to bardzo smutne zrezygnowanie.

10) Ogólnie cieszyłyśmy się z Ania, że udało się tyle zrobić, żeby tylko jeszcze ktoś chciał zabierać koty do domu.

11) Drogie Ciocie, nieśmiało proszę w miarę możliwości oczywiście i chęci o wsparcie naszej akcji pasienia schroniskowców. Koty oczywiście dostają karmę, ale wiecie jak to w warunkach schroniskowych nie jest to wysoka półka, jest dużo kociąt i karmiących matek, które potrzebują zdrowego pełnowartościowego jedzenia.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Wto cze 30, 2009 20:30

Nie mam niestety tych najlepszych wieści, na które wszyscy zawsze niecierpliwie czekamy - że któryś kotuś znalazł dom.
Niestety, chętnych na adopcję kotów wywiało :(.
Ani w niedzielę, ani wczoraj nie poszedł do domu żaden kociasty. Byłyśmy do 16-tej, nikt nie pojawił się w kociarni, może później ...

Pierwsze kroki skierowałam do Jackie. W sobotę posiedziałam z nią trochę i bardzo się ucieszyłam, bo widać, że jest odważniejsza, psychicznie czuje się lepiej, chociaż nadal bunkruje się pod przykryciem. Dzisiaj spędziłam z nią sporo czasu, kiciulka nadstawiała się do miziania, wystawiała brzunio, słodko się przeciągała, strzelała oczkami ... :D. Namawiana do jedzonka ładnie podjadła gourmeta i kurczaka, a potem dała z siebie zdjąć poduchę i przyglądała się naszej krzątaninie bez panicznego chowania się. Jeśli tfu, tfu nic nie złapie mam nadzieję, że powinna wytrzymać kilka tygodni czekania na dom.
Ogromnie się też ucieszyłam na widok Julka, który od razu przycwałował do mnie razem z innymi gdy weszłam do boksu. Znowu jęczał po swojemu, zagadywał, patrzył w oczy, nadstawiał się do mizianek. Kamień spadł mi z serca, po jeszcze w sobotę był bardzo apatyczny, nieswój, smutny bardzo. Wygląda na to, że kiepskie dni za nim. Mam nadzieję, że bezpowrotnie.

W jedynce ujawnił mi się po raz pierwszy (mieszkający tam od 8.05 za płachtami na wybiegu jak się okazało :roll:) Walerek nr 183

Obrazek

Chudziutki, przestraszony, ucieka gdy się do niego próbuje podejść. Ale jak mieliłam mięsko stał za siatką i nie spuszczał ze mnie wzroku :wink:, tak jak kiedyś Piotruś. Skoro się ośmielił i wyszedł zza tych płacht to może się stopniowo oswoi chłopak.

Przestraszony (ale nie aż tak) był ponad tydzień temu Tobiasz nr 36, który po tygodniu już się ładnie wyluzował :D (dwie poniższe fotki z są z soboty)

Obrazek

Obrazek

i z dzisiaj, gadułka kochana, nawija cały czas :D

Obrazek

W jedynce jest też Terry (już po kastracji, a przynajmniej tak wygląda po pobieżnych oględzinach) w dobrym nastroju, wyluzowany, spokojny. W niczym nie przypomina tego wystraszonego bidoka z pierwszego dnia. Wymiziany i najedzony słodko się wylegiwał na słonku. Asiu Sis może by mu zmienić opis na troszkę optymistyczniejszy, co ?

Ogólnie w jedynce wszystkie koty wyglądają dobrze - choć Walerek chudy, ale może jak w końcu się zdecydował zamieszkać w boksie, a nie na wybiegu to zacznie jeść i nabierze ciałka. No i Julek ma jakieś strupki na skórze (grzyb? świerzb?) na karku i głowie, zapomniałam pokazać to dzisiaj Asi-wet., ale to akurat nie jakaś tragedia. Najważniejsze, że jest pogodny i w dobrym nastroju.
Koty pięknie jadły, piły mleko (wtrąbiły dwie buteleczki, trzecią im nalałam wychodząc) 8O.

Jedyny kot w jedynce, który mnie zasmucił to Denis :(. Siedzi w starym drapaku na wybiegu, smutny, nadal w popłochu uciekający na widok zbliżającego się człowieka :(. Przełożyliśmy go swojego czasu z dwójki z nadzieją, że się może oswoi przebywając razem z miziakami, ale nic z tego. Chyba byłby szczęśliwszy w dwójce.

W trójce przeżyłyśmy moment wieeelkiej radochy z powodu tej oto pięknej panny :D

Obrazek

Otóż Grini nr 89, którą do tej pory można było co najwyżej popodziwiać zza krat okazała się (w dużym stopniu za sprawą piersi z kurczaka cioci Magic) całkiem współpracującą koteczką z bliskimi perspektywami na oswojenie :D. Myślę, że niedługo będą z niej ludzie, z czego się ogromnie cieszę, bo jest naprawdę urocza i wyjątkowo śliczna. Serce się kroiło jak uciekała na widok człowieka, a ew. chętnym, których uwagę przyciągała trzeba było mówić :"no tak, ładna, ale to kompletny dzikuś jest ...". W każdym razie po delikatnych i dłuższych podchodach udało mi się ją wygłaskać :dance:

W trójce jest jeszcze drugi dymniak, ten ciemny - też wykazuje chęć współpracy pod wpływek kurzej piersi, ale w mniejszym stopniu niż Grini. W każdym razie jest szansa, trzeba nad nim pracować.

Magic nakarmiła, wyprzytulała i wygłaskała Milenkę-Milly. Kicia po takim seansie od razu jest spokojniejsza i odważniejsza (a przynajmniej nie ucieka w popłochu jak się do niej podchodzi), no ale to trwa tak krótko ... i tak rzadko :(

Obrazek

Trójkowi rezydenci mają się dobrze zdrowotnie, a przynajmniej nie rzucił nam się w oczy jakiś chorowitek. Niestety, nie wszyscy są w dobrej kondycji psychicznej :(. Megaszylka siedzi w starym drapaku, skulona, zwinięta w precelek, jakby chciała zniknąć. Ponoć w trójce jest też też piękny biało-srebrny Barnaba z szafy, ale nie widziałam go niestety ... pewnie też w jakimś najciemniejszym kącie ... :( Biedne, biedne przerażone kociny ... Pocieszam się trochę, że niedawno ciemny dymniak też siedział tam gdzie Megaszylka, może jakimś cudem ta koteczka jego wzorem nabierze trochę odwagi.

Z dwójki wyciągnęłam zagilałą Emilkę nr 161, zwaną również Mad Emily :wink:. Dwa tygodnie temu kiciuńka wyglądała tak (dla tych, co jej nie kojarzą):

Obrazek

a dzisiaj z oczu leci, z nosa kapie, futro zmierzwione, schudła ... Ale humor jej dopisuje na szczęście, w szpitalikowym boksie zjadła mielone serca i kurczaka. Asia-wet. od razu zaaplikowała jej leki, wypsikała nochala, wygląda to na silny, ale zwykły katar, mam nadzieję, że w weekend zobaczę ją w dużo lepszej formie.

W szpitaliku jest też czarna mamunia nr 103 z okropnym calici. Ma baaardzo brzydkie i z pewnością bardzo bolesne nadżerki :(, dostaje kroplówki. I balsam Szostakowskiego, mam nadzieję, że chociaż złagodzi te dolegliwości, u mojego tymczasika Kacperka (a wcześniej u Boryska) balsam leczył nadżerki bardzo ładnie. Mamunia ma te rany w pysiu okropne i rozległe, ale mam nadzieję, że i jej to pomoże. Grzecznie siedziała u Magic na kolanach podczas podawania kroplówki, miła z niej kotunia ... wierzę, że jej się uda.

W szpitalu jest też przyjęty wczoraj czarny kocurek bez prawego oczka (wygląda jakby to był goły oczodól, bez gałki) i krówek po wypadku.

Obrazek

Ale nie ma na szczęście problemów z poruszaniem, chyba tylko ta biedna obita i obdarta z sierści głowa ucierpiała. Miły biedulek. Ładnie jadł, mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie.

Asia-wet. odrobaczyła vethmintem wszystkie kocięta, obiecałam, że w następny weekend będziemy pamiętać o powtórce. Przejrzała z naszą pomocą wszystkie kocięta w szpitalu i poumieszczała osobno zdrowe i osobno chore dzieciaki. Te zdrowe są z jedną z mamuś, chore same. Chorowitków jest niestety więcej, kilka ma nieładne oczka.

Ale są też przecudne okazy zdrowia, w tym mój ulubieniec Harry, któremu zrobię osobny opis na stronę schroniska - jest tak urodziwy i słodki, że mam nadzieję, że szybko znajdzie dom

Obrazek

No i dzisiaj trafiła do schroniska śliczna trikolorka nr 205, Magic nazwała ją Honey, zrobię jej opis

Obrazek

Gdyby tylko zaczęli się pojawiać chętni, tyle pięknych i kochanych kotów czeka ... mam nadzieję, że już niebawem wspaniałe domy będą walić drzwiami i oknami :!:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 30, 2009 20:43

Dziewczyny, kawał dobrej roboty! Naprawdę :ok: :ok: :ok:

to smutne, że adopcji nie ma, ale ludziom się w taką duchotę w ogóle nie chce nigdzie wychodzić.......

Cieszę się, że Grini ma szanse na oswojenie, jest śliczna. Ja mam słabość do dymniaczków.

Ale na ostatnim zdjęciu też jest Grini zamiast tej szylki.

Pocieszające jest to, że Julek jest znów w dobrej formie i że kotki są odrobaczone, przejrzane i najedzone!!

Wielkie dzięki dziewczyny :D
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 30, 2009 20:45

magicmada pisze:9) Jackie cały czas po drugiej stronie poduszki, to znaczy pod. Jest już bardziej pogodzona ze swoim losem, ale to bardzo smutne zrezygnowanie.


ooooo, tu się Madziu nie zgodzę. Za każdym pobytem w schronisku poświęcam Jackuni czas, dzisiaj też, widzę różnice, jest naprawdę lepiej. Wg mnie nie jest zrezygnowana ... już nie. Nadal jest niepewna, płoszy ją większy hałas, ale wyłazi z niej zaufanie do człowieka i wielkie miziactwo. Widać, że była kochana i zadbana w swoim domu, nowemu, dobremu opiekunowi zaufa szybko.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 30, 2009 20:53

Ale robota :ok: :ok: jestem pełna podziwu :roll: :roll:

A ja zapraszam na bazarek dla tymczasików pisiokotka :lol: :lol: :lol:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=95965
Obrazek

Adoptuj. Nie kupuj.

zuzia96

Avatar użytkownika
 
Posty: 9096
Od: Czw wrz 13, 2007 14:07
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Wto cze 30, 2009 20:59

pisiokot pisze:
magicmada pisze:9) Jackie cały czas po drugiej stronie poduszki, to znaczy pod. Jest już bardziej pogodzona ze swoim losem, ale to bardzo smutne zrezygnowanie.


ooooo, tu się Madziu nie zgodzę. Za każdym pobytem w schronisku poświęcam Jackuni czas, dzisiaj też, widzę różnice, jest naprawdę lepiej. Wg mnie nie jest zrezygnowana ... już nie. Nadal jest niepewna, płoszy ją większy hałas, ale wyłazi z niej zaufanie do człowieka i wielkie miziactwo. Widać, że była kochana i zadbana w swoim domu, nowemu, dobremu opiekunowi zaufa szybko.


Oczywiście, że zaufa nowemu opiekunowi. Jednak uważam, że ten kot wyjątkowo źle znosi schronisko. Nie wyobrażam sobie Jackie w boksie ogólnym.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Wto cze 30, 2009 22:25

A co z kociakiem z niedowładem na tylne nóżki, który leżał w szafie? Czy on jest leczony? Czy żyje?
Czy żyje koteczka z raną pod okiem, która była w szafie?
EDIT: I jak się czuje wielka szylkretka, która została przeniesiona do 3 boksu?

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 30, 2009 22:37

Kociaka z niedowładem nie kojarzę, chyba, że to taki większy czarno biały.
Kotka z chorym okiem miała się dobrze, jadła z apetytem, jest bardzo łagodna.
Szylkretka w 3 boksie siedziała cały czas na wybiegu, wciśnięta za drapak, odwrócona tyłem. Nie widziałam, żeby cokolwiek jadła.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Wto cze 30, 2009 22:40

Szanowni Panstwo,

Oferujemy 70% rabatu na produkt Hill's Kittem kurczak 10 kg.
* Oferta wazna do 18 lipca 2009 lub do wyczerpania zapasow.
* Termin przydatnosci produktu do spozycia 31 lipca 2009 r.

Towar mozna zakupic bezposrednio w placowce Euro-Zoo C&C w Markach na ulicy Szpitalnej 1 C, telefonicznie pod nr telefonu (22) 781 26 40 wew. 352, 265, 262 lub e-mailem sds.marki@euro-zoo.com.pl

Z powazaniem,
Asystent działu Hill's
EURO-ZOO Sp. z.o.o.
ul.. Szpitalna 1 C
05-270 Marki
hills@euro-zoo.com.pl

Może dla jakiegoś przytuliska? Termin przydatności krótki, ale jak jest dużo kotów to zjedzą szybko

cytat z wątku MariiD na koci łapci. Chyba brzmi nieźle.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=95803&start=0
a tu wątek Biszkoptowej Persicy z naszego schroniska, potrzebne jest wsparcie finansowe.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Śro lip 01, 2009 9:01

Maksiu wraca do schroniska, normalnie ręce mi opadły :cry:.

W nowym domu od razu się zaaklimatyzował, jest grzeczny, nie ma z nim żadnych problemów.
Powodem jest to, że kicia-rezydentka źle znosi jego obecność, wpadła w depresję, nie je. Takie wieści miałam już w poniedziałek, poprosiłam wtedy Anetkę, Dużą Marmurka, żeby zadzwoniła do Alicji. Aneta miała identyczną sytuację, jej Miki zareagowała kompletnym wycofaniem się po pojawieniu się w domu Marmurka. Prawie miesiąc mieszkała na szafce, nie chciała jeść itd. Teraz wszystko jest ok.
Aneta rozmawiała bardzo długo, opowiedziała jak sobie radziła, że pomogły jej krople Bacha, namawiała na nie, dała namiary na Ryśkę. Tłumaczyła, że potrzeba czasu itd., itp. Jak widać niewiele to dało :(.
Mnie opadło, nie widzę sensu kolejnej rozmowy.
Jak ma wrócić to niech wraca już, dopóki się jeszcze nie przyzwyczaił.

Jakiś czarny okres mają te nasze koty, ryczeć mi się chce z bezsilności.

Asiu Sis wrzuć z powrotem Maksia na stronę schroniska.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], sylwiakociamama, Wix101 i 127 gości