Monika777-z Suwałki dzwonią czasem, jakby co to będę pamiętać.b]
Kassja - gratuluję zdobycia sprawności wstawiacza zdjęć
Podpowiem tylko, że te piękności na żywo są dużo.... mniej stacjonarne.
Dziś byłam na zastrzyku Smużki - gościówa już patrzy na mnie tak... nieco niechętnie (łagodnie napisałam

) Ale wcale się jej nie dziwię - jakby ktoś mnie kłuł co drugi dzień (zapewne średnio wprawnie

to tez nie miałabym ochoty na bliższe kontakty z ową jednostką...)
Odwiedziłam dzieciaczki Jani - piękne tygrysięta i czarnulek (rodzina Kenii i Zambii) Wszystko toto dostarczyło rozrywki paniom doktor w lecznicy. Czarnulek ma nieładnie oko - takie zapuchnięte maksymalnie. Biduś bo go to pewnie boli...
Wszystko się leczy a ludzie dzwonią że kotów im trzeba. Ale termin odbioru kiciów to najwczesniej następny tydzień - niech sobie pochorują w spokoju....
Wiecie, czasami to tak mi ręce opadają do samej gleby...
W niedzielę byłam u znajomych. mieli psa - 15to letnią sunię. Grzeczne psisko i zrównoważone - od 3 lat malretowane przez córeczkę znajomych. Nie mam nic do dzieci - ale ten biedny pies przeżył swoje - nic dziwnego że warczał czasem kiedy mała się za mocno rozbrykała. Rodzice wtedy wypraszali psa do innego pokoju - a to wiecie - psina, która była z nimi przez kilkanaście lat - niby dlaczego miała siedzieć sama w ciemnym pokoju, kiedy wszyscy przebywają razem.
Nie wiem - czy nie da się nauczyć dziecka, że zwierzaka się nie kopie i nie ciąga za ogon????
W każdym razie w niedzielę rano psina zachorowała. miała jakiś atak drgawek. Kiedy przyejchaliśmy wieczorem była na lekach uspokajajacych.
Ale to było tak przykre - leżała sama, ledwie dysząc. Nikt się nią nie interesował. Po jakimś czasie działanie leków osłabło i wyła rozpaczliwie co kilka minut. Straszne to było.
a największym problemem dla jej państwa było to, że się ślini i że trzeba będzie do niej wstawać w nocy.
Już po naszym wyjściu pojechali z nią do lecznicy. Została uśpiona.
Wiecie, może to jest tak, że my przesadzamy z naszym podejściem do zwierzaków. Że ludzie uważają że zwierzę to zwierzę. ALe jeśli ten zwierzak towarzyszy komuś przez kilkanaście lat.. To nie tak powinno wyglądać....
Doła mam do dziś.