Jack pisze:Pani Iza już dawno temu dostała ode mnie wydruki z vetserwisu, między innymi te dotyczące szczepień, wielokrotnie też rozmawiałem z panią Izą o panleukopenii, przytaczałem sytuacje z forum, gdzie zachorowała jakaś grupa kotów, mówiłem jak kosztowne jest leczenie i jak duże ryzyko śmierci kota
Od samego początku współpracy niepokoiłem się ryzykiem zarażenia tych kilkadziesiesięciu nieszczepionych kotów z mieszkania, zwłaszcza, że przyprowadzane do nich regularnie są, a to chore koty, kotki po sterylkach, a to kociaki (teraz od prawie dwóch miesięcy chyba 7 szt.)
Stawiając sobie za cel zaszczepienie kotów z mieszkania, wyadoptowanie części z nich, nakłaniając panią Izę, żeby nie zwiększała już obszarów swojego karmienia, poniosłem klęskę.
Pomimo chęci opłacenia wszystkich szczepień, chęci wożenia kotów na szczepienia nie zdziałałem nic.
Jeśli chodzi o wyadoptowanie części kotów (wiosną z mieszkania na sterylizację i kastrację zabierałem kilka młodych kotów), to raz pani Iza wyrażała chęć, a następnym razem zanosiła się płaczem „nie, panie Jacku, tylko nie on”, gdy proponowałem zrobienie zdjęć i opisu któregoś kota – i ostatecznie żadnego kota nie mogliśmy przeznaczyć do adopcji.
Tę kwestię kilka razy podnosiłem w formie poważnej rozmowy i pani Iza zobowiązała się, że niezwłocznie przedstawi listę kotów, które zaszczepimy, wyrobimy książeczki zdrowia i będziemy szukać domów. Pomimo upływu wielu miesięcy nic z tego nie wyszło.
Fakty są takie, że zorganizowanie sensownej i faktycznej pomocy dla pani Izy okazało się być ponad moje możliwości.
Na początku uważałem, że u pani Izy jest to tylko kwestia braku środków.
Myliłem się.
Osobom aktualnie organizującym pomoc dla pani Izy chciałbym powiedzieć, że nad działkami w Dąbiu wisi groźba budowy drogi i tak naprawdę nie wiadomo jak długo działki jeszcze będą istniały. Sąsiedzi również mogą w końcu mieć dosyć wciąż powiększającego się stada.
Zwiększanie liczby kotów na działce nie jest dobrym pomysłem, rozmawiałem o tym z panią Izą, gdy przywiozła kotkę z innej części miasta z przeznaczeniem na działkę (nie wiem czy kotka ostatecznie tam trafiła, jakiś czas przebywała u pani Izy w klatce wystawowej). Uważam, że każdy dodatkowy kot na działce w przyszłości może stanowić duży problem..
Pozostaje mi wyrazić nadzieję, że na forum znajdą się osoby z większym doświadczeniem niż ja, które będą wiedziały jak można pomóc osobie takiej jak pani Iza.
Bardzo się cieszę panie Jacku że pomimo zakończenia pomocy pani Izie martwi się pan losem jej i kotów.
Ja osobiście martwię sie tylko tonem tej wypowiedzi - bardzo bym nie chciała aby ta część wątku została odłamem nawołującym do zaniechania pomocy czy w jakiś sposób dyskredytującym osobę pani Izy i jej działania.
Ma pan rację, brak mi doświadczenia w prowadzeniu tak trudnych spraw, nie dorównam kotalizator w perfekcyjnym prowadzeniu wątku i nie mam takich możliwości jak pan w załatwieniu pomocy pani Izie ( choćby dlatego że nie jestem inspektorem TOZu i opieram się wyłącznie na pomocy i dobrej woli moich znajomych i nieznajomych z czatu i życia realnego)
Wchodząc na czat któregoś dnia i oferując pomoc zrobiłam to świadomie, wiedząc, że taka pomoc nie może skończyć po kilku miesiącach. I robię to co uważam za słuszne tak samo jak uszanowałam pana decyzję o zaprzestaniu pomocy.
Jednak tu moja prośba - jeśli pan nie pomaga - proszę nie szkodzić, nie pisać w sposób dwuznaczny...bo i po co?
każdy zadecyduje zapewne co dalej - czy pomoże czy nie będzie miał na to ochoty.
pozdrawiam i apeluję o wyciszenie żalu i złości
p.s. w planie zagospodarowania przestrzennego Szczecina pod zabudowę przeznaczone były działki przy lotnisku w Dąbiu. To chyba nie te same o których pisze pani Iza?