Kocicom co jakis czas zdarza sie 'wsiaknac" gdzies na kilka dni.
Raz okazalo sie, ze mlodszej nie ma od jakiegos czasu bo boi sie wrocic do swojej piwnicy

Wlazl tam duzy, dziki czarny kocur i ja bil
Na szczescie kocur zlapany do kastracji pozniej juz sie wyniosl i mala miala spokoj.
NIESTETY kilka dni temu zdazyla sie tragedia!!!
Moja siostra znalazla lezaca zwinieta w klebuszek mlodsza Tri pod blokiem obok

Kulala i mial zakrwawiony pysk.
Wet stwierdzil ze kocica ma wybite zeby i umowilismy sie z nim na za 2 dni na doprowadzenie pyszczka do porzadku.
Podczas zabiegu okazalo sie ze malutka ma zlamana szczeke na pol. bylo ja bardzo ciezko zlozyc bo normalnie podobno drutuje sie szczeke jakos uzywajac klow, a ona ma kly wybite
Teraz modlimy sie zeby sobie nie wyjela gwozdzi, ze ten sposob sie sprwadzi i ryjek sie zagoi.
Ktos musial ja kopnac w pyszczek jak tiwerdzi wet

Tez mysle ze to czyjas sprawka bo kocicy zniknela obroza z szyi ...
Za zabieg zaplacilismy 170 zl, a przed nami dlasze leczenie
Gdyby ktos zechcial pomoc... moge tylko poprosic o pamiec o nas...
Trzymajcie kciuki zeby biedulinka doszla do siebie, a ten gnoj co jej to zrobil zeby zdychal gdzies w rowie
