do lecznicy przyniesiono malutką, wystrachaną jak rzadko kiedy koteczkę. Znaleziona przez przechodnia w sposób często spotykany - co nie zmienia faktu, że włos się na głowie jeży - w trakcie wyrzucania śmieci. Z kontenera coś miauczało. Po zaglądnięciu do środka, kota przechodzień nie zauważył, za to jeden z worków na śmieci podejrzanie mało miał zawartości.
Bo i jaką zawartość możę stanowić kicia może trzymiesięczna.
W lecznicy kiedy tylko wsadziliśmy ją do klatki, od razu zaczęła się wylizywać. Cała cuchnąca siuśkami, musiała dużo czasu spędzić w tym worku. Pozostaje dziękować Tym co Wyżej, że przeżyła.
Była bardzo przestraszona. Zastanawiałam się cały czas, co jest nie tak z jej oczami - dopiero następnego dnia zauważyłam obrąbek tęczówki. Znaczy się, że wcześniej źrenice miała tak rozszerzone, że wspomnianej tęczówki widać w ogóle nie było.
Dziewczynka była osłabiona, ale po przeżyciu pierwszej doby jej stan był dość stabilny.
Umaszczenie ciekawe - bura na grzbiecie, z przebłyskami rudego, i białym śliniaczkiem pod brodą. Niezwykle symetrycznie to wszystko rozmieszczone, przez co wydaje się być nad wyraz elegancka.
Niestety, nie zdążyliśmy znaleźć jej domu i trafiła do schroniska do Orzechowiec. Im wcześniej ją stamtąd wyrwiemy, tym większe ma szanse na zdrowe życie.
Przez tych kilka dni jej pobytu w lecznicy ani razu nie udało się włączyć "motorka". To ona zmusiła mnie do tego, żeby spróbować dla lecznicowych podrzutków szukać innej przyszłości niż schron i los Orzeszka.
a oto i Panna:

kontakt mailowo
gaiah(małpa)o2.pl
lub PW
pozdrawiam
Shey
PS. Jednocześnie proszę o kontakt forumowiczów związanych z Orzechowcami, bo wiem, że takowi tutaj pomagają :)