Kocice po raz pierwszy urodziły kociaki rok temu. Ale podwórko przy ul. Piotrkowskiej 223 nie było dla nich zbyt łaskawe. Mieszkańcom nie podobało się, że kociaki chodzą po samochodach. Wytruli całą piątkę. Tej wiosny kotki znów urodziły w tym samym garażu. Wybitą szybę, przez którą weszły do środka, administrator zabił dyktą. Pewna kobieta ją zerwała, gdy małe zaczęły miauczeć z głodu. I na razie dokarmia maluchy. Śliczne, z niebieskimi oczami. Póki co żyją, bo nie wychodzą na podwórko, gdzie trutka już czeka. Czeka, bo po podwórku chodzą dwa starsze koty. Mądre, nie ruszają trucizny. Wolą jedzenie z puszki, które dostają od tej litościwej kobiety.
- Może by te maluchy uratować, zanim zdechną w męczarniach? - zastanawia się kobieta. - Na razie gmina nie daje pieniędzy na sterylizację, bo podobno kotów znów jest za mało. Tamte pięć zakopałam w zeszłym roku, nie chcę tego robić ponownie.
Kobieta ma dwa koty. Ja - niestety - mam trzy kocice. Więc? Ulituje się ktoś nad tymi maluchami? Jestem dogadany z administratorem. Otworzy mi garaż i będzie można je zabrać.
Czekam na sygnał.
marcin.maslowski@lodz.agora.pl