Nie jestem na forum tak długo jak niektórzy, ale mam nadzieję, że historia kilkunastu kotów, które w tym roku przewinęły się przez mój dom, a które w większości opisywałam na forum, pozwoli mi zyskać Wasze zaufanie.
Kilka forumowiczek zna mojego TŻ-a, który współpracuje z TOZ-em głównie w zakresie sterylizacji - to oni wykonują bezpłatne zabiegi dla wolno żyjących kocic w Szczecinie - i w tym roku wysterylizował kilkadziesiąt kocic.Chciałam Was prosić o pomoc dla karmicielki z którą TŻ współpracuje, która mieszka w pobliżu nas.
Bardzo ciężko mi opisać sytuację p. Izy...
Niektórzy z nas pomaganie kotom łączą z pracą, życiem rodzinnym, rozrywkami - w jej przypadku koty to w zasadzie 100% życia.
Mąż ciężko pracuje i bardzo rzadko bywa w domu (kilka dni, raz na kilka tygodni), a ona w sytuacji w jakiej się znajduje nie ma szans na podjęcie pracy, bo i tak czasowo się ze wszystkim nie wyrabia, a podjęcie pracy oznaczałoby, że nie da rady opiekować się kotami tak jak dotychczas, bo obrobienie tak licznego stada jest zajęciem niezwykle czasochłonnym i pracochłonnym, szczególnie gdy trzeba liczyć każdą złotówkę.
Gdyby nie koty, to z pewnością p. Iza i jej mąż żyliby sobie bezpiecznie, bez trosk finansowych.
Pani Iza łącznie codziennie karmi w porywach do 150 kotów.
W swoim domu kotów ma ponad 20, przygarnięte z różnych miejsc, zabrane chore z ulicy, niektóre stare i "nieatrakcyjne", kilka kotów oczekuje na adopcję - to zresztą temat na osobny wątek.
Na działce w altanie kolejnych kilka - kilkanaście? kotów, które również codziennie trzeba odwiedzić, nakarmić, nagrzać im w altanie.
Samo obejście trasy karmienia zajmuje p. Izie kilka godzin.
Niestety w zasadzie codziennie jest jakiś nowy problem - jakiś kot jest chory, przybłąka się kociak, przyjdzie nowy kot, jakiś kot zaginie i nie ma go przez kilka dni (wtedy wypytywanie, poszukiwanie zwłok), do kotów dołączy kocica w ciąży, ona sama spotka się z atakiem, nieprzychylnością ludzi, spotka/pozna kogoś kto jakieś koty dokarmia w innym miejscu i pomaga mu w leczeniu/sterylizacji itp. Teraz jeszcze produkcja styropianowych budek, organizacja styropianowych pudełek.
Ostatnio z moim TŻ-em pomagała jednemu człowiekowi urządzić szopkę, w której schronienie mają sporadycznie dokarmiane przez niego koty, ustawili w niej styropianowe budki, ona dała koce – kilka dni później przyszedł jakiś debil i szopkę podpalił, a jedna kotka (jak się okazało ciężarna) przypłaciła to życiem - teraz ten człowiek w pewnym sensie to ją obarcza winą, ona bardzo przeżywa śmierć tej kotki i ma wielkie poczucie winy, choć jasne jest, że jedyną winną osobą jest podpalacz, który po prostu zamordował kotkę.
Nasze 3 z 5 obecnych kotów tymczasowych zawdzięczamy p. Izie
Z tym, że chcę mocno podkreślić, że nie jest to osoba, która ma jakikolwiek problem ze sterylizacją – wręcz przeciwnie, zanim poznała mojego TŻ-a wysterylizowała kilkadziesiąt kocic, w tym roku wspólnie złapali przynajmniej ze 20 kotów.
To dla mnie i TŻ-a bardzo ważny aspekt działalności prozwierzęcej i w tym temacie zastrzeżeń do p. Izy mieć nie można - łapie i ciacha co się tylko nawinie.
Specyfika jej "rewiru" jest taka, że w dużej mierze są to tereny sąsiadujące z osiedlami domów jednorodzinnych, gdzie nie jest trudno o nową ciężarną kocicę, jest wiele kotów, które teoretycznie jakiś dom mają, czasami dostają coś do jedzenia, ale w praktyce spędzają większość życia na zewnątrz, a do ich potomstwa nikt już się nie przyznaje - koty, które spotyka na swojej drodze nie biorą się znikąd.
Karmi również w miejscach, które większość z nas omijałaby szerokim łukiem

Jest niesłychanie ciężko opanować sytuację w 100% na tak niewdzięcznym terenie.
Wystarczy, że jednego dnia p. Iza pójdzie inną drogą, skręci w inną uliczkę i już natrafia na nowe koty.
Życie p. Izy od rana do wieczora podporządkowane jest kotom.
Porusza się rowerem, jeździ załatwia rybę, wiezie ze sobą siatę z 20-30 kg ryby, gotuje wielkie gary ryby i makaronu.
W ostatnim czasie rybak znacznie podniósł jej cenę ryby, ona jest załamana z czym do kotów pójdzie

Czasami tylko mówi, że jej ciężko, że chyba nie da już rady, ale że przecież tak naprawdę to nie ma wyjścia, bo ONE czekają .
Sama żyje bardzo skromnie, wyrażenie „sobie od ust odejmuje” naprawdę nie jest na wyrost w jej sytuacji.
Rzadko kupuje cokolwiek dla siebie lub domu.
O świętach zupełnie nie myśli, bo każda złotówka jest już dokładnie rozplanowana.
Od czasu do czasu pomagamy paczką karmy, ale w obliczu takiej ilości kotów nie potrafimy jakoś diametralnie pomóc p. Izie, a w zasadzie to kotom pod jej opieką.
Pomyślałam, że opiszę Wam czym zajmuje się Pani Iza każdego dnia, jak wiele z siebie i jak wielu kotom, daje codziennie.
Może znajdzie się więcej osób, które chciałyby wesprzeć koty paczuszką karmy, makaronu, puszkami.
Ona bardzo Tego potrzebuje.
Jest jej bardzo trudno, wręcz coraz trudniej.
Zimą to najgorszy okres bo p. Iza ma wtedy trudności z zakupem od rybaków ryby, która wraz z makaronem jest podstawowym pożywieniem kotów.
Po prostu jezioro zamarza, rybacy rzadziej wypływają, ich połowy są skromniejsze i nie zawsze chcą sprzedać coś p. Izie, a nawet jeśli jest możliwość zakupu ryb, to niestety trzeba płacić podwójna cenę - właśnie ze względu na okres zimowy.
Pani Iza dodatkowo ma duży, nazbierany przez kilka miesięcy dług w pobliskiej lecznicy – oczekują, że spłaci go do końca roku, na co nie ma szans.
Nie wyobrażam sobie, żeby osoba nie korzystająca z samochodu, a mająca pod swoją opieką ponad 100 kotów, nie miała możliwości skorzystania z usług najbliższego weterynarza.
Na koniec coś bardziej optymistycznego – mój TŻ wielokrotnie widział jak p. Iza karmi koty i mówi, że to jest niesamowity widok jak ona idzie i te wszystkie koty ( w jednym miejscu np. z 20) już czekają na nią i wybiegają do niej, witają, ocierają się i cieszą.

...........................................................................................................
A teraz czas na drobne (może nawet nie takie drobne

Dzięki Waszej pomocy i ofiarności, w grudniu udało się zebrać 931 zł, co pozwoliło na spłatę długu u pobliskiego weterynarza i zakup karmy

Zebraliśmy też około 30 kg suchej karmy

Radość p. Izy jest po prostu przeogromna, ona nie do końca w to wszystko wierzy, jest lekko zdezorientowana, ale zdecydowanie bardzo szczęśliwa.
Myślę, że poprzez naszą pomoc wyraziliśmy szacunek i uznanie dla jej codziennej pracy, dla tego co robi dla kotów.
Z pewnością do tej pory rzadko spotykała na swojej drodze ludzi, którzy docenialiby to co robi.
Dzięki Waszej pomocy w p. Izę wstąpiła nowa energia, której ostatnio mocno jej brakowało, wiara w lepsze jutro, wiara, że ktoś jej pomoże, że jakoś to będzie, że koty mogą liczyć już nie tylko na nią.
Nie traktujcie proszę, faktu spłacenia długu u weterynarza jako zamknięcia sprawy, bo ponad 100 głodnych kotów nadal codziennie czeka na p. Izę.
Zostawienie jej samej sobie, powrót do "normalności" doprowadzi ją do zupełnej utraty płynności finansowej i już naprawdę p. Iza nie będzie miała z czym do tej ponad setki kotów pójść.
Jest zima, koty są głodne i przemarznięte i jest naprawdę bardzo ciężko.
Bez dodatkowej pomocy w tym trudnym zimowym okresie p. Iza po prostu nie da rady, a bez stałego, regularnego wsparcia w pozostałych miesiącach stos niezapłaconych rachunków będzie rosnąć, co nie może się skończyć dobrze

W przypadku takiej ilości głodnych kotów czekających na p. Izę każdego dnia, naprawdę ciężko jest przedawkować pomoc, zwłaszcza, że zaległości nawarstwiały się przez wiele lat.
Potrzebne są:
makaron (świderki) - 5 szt. x 30 dni = 150 paczek miesięcznie
ryba/mięso - ok. 60 - 70 kg tygodniowo = minimum 250 kg miesięcznie
karma sucha - min. 2 kg - 2.5 kg dziennie = min. 75 kg miesięcznie
puszki - im więcej tym lepiej
środki finansowe na wyżej wymienione produkty
transportery dla kotów - jakiś czas temu p. Iza zwróciła pożyczone transportery i teraz w zasadzie nie posiada (ma już tylko jeden i też jest pożyczony)- jeden transporter podarowała już agiis-s i jeden e-dita (w drodze, tzn mój TŻ musi go odebrac)
Wirtualne adopcje kotów:
Pomysłem na stałą pomoc, która jest tu bezdyskusyjnie potrzebna, gdyż p. Iza na swoje barki wzięła ciężar, który już od dawna przekracza jej skromne możliwości, są wirtualne adopcje kotów pod jej opieką.
Uważam, że taka forma pomocy jest bardzo cenna, bo pozwoli p. Izie zaplanować wydatki, da poczucie bezpieczeństwa i pewność jutra.
Dzięki internetowej adopcji p. Iza będzie mogła liczyć na stałe wsparcie i w imieniu wirtualnego opiekuna danego kota, codziennie zaniesie mu porcję jedzenia.
Myślę, że pozwoli to jakoś przetrwać jej i kotom.
Serdecznie zachęcam do takiej adopcji
Wirtualna opieka nad kotem to 20 zł ofiarowane p. Izie co miesiąc na wyżywienia wybranego kota.
Jeżeli znajdzie się osoba, która może lub chce weprzeć p. Izę co miesiąc kwotą 10 zł, to proponuję wirtualną adopcję do spółki z innym forumowiczem.
Proszę mi tylko zgłosić taką chęć, to chętnie Was "wyswatam" z drugą taką osobą

Jeśli ktoś będzie chciał co miesiąc wspierać "swojego" kota kwotą wyższą
niż 20 zł, to oczywiście nikt się nie obrazi

Dla internetowych opiekunów kotów będziemy na forum wstawiać aktualne zdjęcia kotów oraz zapiski z ich życia (autorstwa p. Izy).
Koty do adopcji wirtualnej znajdziecie na 2 stronie wątku.
Opisy kotów i zdjęcia są autorstwa p. Izy
Jak możesz pomóc?
- adoptując wirtualnie kota / koty pod opieką p. Izy (20 zł miesięcznie) - str. 2
- przekazując lub wysyłając p. Izie suchą karmę, puszki, makaron "świderki"
- dokonując wpłaty na konto p. Izy, dzięki czemu sama będzie mogła zakupić wyżej wymienione produkty
- jeśli mieszkasz daleko, boisz się wysokich kosztów paczki, a chciałbyś przekazać p. Izie darowiznę rzeczową, to możemy sami kupić wskazane przez Ciebie produkty i dostarczyć je p. Izie
- licytując (a także wystawiając) bazarki, z których zysk zostanie przeznaczony na rzecz kotów pod opieką p. Izy
Starsze rozliczenia - str. 2
Zamieszczam na prośbę p. Izy
Zwracam się do wszystkich osób o wrażliwych i gorących sercach.
Zwracam się w imieniu ponad setki kociaków, które codziennie w pogodę czy niepogodę czekają na mnie z nadzieją, że przyjdę i zapełnię ich puste brzuszki.
Proszę wszystkich, którzy mogą przeznaczyć choć drobną, niewielką kwotę, o wsparcie, o pomoc w przetrwaniu zimy, która jest dla nich i dla mnie zarazem, najcięższym i najtrudniejszym okresem.
Koty są wtedy głodne i przemarznięte. Potrzebują zjeść więcej, gdyż tracą dużo energii na ogrzanie ciała.
Codziennie oprócz suchej karmy dostają głównie ciepłe gotowane jedzenie i to powoduje, że są zdrowe i w miarę dobrze to wszystko znoszą.
W chwili obecnej jest zastój z rybą, tak więc gotuję im korpusy zmieszane z makaronem, który też dostarcza im białka i protein. Niestety cena korpusów w stosunku do ryby jest znacznie wyższa, więc brak mi już środków na zakup puszek czy suchej karmy.
Przy tej pogodzie sucha karma jest niestety niezbędna, gdyż stanowi zapas (który nie zamarza) dla kotów, które często dochodzą do jedzenia później, bądź też dla innych wędrujących kotów, które na swej drodze mogą się posilić.
Jest nam bardzo ciężko.
Wszystko jest bardzo drogie.
One codziennie czekają i mają tylko mnie.
Jestem jedyną osobą, którą obchodzi ich los, życie, to czy nie są głodne, czy nie chorują.
To bardzo ciężka, syzyfowa praca i bardzo duże obciążenie psychiczne i niestety cały czas walka i zmartwienia o każdy kolejny dzień, o to że nie mogę ich zawieść.
Pragnę poruszyć Wasze serca i prosić w imieniu kotów o pomoc.
Wszystko jest dla nas bardzo cenne.
Niech te mądre i inteligentne stworzenia, niech choć one wiedzą i czują, że są na tym świecie komuś potrzebne i niech mają choć odrobinę lżej w tej ciężkiej kociej doli.
Z całego serca
wszyscy dziękujemy
W imieniu swoim, p. Izy i przede wszystkim kotów pod jej opieką, bardzo serdecznie dziękuję za dotychczasową pomoc.