Po dwóch godzinach w kociarni pojawiła się Pani, która zapytała mnie czy są jakieś rude kocury do adopcji. W pierwszym odruchu, czuję niechęć do takich pytań, ale pani wytłumaczyła mi, że kilka lat temu adoptowała z naszego schroniska rudego Garfielda (znany wszystkim odwiedzającym schron), który zmarł niedawno na długo leczoną niewydolność nerek. Pokazałam jej Trini. Pani była zachwycona. Zapytała mnie, czy jest możliwość zarezerwowania dla niej tej kotki, bo ona może go zabrać za 2 tygodnie. Zgodziłam się, wierzyłam, ze jej zależy, tak to wyglądało. Naiwnie nawet nie wzięłam od niej nr telefonu. Kotkę zabrałam do siebie do lecznicy, szczęśliwa, że będzie miała dobry, kochający dom. Minęły dwa tygodnie, ba, nawet minęły 4 tygodnie i w słuchawce mojego telefonu nie usłyszałam niestety głosu nowej pani Trini.
Porobiłam ogłoszenia, allegro - narazie bez odzewu.
Kotka zabrana do lecznicy miała tak przepełniony pęcherz moczowy, że musiał zostać opróżniony cewnikiem, bo z przepełnienia był już atoniczny. Kotka bała się w schronisku skorzystać z kuwety. Przez 3 dni nic nie jadła, na szczęście piła. Potem była karmiona na siłę, widać było utratę masy ciała. Dostała kroplówki. Nie chciała jeść, chciała być tylko przytulana. Dostała leki antydepresyjne i uspokajające - dopiero te pomogły. Kotka zaczęła jeść. Już nie bierze tych leków i dzięki Bogu je. Temu kotu złamano psychikę oddaniem z domu. Na szczęście jest już na dobrej drodze. Tylko dokąd ta droga prowadzi?
Problem pojawił się w piątek. W szpitalu nie mamy już miejsca. Kotka musi opuścić lecznicę. Nie mogę jej wziąć do domu - ona bardzo boi się psów. Nie dostaje histerii, ale nawet nie zaśnie, tylko siedzi i obserwuje psa a oczy się jej zamykają. Nic nie je w obecności psa.
Bardzo proszę o dom tymczasowy dla niej. W swojej naiwności nie pomyślałam, ze może to tak się skończyć.
To zdjęcia jeszcze ze schronu:


I jeszcze jedno. Chcąc uprzedzić wpisy do wątku dotyczące Pani, która "zarezerwowała" sobie Trini... Pani miała odebrać kotkę za 2 tygodnie, bo na ten czas szła do szpitala. Może być więc tak, ze kotki nie to, ze nie chciała, ale nie mogła odebrać. Nie wiem. Magija ma telefon do tej Pani, dzwoniła - ale nikt nie odbiera.