Ona czyli czarna ok. 5-letnia kotka. Jej koszmar rozpoczął się już ubiegłym roku. Koteczka codziennie przychodziła na kolację o stałej porze…któregoś dnia nie pojawiła się. Nie było jej następnego dnia i jeszcze następnego… Wiadomo było, że coś się musiało stać…nie wiedzieliśmy jeszcze co. Osiedle przeszukane w każdą stronę, kilka osób z wielkim poświęceniem pomagało. Nie udało się odnaleźć kici. Wszyscy już stracili nadzieję…wtedy pojawiła się a raczej wyczołgała. Pani Ela, która karmi osiedlowe koty do dzisiejszego dnia ma łzy w oczach, kiedy opowiada o tym jak wtedy wyglądała kicia.
Jak już pisałam wcześniej wyczołgała się, w sumie nie wiadomo skąd. Wygłodzona. Szukała jedzenia. Jadła i jadła nie mogła zaspokoić głody potem piła i znów jadła. Nie chodziła na tylne nogi…powłóczyła je za sobą. Podpierała się na przednich kończynach, tył był zupełnie bezwładny. Była cała mokra, nie trzymała moczu. Strasznie obolała nie dała się nawet dotknąć pani Eli. Koniecznie trzeba było ją zanieść do lekarza ale kotka nie pozwoliła do siebie podejść. Przy najmniejszym ruchu w jej stronę, krzyczą z bólu i wczołgiwała się pod stertę desek. Nie było sposobu aby jej pomóc…pani Ela bardzo wrażliwa kobieta, nie mogła słuchać jak ona strasznie krzyczy w popłochu uciekając przed kontaktem z człowiekiem. Ponieważ schowała się w stercie desek, była tam bezpieczna. Było to na opuszczonym podwórku, nikt nie wiedział, ze kicia tam przebywa a luźno biegające psy nie miały do niej dostępu. Wychodziła tylko na jadzonko. Pani Ela podawała jej leki, które dostała od lekarza. Jakimś cudem kicia powoli, powoli doszła do siebie… Mieliśmy nawet podejrzenia kto mógł jej to zrobić, niestety brak dowodów…i Polska rzeczywistość!!! W miarę jak kicia wracała do siebie, pani Ela pomalutku ja oswajała. W końcu udało się kicię złapać i wysterylizować. Wtedy też miała zrobione prześwietlenie. Wszystko było już jasne. Koteczka miała przetrąconą miednicę, połamana żuchwę, wybite zęby, miała również ogromną ranę w klatce piersiowej. Wyglądało na to, że ktoś chciał przebić kicię jakimś prętem…
Nasze podejrzenia padły na gołębiarza, który w ten sposób „załatwił” już nie jednego kota. Kiedyś tak się akurat złożyło, że akurat pani Ela przechodziła obok jego posesji . Widziała jak bije kota czymś w rodzaju kija baseball-owego, a potem chciał go właśnie przebić metalowym prętem. Na szczęście w porę nadeszła pomoc i kociak był tylko poobijany.
Dziś rano wróciłam z wakacji…pierwsze co telefon od pani Eli, że kici znów coś się stało. Koteczka już od trzech dni leży w szpitalu, tym razem na szczęście sama przyszła do pani Eli po pomoc.
A zaczęło się od tego, że kicia zniknęła na kilka dni a kiedy się pojawiła nie mogła jeść. Słabła z dnia na dzień było coraz gorzej. Przy każdej próbie jedzenia, miauczała strasznie…od razu było widać, że strasznie ją cos boli. Pani Ela podejrzewała, że coś jej w gardle stanęło.
Teraz już wiemy co jej jest. Kicia ma coś w rodzaju nadżerki, najprawdopodobniej powstałej w wyniku poparzenia…Oczy załzawione, krew lejąca się
Od razu przed oczami stanął nam kociak, którego w ubiegłym roku uratowała nasza koleżanka. Uratowała ponieważ maluszek miał wsadzoną petardę w odbyt !!!
Niestety takie rzeczy się u nas dzieją……
Kicia jest strasznie nieufna, co zupełnie mnie nie dziwi. Niestety na widok mężczyzn wpada w histerię, nie da sobie zastrzyku zrobić. Dlatego zawsze na zastrzyk czekamy, aż na dyżur przyjdzie lekarka. Wówczas trzeba kicię zawijać w ręcznik, ponieważ bardzo się boi jakiegokolwiek kontaktu z człowiekiem i broni się zębami. W obecnej chwili toleruje tylko panią Elę. Przez słowo toleruje mam na myśli da się dotknąć.
Kicia bardzo, naprawdę bardzo potrzebuje domu!!! Jeśli wróci w tamto miejsce prędzej czy później znów spotka ją kolejne nieszczęście. Nie możemy pozwolić aby jakiś…. znów ją skrzywdził. Koteczka potrzebuje cierpliwego opiekuna, możliwe że już nigdy do końca nie zaufa…Może to być domek z innymi kotami. Bardzo prosimy o pomoc dla czarnulki. Zawieziemy ją nawet na koniec świata, jeśli tylko ktoś zechce się nią zaopiekować. W grę wchodzą tylko domki nie wychodzące.
Przepraszam za kiepską jakość zdjęć.



