Zauważyłam go w boksie numer jeden.
Zauważyłam i podeszłam do wiklinowego koszyka.
Dotknęłam obolałej główki, nie odszedł, nie zareagował.
Był.
Prosząco popatrzył mi prosto w oczy, przez chwilę, krótka chwilę, a potem odwrócił się i pogrążył w swoich myślach.
„O czym myślisz?”
„ O niczym, już o niczym, przez chwilę miałem jeszcze nadzieję, ale mi ją zabrałaś. Wiesz co jest najgorsze?”
„Nie wiem” – odpowiedziałam z łzami w oczach.
„Dla Was ludzi najważniejszy jest wygląd”
Nie staram się go przekonać, że jest inaczej… Nie potrafię, przecież widzę, po jakie koty przychodzą ludzie do łódzkiej kociarni…

Quazimodo ma bardzo chore oczy, nie wiem co mu jest, jest cały opuchniety i nabrzmiały. Ma zapalenie dziąseł i 7 lat. To wszystko razem sprawia, że nie ma szans na adopcję.




