Kolana, fotel i Ją.
Najważniejszą.
Była taka dobra.
Rozumiałyśmy si.ę bez słów.
Są dobzi ludzie i są źli.
Ona była dobra.
"Buniu, zostaniesz u mnie na zawsze" - powiedziała gdy mnie znalazła.
Jej "na zawsze" już minęło.
Moje trwa.
Mieszkam w schronisku...
Gdy przymykam na chwile oczy, zanurzam się w otchłań.
Powoli oddalam się do krainy wspomnień.
Rytmicznie łapkami wystukuję mantrę pamięci.
Bezwiednie zaczynam mruczeć pieśn radości.
Odpływam w te czasy by znów Ją ujrzeć.
By poczuć bliskość.
Zapach.
Poczuć się potrzebna...
Usłyszeć "No choć Buniu, choć do swojej Pańci"
Tylko dotyku delikatnej dłoni na moim futerku nie czuję...
***
"Żyjesz wspomnieniami" - szepcze Klemensowa
"Wiem, dzieki temu jeszcze jestem"
***
Wiem, że ona już nie wróci.
"Czy tu jest miejsce niepotrzebnych kotów?" - zapytałam Muszkę kiedy przywieziono mnie i włożono do Szafy.
"Tak, takie kocie wysypisko" - odpowiedziała - "Ale przekonasz się, ze jednak nie do końca"
Czekam więc, by się przekonać. Muszka mieszka tu 7 lat. Chcę jej uwierzyć.
Duża w okularach przytula tak mocno i szepcze - "Jesteś potrzebna, zasługujesz na dom, jak Wy wszystkie, ktoś Cię pokocha - tak jak Ona"
Chcę jej wierzyć, ze i ja Bunia, kotka bez zębów mogę opuścić Kociarnię i znów poczuć dotyk ciepłej, dobrej dłoni na swojej głowie.
Zaczynam mruczeć mantrę nadziei...
