Mruczuś [*] Choco i Mikuś

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 13, 2006 11:03 Mruczuś [*] Choco i Mikuś

Dzień Dobry!
Czasem słyszałam od znajomych o Waszym Forum gdy rozmawiałam ze znajomymi o swoich ulubieńcach ale rzadko tu bywałam. Słuchałam i czytałam opowiadania innych, założyłam jakiś czas temu Galerię swojej suczce ale niedawno postanowiłam założyć Blog .... i okazało się że od ponad miesiąca piszę tylko wspomnienia o swoich przeżyciach z Mruczusiem...
Postanowiłam i Wam Go przedstawić i oto jesteśmy: zapraszamy do http://www.kussad.blog.onet.pl - ma co prawda tytuł „Czekoladowa lisiczka Choco i inni” ale szczeniak tam dopiero się pojawił a z Mruczusiem jesteśmy już od 6 lat i zaczynam opisywać od tamtego dnia już ich wspólną historię ....

Obrazek
Ostatnio edytowano Pt sty 15, 2010 23:49 przez kussad, łącznie edytowano 18 razy
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 17, 2006 16:25

Przeskanowałam kilka najstarszych zdjęć z roku 2ooo.
Będę je teraz wklejała do Bloga albo i tutaj jeśli będziecie woleli!
Ostatnio edytowano Śro paź 25, 2006 15:21 przez kussad, łącznie edytowano 1 raz
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 17, 2006 16:48

Witajcie :lol: . Mruczuś jest pięknym kotem, czekam na zdjęcia i historie z nim związane.
Obrazek

gattara

Avatar użytkownika
 
Posty: 14955
Od: Czw kwi 20, 2006 7:03

Post » Wto paź 17, 2006 17:20

Ja też kiedyś założyłam bloga o moich kociakach ale jakoś później odechciało mi się pisać. Może ja też jeszcze trochę poczekam a późnie będę opisywać moje wspomnienia... dobry pomysł.
mimulka

mimulka

 
Posty: 93
Od: Pon lip 17, 2006 12:38
Lokalizacja: Opole

Post » Śro paź 18, 2006 1:42

Fajny pomysł, godne uwagi wykonanie :)
Czekam na więcej ;)

Gem

 
Posty: 3444
Od: Czw paź 12, 2006 16:37
Lokalizacja: Kielce

Post » Śro paź 18, 2006 13:44

A czy skorzystaliście z mojego zaproszenia do Bloga vide link w pierwszym poście czy może wolelibyście żebym wszystko po kolei co dotyczyło Mruczusia tutaj przekopiowała. W Blogu też są albumy. O szczeniaku narazie są tylko teksty.
Pozdrawiam
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 20, 2006 18:39

kussad pisze:A czy skorzystaliście z mojego zaproszenia do Bloga vide link w pierwszym poście czy może wolelibyście żebym wszystko po kolei co dotyczyło Mruczusia tutaj przekopiowała. W Blogu też są albumy. O szczeniaku narazie są tylko teksty.
Pozdrawiam

Byłem na blogu, ale szczerze mówiąc wygodniej czytałoby się tu.

Gem

 
Posty: 3444
Od: Czw paź 12, 2006 16:37
Lokalizacja: Kielce

Post » Nie paź 22, 2006 23:37

Dobrze - spróbuję coś pokopiować: Narazie bez zdjęć - musze skopiować inne linki niz do Bloga

Kogo znaliśmy najwcześniej

W roku 1996 Krzyś miał 5 lat gdy przez kilka miesięcy mieszkał z nami kocurek Mruczuś. Wzięliśmy go z ogłoszenia. Nie wiedzieliśmy że cały czas mieszkał na dworze i był starszy niż nam powiedziano. Wprowadzono nas w błąd i niestety za jakiś czas się okazało że na wiosnę mimo przeprowadzonej kastracji musieliśmy się rozstać – nie tolerował mieszkania na I piętrze w kamienicy w zamknięciu: wisiał na klamce, uciekał i cały czas wył...– musieliśmy go oddać poza miasto do domku z ogródkiem ... i nigdy nic więcej o nim się nie dowiedziałam – nowi właściciele w ogóle się nie odezwali mimo moich prób kontaktu a wydawało się że bierze go dla swoich znajomych asystentka babci. Lepiej byłoby gdyby został wśród wielu kotków na naszym podwórku, którymi się opiekuje wielu naszych sąsiadów.. Później długo bez wzruszenia nie mogłam patrzeć na żadnego kotka.


ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

Po kilku latach w Puszczy Białowieskiej poznaliśmy innego kociaczka a wtedy to właśnie ja najbardziej się sprzeciwiałam i zarzekałam się że nie chcę już więcej żadnego kota i on z nami nie zostanie...
Ostatnio edytowano Wto lis 14, 2006 16:03 przez kussad, łącznie edytowano 17 razy
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 22, 2006 23:39

On nas wybrał...

ObrazekObrazek
Historia naszego kotka Narewka zaczyna się sześć lat temu w roku 2000 podczas urlopu spędzanego w Narewce na skraju Puszczy Białowieskiej. Po długiej wycieczce Moi Panowie wybrali się do sklepu dokupić produkty do przygotowania obiadu a po niedługim czasie zamiast jedzenia przynieśli wychudzone maleńkie kociątko, które nie miało siły stać na nóżkach i cały czas rozjeżdżały mu się przednie łapki. To nasz syn, wtedy 9-letni, Krzyś zauważył na ulicy przed sklepem biedne małe kociątko... Wygłodzone zwierzątko zjadło prawie całe opakowanie waniliowego serka . Do powrotu do Warszawy zostawało jeszcze trochę czasu i dla kiciusia to był okres próbny. Gdy szliśmy na wycieczkę przebywał na podwórku obok zabudowań naszej gospodyni gdzie mógł polować i bawić się z innymi miejscowymi kotkami . Po naszym spacerze natychmiast na nasz widok skądś się wyłaniał i wbiegał do mieszkania. Od pierwszej chwili umiał się załatwiać w wyznaczonym miejscu, sypiał w naszym pokoju. W taki oto sposób poznaliśmy nowego członka naszej rodziny i w transporterku zrobionym z pudełka na buty pojechał z nami do Warszawy. Bardzo szybko zmienił imię na tradycyjne Mruczuś gdy się okazało jak ślicznie i głośno mruczy aż czasami słychać go w całym pokoju.

Oto Narewek jeszcze w Narewce w Puszczy Białowieskiej:


Przed wyjazdem do Warszawy już w samochodzie:
Obrazek

Podczas przerwy w podróży do Warszawy na tarasie na działce w Urlach.
Obrazek
Ostatnio edytowano Śro lis 15, 2006 11:40 przez kussad, łącznie edytowano 7 razy
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 22, 2006 23:40

Pierwsze Wspomnienia

Pierwsze wspomnienie po spotkaniu szkielecika-Mruczusia z mężem było dość bolesne - zostało do dziś uwiecznione dość długą blizną po głębokim podrapaniu wzdłuż nosa.
Podczas swojej pierwszej w życiu podróży samochodem do Warszawy nasz maleński kocurek - turysta. zanim bardziej szczelnie przykryłam go w pudełku na buty przestraszył nas gdy wchodził podczas jazdy pod pedały a później zaczął skakać po samochodzie.
Dopiero na miejscu dowiedzieliśmy się że waży 0,50 kg, ma około 8 tygodni,przyjęliśmy umownie że urodziny będzie obchodził razem z Krzysiem 12 czerwca.
Od pierwszych dni był dość pomysłowy: od balkonu zabezpieczonego gęstą siateczką od strony podwórka wolał balkon od strony ulicy i w momencie gdy rano po urlopie spieszyłam się do pracy i chciałam zamknąć na wszelki wypadek drzwi balkonowe zdążyłam tylko zobaczyć ogonek swojego maleństwa właśnie zeskakującego z balkonu po gzymsach coraz niżej i coraz dalej odbiegającego od naszego mieszkania zatrzymał się na wąskim daszku nad bramą i zaczął bardzo głośno rozpaczliwie miauczeć...
Obrazek

Przeraziłam się mimo że mieszkamy na I bardzo wysokim piętrze w kamienicy bo to było ciągle bardzo wysoko. Cóż mogłam zrobić ,zamiast iść do pracy rozpoczęłam akcję ratunkową dla swojego maleńkiego kociątka i tylko ludzie przechodzący obok po ulicy patrzyli na mnie dość dziwnie - co ja właściwie takiego robię stojąc z rękami podniesionymi do góry na szczycie drabiny przed bramą wejściową...
Ostatnio edytowano Czw lis 09, 2006 17:05 przez kussad, łącznie edytowano 3 razy
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 22, 2006 23:42

Pierwsze wyjazdy

Nasz kocurek turysta spędza z nami wszystkie wyjazdy.
Nadeszła pora kolejnej podróży, kolejnej i wielu następnych ... nietypowo jak dla kota, o którym zawsze słyszałam że przywiązuje się do miejsca a nie ludzi... Tym razem już mieliśmy kupiony transporterek. Podczas dłuższych podróży robimy sobie przerwy na parkingach i Mruczuś chodzi sobie na smyczy -on wybiera trasę a ja tylko oceniam gdzie razem możemy sobie bezpiecznie pójść. W razie niebezpieczeństwa , kiedyś nad nami nisko przelatywały samoloty, mój spłoszony kiciuś wskakiwał mi na ręce albo wchodził pod spódnicę...taki to mój bohater!
W nowym miejscu momentalnie się uczy gdzie się zatrzymaliśmy. Zawsze śmialiśmy się że mamy kotopsa -chodzi za nami na spacery. Jeśli gdzieś dłużej zabawi i się zgubi czeka w miejscu, w którym nas ostatnio widział do skutku aż ktoś zacznie go szukać.
Podczas pobytu nad Hańczą dość długo nie wracał ze spaceru. W pewnej chwili patrzymy a do naszego pokoju bardzo późno wieczorem wbiega coś strasznie zabłoconego szczurkopodobnego, a to tylko nasz kotek wrócił z połowu ryb i niestety miał jakąś przygodę. Uwielbia wyjazdy nad wodę ,siada na brzegu i obserwuje falującą wodę, ruch roślin, przelatujące owady, czasem przepłynie jakaś rybka i można pomarzyć o udanym polowaniu...


Obrazek



Innym razem z powodu jego przedłużonego samotnego spaceru musieliśmy opóźnić powrót do domu...
Nasz dżentelmen pozwala wszystkim kotkom zjadać najlepsze kąski z własnej miseczki zwłaszcza gdy kotka ma powiększoną rodzinę. Czasem naraża się miejscowym kocurkom, które myślą że będzie walczył o względy miejscowych dam, jako niezainteresowany ani nowym terenem ani pięknymi kotkami przeważnie ustępuje rywalom ale zdarzały się też bardziej krwawe epizody z koniecznością szycia szwów po powrocie do własnego domu...
Ostatnio edytowano Czw lis 09, 2006 17:08 przez kussad, łącznie edytowano 5 razy
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 22, 2006 23:48

Pierwszy poważny błąd

Narewek zamieszkał z nami w momencie gdy mieliśmy już od ponad roku ślicznie śpiewającego oswojonego całego żółciutkiego kanarka Felusia. Mieszkał na stoliku niedaleko okna w pokoju od strony podwórza. Po przyjeździe kociaczka dla jego bezpieczeństwa klateczka musiała stanąć na regale w innym pokoju. Z klatki mógł być wypuszczany tylko okresowo po dokładnym sprawdzeniu gdzie przebywa kot. Siadał, chodził i latał sobie swobodnie wtedy wszędzie po całym pomieszczeniu.
Niestety któregoś popołudniu po powrocie do domu zobaczyliśmy w całym mieszkaniu mnóstwo fruwających żółtych piórek - mieszkamy na bardzo ruchliwej ulicy i dość często okazuje się że pod wpływem wstrząsów gdy przejedzie tramwaj czy ciężarówka coś się otwiera albo spada na ziemię - tym razem otworzyły się drzwiczki klatki Felusia, który zaczął sobie spacerować przed nosem kota... A kot - cóż - nie pogardził możliwością polowania!!!
Obrazek

Później były jeszcze dwie próby hodowli kanarka - niestety żaden nie śpiewał a po jakimś czasie mimo że wieczorem zdrowiutkie skakały po klatce gdy wracałam z pracy okazywało się że już nie ma kto przywitać mnie swoim szczebiotem.
Prawdopodobnie też nie sprzyjał im widok kota siadającego bardzo chętnie na podłodze w pokoju, w którym mieszkały i wpatrującego się w nie...
Ostatnio edytowano Pt lis 03, 2006 14:10 przez kussad, łącznie edytowano 2 razy
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 25, 2006 16:03

A jednak!
Zawsze dużo słyszałam jakie koty są zwinne, zawsze spadają na cztery łapy, świetnie zachowują równowagę, cicho się poruszają... Odkąd lepiej w życiu codziennym poznałam koty na przykładzie mojego przekonałam się że to tylko mity...
Jeszcze był malutki gdy jesienią pojechaliśmy na wycieczkę do Puszczy Kampinoskiej.

Obrazek

Obrazek


Wydawało się że zgrabnie idzie po balu leżącym w wodzie


Obrazek


Obrazek

a za chwilę wykąpał się i pachniał bagnem...
Taki jest mój ciapek!!!
Kiedyś późną jesienią Mruczuś chodził sobie po parapecie ale niestety – wiał dość silny wiatr, parapet był mokry, może już troszkę pokryty cienką warstewką lodu – usłyszałam tylko przeraźliwe rozpaczliwe miauknięcie i kot spadł. Przerażona wybiegłam na podwórko – odkąd bywam u weterynarza i zwracam uwagę na koty często widuję koty po wypadkach i upadkach z wysokości – tym razem mieliśmy szczęście skończyło się na lęku – mój kocurek spadając z I wysokiego piętra zdążył się obrócić na cztery łapy.
Miałam powody do obaw w jakim stanie znajdę swojego kotka bo niestety wielokrotnie w mieszkaniu spadał na grzbiet i nawet po upadku z krzesła, albo własnym źle wymierzonym skoku wstawał dość potłuczony.
Kot owszem porusza się cicho jeśli mu na tym zależy – czai się albo skrada czy atakuje podczas polowania a w innym czasie po domu biega głośno niczym stado słoni...
Ostatnio edytowano Wto lis 07, 2006 11:01 przez kussad, łącznie edytowano 7 razy
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 25, 2006 16:27

Witajcie
kotecki piękne
koniecznie zabezpiecz okna bo kiedyś mogą nie mieć tyle szczęścia

a odsyłacz do wątku wstawiasz w profilu dodając w podpisie
[url=adres strony]nasz wątek[/url]
adres kopiujesz z góry a zamiast nasz wątek możesz wstawić dowolny tekst
Obrazek + Arctica Obrazek

czarna.wdowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 9876
Od: Śro lip 26, 2006 12:51
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Śro paź 25, 2006 17:22

O, to i ja skorzystam z tego sposobu :)

Witaj kussad :D
Obrazek "Mój dom murem podzielony..."

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30624
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, MB&Ofelia i 27 gości