

Klaudiuszek jest chłopcem bardzo ambitnym, mimo bardzo niezaawansowanego wieku postanowił podnieść swoje kwalifikacje, by wyrwać się z miasta Łodzi (w której de facto średnia pensja miesięczna jest spora, ale nikt takowej na oczy nie widział


Załatwiłam co miałam załatwić i wychodząc znów napotykam się na tego kursanta, przyszłego-niedoszłego

- „Co się stało bekso?”
- „nie przeszedłem badań lekarskich…”
Oglądam chłopaka, faktycznie, nie namyślając się zbyt długo zdjęłam kurtkę i zabrałam chłopaka taksówką na pierwszą w życiu przejażdżkę, tak dla wprawy, co by zobaczył na co się chłopaczyna pisze


Zabrałam go oczywiście prosto do doktora, w końcu najważniejsze by chłopak spełnił swoje marzenia i mógł zostać kierowcą, a do tego niestety trzeba być zdrowym jak ryba! Swoim urokiem podbił nawet taksówkarza, któremu zapłaciliśmy tylko za część kursu, bo prawo jazdy wiadomo, rzecz kosztowna, tak więc niewielki był nasz portfel, niewielki

Ciocia w zielonym fartuchu, specjalizująca się w badaniach takich małych kursantów orzekła, że: jesteśmy paskudnie zagrzybieni, mamy paskudnego świerzba, jesteśmy mali i niesamodzielni, ale, że jesteśmy dzielni to już niedługo będzie z nas dobry kandydat na kierowcę!

Mieszkamy teraz w kartonowym pudełku i już marzymy, ze jest to nasza własna ciężarówka

A tak na serio, już pędzimy na bazarek wystawiać aukcje na Klaudiuszka kursanta potrzebujemy przede wszystkim dobrych duszyczek, które pomogą nam w leczeniu Klaudiuszka i dorzucą osik do malutkiego głodnego brzuszka, no i może na dokładkę udałoby się choć troszkę pomóc w spełnieniu marzenia o blaszanej ciężarówce?

a taki jestem zagrzybkowany
