Nie jestem w stanie im wszytskim pomóc, bezdomnych na ulicach w piwnicach jest za dużo, a tu trzeba ratowac koty przed własnymi opiekunami.

Historia nr 1
W blokach obok mojej pracy mieszka, kot, kocurek na oko roczny. Ma dom. W domu są dzieci. Kot ma w uszach takiego świerzba, jakiego jeszcze nie widziałam, nawet u moich znajdowanych bezdomniaczków...
w najgorszym stanie oko a właściwie to co mu po nim zostało, z oczodołu leje się ropa, całe jest zapuchniete, zapadnięte...własciciele tego nie widzą, nie chcą widzieć, jeszcze trzeba by iść z kotem do weterynarza (czyt. wydać pieniądze).
Historia nr 2 Kotka już po sterylce, trzy kociaki mają domki, ostatnia koteczka czeka u mnie na swojego człowieka.



W rodzienie kolegi z pracy w stodole okociła się niczyja kotka. Kociąt 4. Wczoraj kotka porwała z gniazda małe ptaszki.Wszyscy oburzeni na kotkę jak śmiała. Chcą ją zlikwidować. Rodzina miała zabrać jednego kociaka, kolega drugiego (bo nie mu kto kretów łapać). Ale kociaki chore, ropa w noskach, oczkach.... no cóż selekcja naturalna. Kolega zapytał sie czy zabiorę te kociaki a jak wyleczę czy mu oddam po jednym... do domu, gdzie sie nie sterylizuje, blisko ruchliwej drogi....
Historia nr 3 Dwa rudzielce już w nowych domach, kotka po sterylce, nie udało się zabrac ostatniego z kociaków a kotka musi tam wrócić.
W rodzinie mojej koleżanki teściowa po dziwnym zniknięciu naraz dwóch kotów, przyniosła śliczną mała trikolorkę.. i zostawiła na strychu, zeby myszy łapała. Teraz tri ma około 8 miesiecy i własnie urodziła 3 kociąt. Jest zapchlona, nigdy nie odrobaczana... wyjada jedzenie psu z miski, bo jej jako kotu, który sam powinnien znaleść jedzenie, nie nalezy się.
Pani nie zgodza się na sterylkę...
Historia nr 4
W pewnym gospodarstwie okociła sie kotka. Kociąt było 2, jednego tata chciał pokazać dzieciakom, spadł mu na ziemię

Zgodzą sie na oddanie kociaka, nawet dadzą kotkę na sterylkę, jeżeli tylko nie będą musieli nawet 5 zł do tego dopłacić. Generalnie kotka nie miałaby sie tam źle, daleko od drogi, stodoły do biegania, gdzyby nie....
Historia nr 5 kotka już nie ma

To samo gospodarstwo. około roczny piekny kocurek. Obecnie koci szkielet, bez sierści na szyi, gdzie jest jeden strup od kleszczy.
Kiedy koleżanka rozsypała jedzenie, dowiedziała się, że teraz sa myszy i koty " żarcia" nie dostaną. A kot albo się sam wyliże albo nie. Mała strata, mało to kotów na wsi.
Koty mogły mieć się tam naprawde dobrze, trzeba tylko zmienić właściciela gospodarstwa.
Historia nr 6
Kolejne gospodarstwa pod Krakowem. Własnie okociła się piekna szylkretka. Kociąt 3. Pani na słowo sterylka podskoczyła i powiedziała, że nie ma potrzeby, bo kociaki to nie problem. Jak się odchowają (czyt. nie umrą na choróbska, nie zostana zjedzone) to po sąsiadach sie rozda, a jak nie to jest taki pan co je zabierze i sprzedaje na rynku. I tak od lat....
Po co ten post? każdy z nas ma wokół siebie tyle nieszczescia, cierpienia... chyba chciałam wyrzucić z siebie tą moją niemoc, bezradność, poczucie winy, że nie mogę, nie jestem w stanie im pomóc....
a żadne z nich nie zasłuzyło na taki los...
nie rozumiem....