malotka spała dobrze je strasznie strasznie duzo... weterynarz powiedzial ze to dobrze że ma wole zycia ale ja zaczynam się już troszkę niepokoic bo

mhm no jej brzuszek jest juz tak śmiesznie okrąglutki że ja przeważa na boki:) nie może bidulka utrzymac dobrze równowagi... i wstaje 4 razy w ciągu nocy i... miauczy pod miseczką... jak tak dalej pójdzie to będzie olbrzymim kotem:) jak widzicie dziś więcej uśmiechu u mnie na buzi.. ale to dzięki WAM i dzięki Wam malotka leczy się u najlepszych wetów... dzięki wam nie musi podróżować za zapaleniem płuc tramwajami tylko "wozi się taxówkami" dzięki waszemu wsparciu duchowemu jakoś zasnęłam w nocy... dziękuje gdyby nie Wy to wszystko by się nie udało... no cóż ja staram się magicznie wierzyć że to wszystko minie że ta białaczka to pomyłka z niedozywienia że oczka zaczną podziwiać ten piękny świat że krew źle wyszła no bo niby jak po takim życiu mogła wyjść dobrze... malotka jest rezolutna zwiedza domek i jak juz mówiłam wcina na potęgę..., wczoraj miałam załamanie wybaczcie poprostu jestem za wrażliwa... ale dziś głowka do góry... jakoś to musi być... OBY i wierzę że malotka jeszcze zdąży się nacieszyć wesołym życiem kota bez wizyt u wetów tylko pełne lenistwo i rozpieszczanie... napewno jest jej tu dobrze wtula się i mruczy na całe mieszkanko a śpi na środku łózka rozwalona z wyprostowanymi łapkami tak że ja juz nie mam miejsca... kochany kotek:) naprawdę wielki Podziw dla Was dziękuje