Witam,
mój kocurek jest kotem typowo wychodzącym. Mieszkamy w bezpiecznej okolicy i wszystkie nasze koty generalnie żyły tu sobie dość długo, żywota dokonując z przyczyn naturalnych. Kocurek (nawiasem mówiąc, to ten wyłowiony kiedyś z rzeki) nie wracał jednak ani na wieczór, ani na drugi dzień, ani na czwarty nawet... już spanikowana chodziłam po wsi, pytałam sąsiadów. Na piąty dzień, czyli dzisiaj po południu, kot wrócił sam. Jednak nie stoi na jednej łapce, trzyma ją podniesioną. Nie miauczy, je normalnie, poszedł spać, łapami obiema podczas snu ruszał. Wet ani jutro, ani pojutrze nie przyjmuje. Strasznie się boję powikłań, nie wiem ile czasu ta łapa taka jest, czy jest złamana czy jest z nią coś nie tak... macie jakieś rady, zanim nadejdzie poniedziałek?