
Zostałam skierowana na to forum przez Wizażanki. W piątek na spacerze po Dolnym Mieście zobaczyłam pod jakąś starą kamienicą kilka kotów w różnym wieku- od takich malutkich, miesięcznych do na oko 3 letnich. Prawdopodobnie to 2 rodzinki, widać podobieństwo. Widzę, że ktoś je dokarmia regularnie, wszędzie są porozstawiane miski, mają niby domek z szafki. Rozmawiałam z mieszkańcami kamienicy, jeden z panów przygarnął jednego kociaka, reszcie daje gotowane rybie łby co jakiś czas. Inni mieszkańcy też je dokarmiają, ale jakimiś ochłapami typu makaron z obiadu.
Wczoraj pojechałam je nakarmić. Gdy włożyłam jedzenie do misek koty zaczęły wychodzić z każdej dziury- naliczyłam 16! Wzięłam 4 saszetki i kartonik, do tego kupa suchego i wszystko zniknęło w ciągu minuty. Nie mogę tych maluchów wziąć do siebie, ani na stałe ani na tymczas (szczególnie, że jest ich z 8...). Dziś też tam byłam, wzięłam kupę żarcia przygotowaną przeze mnie. Zrobiłam trochę zdjęć. Jeden z kotków (ten jaśniutki) niesamowicie mi się podoba i myślę poważnie o przygarnięciu go choćby na tymczas. Czy ktoś mógłby przechować resztę maleństw? Pomogę w łapaniu oczywiście bardzo chętnie. Jakaś sterylka dla większych kotów też by się przydała. Kompletnie nie wiem jak się zabierać za takie rzeczy, nie mam w tym absolutnie żadnego doświadczenia, a bardzo chcę im pomóc.
Kocięta są przeurocze, co z resztą widać na zdjęciach. 3 czarnuchy mają prześliczne, niebieskie oczęta, tygrysek też jest super (bardzo wesoły, najśmielszy z całej gromadki), tygrysek z białym pyszczkiem też jest cudny, tylko jakiś zestrachany. No i moja gwiazda oczywiście najpiękniejsza

Nie krzyczcie, że w miskach jest jakaś obrzydliwa pulpa- to mielone mięso, wątróbka, trochę jaj, ryżu i marchewki i jeszcze siemię lniane do tego, dlatego to tak paskudnie wygląda









