Pomocy!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto wrz 04, 2012 19:38 Re: Pomocy!

Nie chcę być niemiła, ale mentalnośc wsi ( jako poziomu umysłu) przeraża mnie już od dawna. Bo kot to na wsi zwierzę wyłącznie uzytkowe. Jak kazde...
Rodzice nie zgodzą sie na wolierę...Niby dlaczego?
Dobrze,ze młode pokolenie ma już pewne przebłyski wrażliwości, odpowiedzialności wobec zwierząt.Mam na myśli między innymi Ciebie, Anulcio :ok:

rysiowaasia

 
Posty: 2110
Od: Nie sty 30, 2011 17:47

Post » Wto wrz 04, 2012 19:44 Re: Pomocy!

Zrób jej może lepiej bezpiecznie i spokojne gniazdko w pokoju swoim, weź kuwetę, miski z jedzeniem i wodą.
Zostawiając ją w garażu, nawet się nie obejrzysz, jak znowu się wymknie na dwór.

Jeśli jest młodym kotkiem, możesz przyzwyczaić ją do szelek.
Wychodzenie razem z kotem, by mieć nad nim nadzór, na niewiele się zda, z góry Ci to mówię.


Anulcia pisze:woliera nie wchodzi w gre, bo ja mam pokoj na gorze (1 pietrze), a na dole rodzice sie raczej nie zgodza. Poki co jest w garazu i niech tam wypoczywa, az nie dojdzie do siebie... A pozniej pomyslimy. Nie bedziemy jej wypuszczac samej, bedzie na polu tylko jak bedziemy w domu zeby miec na nia oko. Albo po prostu ja na smyczy bedziemy wyprowadzac. Cos wymysle, poki co mam kilka dni do namyslu poki Pinia nie wyzdrowieje

Ogolnie to lekarz kazal o nia dbac, bo jest niedozywiona, odwodniona i jak przejechal po jej grzbiecie to sie przerazil. Powiedzial ze ten kot by dlugo nie pociagnal w schronisku i to tak jakby uratowalismy mu zycie wyciagajac go stamtad. Powiedzial jak mamy karmic itd. Ja juz pytalam jak mam ja karmic innego specjaliste to powiedzial ze sucha karma i woda, no i stosowalismy sie do tego... czasami mu dawalismy jakies mieso z obiadu czy skore. Teraz ma nakupowane jedzenia roznych miesek dla kotow, mleko zwykle, mleko dla niemowlat. Trzeba nakarmic bidulke :) Chociaz zaukwazylam ze nie dzis zbutnio apetytu. Na szczescie mieso ktore jej kupilam zjadla bo dalam jej na to antybiotyk.

Trzymajcie kciuki :)

andua

 
Posty: 590
Od: Pt lut 11, 2011 12:49
Lokalizacja: Mój dom jest tam, gdzie mój kot.

Post » Wto wrz 04, 2012 20:12 Re: Pomocy!

Nie mamy myszy kolo domu, nie mamy piwnicy wiec nie maja gdzie tez myszy nam sie wkradac. A nawet jesli bym miala no to chyba nic zlego ze kot by zlapal mysz...?
No wiesz, mam 2 psy ktore tez chetnie by byly pokojowymi psami, bo uwielbiaja lezec na lozku, na pierzynce, ale im sie nie pozwala.
Jejku macie z tym garazem. Caly dzien kotek jest ze mna bo mam teraz jeszcze wolne przez miesiac, tule go, glaszcze, przytulam, jest ze mna w domu czy na polu, a na noc jest odkladany do garazu wiec to zle? Pozatym on sam woli byc w garazu. Ma tam caly dzien otwarte drzwi, psy nie przeszkadzaja jej. Moi rodzice nie pozwola na trzymanie kota w domu, bo 2 razy swoja mozliwosc juz zaprzepascil: 1 raz narobil na plytki, a 2 na dywan ktory trzebabylo prac.
Od razu napisze ze mam 2 psy, ktore zaakceptowaly kota i go lubia! sa lagodne i nic mu nie robia- tak w razie czego zeby nie bylo ze jestem bezdusza ze trzymam psa i kota.

Niestety mam takie warunki jakie mam. Kotki sa kochane, uwielbiam je, no ale sami przyznajcie ze to dosc smierdzaca sprawa ;) Wymieniam kuwete co 2 dzien na nowy piasek, a strasznie smierdzi wiec w domu raczej byloby to nie do pomyslenia. Zreszta wydaje mi sie ze u nas jest mu o wiele lepiej niz kotom w schronisku ;)

Anulcia

 
Posty: 117
Od: Wto wrz 04, 2012 12:41

Post » Wto wrz 04, 2012 20:17 Re: Pomocy!

rysiowaasia pisze:Nie chcę być niemiła, ale mentalnośc wsi ( jako poziomu umysłu) przeraża mnie już od dawna. Bo kot to na wsi zwierzę wyłącznie uzytkowe. Jak kazde...
Rodzice nie zgodzą sie na wolierę...Niby dlaczego?
Dobrze,ze młode pokolenie ma już pewne przebłyski wrażliwości, odpowiedzialności wobec zwierząt.Mam na myśli między innymi Ciebie, Anulcio :ok:




No nie wiem jaka jest mentalnosc wsi. My mieszkamy tu od kilku lat, ale mieszkajac w miescie tez zawsze kupowalo sie psa by szczekal i odstraszal :P a kot to zawsze byl do lapania myszy. No tak juz jest i to nie tylko na wsi ale i w miescie.

Anulcia

 
Posty: 117
Od: Wto wrz 04, 2012 12:41

Post » Wto wrz 04, 2012 20:25 Re: Pomocy!

:roll:

valborga

 
Posty: 414
Od: Śro gru 29, 2010 16:03
Lokalizacja: Śląskie

Post » Wto wrz 04, 2012 20:25 Re: Pomocy!

Anulcio, ale ja napisałam o stanie umysłu, a nie prawach miejskich nadanej miejscowosci czy tez nie!
andua pisze:Od razu napisze ze mam 2 psy, ktore zaakceptowaly kota i go lubia! sa lagodne i nic mu nie robia- tak w razie czego zeby nie bylo ze jestem bezdusza ze trzymam psa i kota.

Anulcio! To Ty nie wiedziałs,ze koty i psy zwykle dogaduja sie lepiej niz ludzie ze sobą? :wink:
andua pisze:Niestety mam takie warunki jakie mam. Kotki sa kochane, uwielbiam je, no ale sami przyznajcie ze to dosc smierdzaca sprawa ;) Wymieniam kuwete co 2 dzien na nowy piasek, a strasznie smierdzi wiec w domu raczej byloby to nie do pomyslenia. Zreszta wydaje mi sie ze u nas jest mu o wiele lepiej niz kotom w schronisku ;)

Wiekszośc ( mysle,ze nawet jakies 80%) forumowiczów ma koty niewychodzące ( ja też) i nie twierdzę,zeby była to jakas smierdząca sprawa... Jakiego piasku uzywałaś? Zwykłego z piaskownicy? Jeśli tak, to nie dziwię,że smierdzi:roll: Ale ja i tak wybrałabym smród,niz narażanie kotka na ból, smierć
A tak w ogóle, jak sie czuje mała? Bo to przeciez jej wątek!

rysiowaasia

 
Posty: 2110
Od: Nie sty 30, 2011 17:47

Post » Wto wrz 04, 2012 21:11 Re: Pomocy!

Dwie kupy i won z domu...? Wow.
A skąd wiesz, czy jej dobrze w garażu, skoro Ciebie tam nie ma?
Jak masz zwierzęta, to się nimi zajmuj.
Obrazek

asia-lodz

 
Posty: 416
Od: Śro sie 08, 2012 12:35
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 04, 2012 21:14 Re: Pomocy!

Ehh... Ręce mi opadły. Dbaj o nią tak, jak umiesz i rób, co możesz, by była szczęśliwa.

andua

 
Posty: 590
Od: Pt lut 11, 2011 12:49
Lokalizacja: Mój dom jest tam, gdzie mój kot.

Post » Wto wrz 04, 2012 21:30 Re: Pomocy!

Anulcia pisze:Kotki sa kochane, uwielbiam je, no ale sami przyznajcie ze to dosc smierdzaca sprawa ;) Wymieniam kuwete co 2 dzien na nowy piasek, a strasznie smierdzi wiec w domu raczej byloby to nie do pomyslenia.

Co masz w kuwecie, że śmierdzi? Jaki piasek? I jak często sprzątasz?
Kuweta nie śmierdzi, jeśli się ją regularnie sprząta. Przynajmniej u mnie kuwety nie śmierdzą, choć mam niezłe stado w mieszkaniu.

filo

 
Posty: 11708
Od: Śro lip 08, 2009 13:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto wrz 04, 2012 21:45 Re: Pomocy!

Anulcio, jestem przekonana, że koteczce lepiej było by jednak w schronisku:
miała by w miarę odpowiednie pożywienie
nie była by narażona na wpadnięcie pod auto, pogryzienie przez psa
nie umierała by bez pomocy gdzieś samotnie w rowie(do czego zapewne doprowadzi takie jak wasze podejście), a gdyby zachorowała, to przynajmniej ktoś by ją uśpił.

Kocia kuweta nie smierdzi, jesli jest odpowiednio utrzymana
pisałaś, że kotka wychodzi na podwórko tylko pod waszą opieką, a potem napisałaś, że jest razem z psami i ma otwarte drzwi i wchodzą i wychodzą kiedy chcą-to się kupy nie trzyma.
po co w ogóle wam kot? To nie jest wycieraczka, żeby trzymać go przed domem.
a co, jesli jakimś cudem dożyje dorosłości? Jak myśleliście rozwiązać problem kociąt które będą się pojawiać?
Obrazek http://www.facebook.com/TOP.INNI?ref=pb
milczenie jest srebrem, a mruczenie - złotem...

Szenila

 
Posty: 1850
Od: Pt gru 03, 2010 18:24
Lokalizacja: Chrzanów

Post » Wto wrz 04, 2012 21:51 Re: Pomocy!

Anulcia, nie wiem, czy jesteś pełnoletnia czy nie, ale bez względu na to postaraj się postawić na swoim. Miliony kotów na ziemi żyją w domach i nie robią na dywan. I od kota w domu NIE ŚMIERDZI! Moje dwie kotki mają kuwetę w salonie(!). Bo łazienka jest za ciasna, dwie sypialnie też raczej się na to nie nadają, bo się na noc drzwi zamyka. kuchnia też raczej na koci kibelek się nie nadaje. Reasumując: kuweta stoi w pokoju gościnnym. Qupala wyrzuca się od razu po zrobieniu (o ile jest ktoś w domu), a zbrylone siszki wyrzuca się raz dziennie.
NIE ŚMIERDZI MI W DOMU !

3-miesięczny kotek ma prawo nie trafić (nie zdążyć) do kuwety. Ale wszystkiego się nauczy. Koty to bardzo czyste i porządne stworzenia.
Jeśli potrzymasz kotka przez kilka dni tylko w jednym pokoju, jeśli usuniesz z podłogi dywan a na innym optymalnym miejscu siknięcia rozłożysz ceratę (np. na łóżku) i jeśli kuweta będzie w zasięgu kici, gwarantuję ci że maleństwo w mig złapie, gdzie się wali qpkę i siku!
Spróbuj! Proszę! Pliiiz!

Edit: Widzę, że w międzyczasie Szenila napisała o wiele lepiej i mądrzej, bo ja mam liche doświadczenie. Ale skoro już napisałem, to posyłam.

wojtek_z

 
Posty: 807
Od: Pt gru 31, 2010 12:08

Post » Śro wrz 05, 2012 8:53 Re: Pomocy!

ejjj nie blagam was... bo za chwile napiszecie mi ze kupy kocie smierdza. co ma piasek do tego, skoro go wymieniam co 2 dni? a kupy co jakas sie pojawia to wyrzucam? Napiszecie mi zaraz ze ten smrod ktory pozostal po kupie kociej byl ze wzgledu na material z jakiego zostal wykonany dywan a nie z powodu kota!
Kotka ma caly czas otwarte drzwi, bo jak jest na polu to ona nie zrobi kupy na polu tylko idzie do kuwety sie zalatwic. Dlatego otwarte drzwi. Jak jest w legowisku to tez nie ma potrzeby zebym zamykala drzwi bo ona nie wychodzi sama na pole. Wy tez okna macie wszystkie pozamykane w domu zeby kotka nie wychodzila?? Ona nie ma zakazu wchodzenia do domu! Tylko ze ona sama nie chce wchodzic... U nas sa drzwi od tarasu (jak jest cieplo) caly czas otwarte wiec moze wychodzic i wchodzic kiedy tylko chce (ma na to przyklad z psami, ktore tez probuja sie wpakowac-z ta roznica ze psy zaraz wyganiamy, a ona moze zostac). Ale zamiast tego ona idzie sie troche powspinac na hustawke czy sie kladzie na wycieraczcce i wygrzewa do slonca.
Moja kolezanka ma juz koty od wielu wielu lat i tez chodza caly czas po polu i nie widze zeby byly jakies smutne, wrecz przeciwnie. Nie maja kuwety, zalatwiaja sie na polu, a maja otwarte tylko okno do lazienki w ktorej spia. Oczywiscie jak chca sie dostac do domu to im sie otwiera.
Zreszta skoro uwazacie ze lepiej jej bylo w schronisku to :ok: weterynarz powiedzial ze jeszcze tydzien i by tam zdechla... no ale skoro uwazasz ze lepiej jest w schronisku, gdzie nikt cie nie przytula, nie piesci, nie bawi sie z toba (bo ze wzgledu na ilosc zwierzat jest to raczej nie mozliwe) a do tego spisz na polu w klatce to tez spoko :ok: ja zapewnilam kotu suche cieple miejsce! Przyjdzie zima to bedzie przeniesiona pewnie do domu bo bedzie jej cieplej przy kominku zapewne, ale poki jeszcze nie dochodzi do toalety na czas musi zostac w garazu.



Ktos przedtem napisal co z nia: No wiec przed weterynarzem, jak czekalismy przed lecznica wstala i zaczela sobie powoli po legowisku spacerowac. Myslalam ze chce sie zalatwic wiec dalam ja na ziemie ale nic nie zrobila i weszla do legowiska. Po zastrzykach byla bardzo pobudzona, nieufna.. Musialo ja to bardzo bolec tak strasznie jeczala... z mama zamykalysmy oczy zeby nie patrzec na to. Jak wyszlismy to sie patrzyla caly czas na mnie tym swoim niebieskim noskiem :P ten sprey mial kolor niebieski i jak lizala to jej zostalo. Jak dojechalismy do domu to polozyla sie, zrobilam jej jedzenie wymieszane z antybiotykiem i wszystko zjadla, miske mleczka postawilam obok. Juz do nocy lezala i spala w lezance. Dzis o 6 mama ja przywitala miska mleczka i jedzonka i posiedziala z nia chwileczke, a teraz spi slodziutko ;)

A jak sie nic nie poprawi z ogonem to chyba bedzie do usuniecia :( jedyna smutna wiadomosc jaka uslyszalam wczoraj

Anulcia

 
Posty: 117
Od: Wto wrz 04, 2012 12:41

Post » Śro wrz 05, 2012 10:49 Re: Pomocy!

Anulcia pisze:ejjj nie blagam was... bo za chwile napiszecie mi ze kupy kocie smierdza. co ma piasek do tego, skoro go wymieniam co 2 dni? a kupy co jakas sie pojawia to wyrzucam? Napiszecie mi zaraz ze ten smrod ktory pozostal po kupie kociej byl ze wzgledu na material z jakiego zostal wykonany dywan a nie z powodu kota!

Tak, napiszę, że to kupy śmierdzą, a nie piasek. Dobry piasek/żwirek do kociej kuwety absorbuje zapachy tak, by się nie wydostawały poza kuwetę. Koty odruchowo zakopują swoje odchody i taka zakopana w dobrym żwirku kupa już nie śmierdzi, bo smród się nie wydostaje. Śmierdzi tylko z kuwety, która jest po prostu tak przepełniona, że żwirek nie daje rady. Ja nie wymieniam żwirku co 2 dni. Czasami jest nawet kilka tygodni, tylko go dosypuję. I jakoś nie śmierdzi.
Mieszkam w mieście i moje koty nie wychodzą. Zimą mam wszystkie okna pozamykane. I też nie śmierdzi.
Kupa na dywanie na pewno śmierdziała. I ślad po niej też. Po prostu trzeba to sprzątnąć skutecznie. I wszystko jedno z czego jest dywan. To nie ma znaczenia. Po prostu trzeba posprzątać. Jak się to zrobi od razu, to smrodek nie zdąży się rozejść po domu.

Co do reszty, to nie widzę sensu w dyskusji. Jakbym mieszkała w bezpiecznej okolicy daleko od głównych dróg, to moje koty też by pewnie szalały po polach i nocowały tam, gdzie same mają ochotę.

filo

 
Posty: 11708
Od: Śro lip 08, 2009 13:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro wrz 05, 2012 10:52 Re: Pomocy!

Osłabia mnie Twoja postawa (może wynikająca z braku wiedzy i świadomości), więc krótko.
Jeśli chodzi o żwirek, to, jakiego używasz, ma duży wpływ na "zapachy". Piasek z podwórka nie będzie w zadnym stopniu pochłaniał nieprzyjemnych zapachów. Ze żwirkami dla kotów jest różnie, jedne lepiej wiążą zapachy, inne mniej, ale są tak przygotowane, by je neutralizować. Poza tym jeśli żwirek się zbryla i wyrzuca się na bieżąco brudną zawartość kuwety, to praktycznie nie ma prawa śmierdzieć.
Co do okien, to w przypadku kotów niewychodzących, zabezpiecza sie je szczelnie siatką, tak samo balkony. Historii, że kot wypadł przez okno, połamał się, albo się nie odnalazł, etc, jest mnóstwo. Tak samo nie wolno otwierać okien w pionie (od góry) bez zabezpieczenia, bo często kończy się to tragicznie.

Zaś co do ogona, to jeśli zostanie on usunięty, kotka już nigdy nie będzie mogła wychodzić na dwór bez ograniczeń, ponieważ będzie kotem niepełnosprawnym.

Proszę Cię, wyedukuj się trochę na temat kotów, choćby na tym forum znajdziesz wiele na temat zapewnienia bezpiecznego, szczęśliwego życia swojej kotce.
Bo na razie, to masz skłonność do wykłócania się w tematach, gdzie nie masz wiedzy.

Trzymam kciuki za zdrowie i odzyskanie sprawności w ogonie kici.
Swoją drogą, to nie jest "tylko poturbowanie" skoro sytuacja jest tak poważna.
W razie koniecznosci amputacji, udajcie się lepiej z kotką do dobrego weta.
Ostatnio edytowano Śro wrz 05, 2012 11:07 przez andua, łącznie edytowano 1 raz

andua

 
Posty: 590
Od: Pt lut 11, 2011 12:49
Lokalizacja: Mój dom jest tam, gdzie mój kot.

Post » Śro wrz 05, 2012 10:57 Re: Pomocy!

Anulcia pisze: 1.Napiszecie mi zaraz ze ten smrod ktory pozostal po kupie kociej byl ze wzgledu na material z jakiego zostal wykonany dywan a nie z powodu kota! [...]

2.Wy tez okna macie wszystkie pozamykane w domu zeby kotka nie wychodzila?? Ona nie ma zakazu wchodzenia do domu! Tylko ze ona sama nie chce wchodzic... [...]

3.Moja kolezanka ma juz koty od wielu wielu lat i tez chodza caly czas po polu i nie widze zeby byly jakies smutne, wrecz przeciwnie. [...]

4.weterynarz powiedzial ze jeszcze tydzien i by tam zdechla... [...]

5. Musialo ja to bardzo bolec tak strasznie jeczala... z mama zamykalysmy oczy zeby nie patrzec na to. [...]

6.Jak wyszlismy to sie patrzyla caly czas na mnie tym swoim niebieskim noskiem [...]

7.A jak sie nic nie poprawi z ogonem to chyba bedzie do usuniecia :( jedyna smutna wiadomosc jaka uslyszalam wczoraj

Więc po kolei:
1.Nikt nie miał i nie ma zamiaru pisać, że smród kupy zależy od materiału, z którego zrobiony jest dywan. Wczoraj pisałaś, że to kocie dziecko (bo to jeszcze malutki kociak :cry: ) zostało wyrzucone z domu "na pole", bo zrobiło kupę i był smród. Więc cała wina po waszej stronie. A kto to jest taki mądry, żeby rozkładać dywany w pomieszczeniu, gdzie jest przyzwyczajany do domowego życia psiak albo kociak??? W takim pomieszczeniu USUWA się dywany.
2.Tak, MY MAMY okna pozamykane albo zabezpieczone siatką, żeby koty nie wypadły/nie wyskoczyły. Poczytaj w internecie o zabezpieczaniu okien i balkonów przed wypadnięciem zwierzęcia, to cię to przestanie dziwić.
3.Jest rzeczą jak najbardziej naturalną, że w terenie wiejskim lub w zabudowie podmiejskiej koty sobie swobodnie chodzą. Tu na forum też jest wiele takich osób, zasłużonych w ratowaniu i wyadoptowywaniu kotów, które mają koty "wychodzące". Jednak, po pierwsze: tak maleńki kociak jak twój, zwłaszcza świeżo przywieziony do domu i zupełnie nie znający otoczenia, NIE MOŻE być wypuszczany z domu! Po drugie: nie wyobrażam sobie wypuszczania kota z domu w terenie, gdzie kot może wpaść pod samochód!
4.My tu na forum nie używamy określenia "zdechnąć" w odniesieniu do swoich zwierząt. Nasze zwierzęta "odchodzą". Bo są dla nas cenne.
5.Tutaj widzę największą sprzeczność we wszystkich twoich wypowiedziach. Niby nie mogłyście z mamą znieść widoku cierpiącego kociątka, a potraficie bez skrupułów wysłać je na cierpienie, a może i śmierć... Bo czymże jest dopuszczenie do sytuacji, gdy małe kocię chodzi swobodnie w pobliżu drogi?
6.Anulcia... Jestem przekonany, że kicia tym wzrokiem chciała cię poprosić o to, żebyś ją pokochała, strzegła i nie dała więcej cierpieć :cry:
7.Brak ogonka (łapki) to nie jest nieszczęście. Tu na forum jest wiele takich kotów. Tylko nie mogą być kotami wychodzącymi!!!
Pamiętaj, że kot bez ogonka będzie miał bardzo ograniczoną zdolność manewrowania ciałem przy biegu, wyskakiwaniu, zeskakiwaniu... Taki kotek NIE MOŻE być kotem wychodzącym!
I najważniejsza sprawa: jeśli dojdzie do konieczności amputacji ogonka, uświadom weterynarza, że nie może amputować zbyt wysoko, bo kotek może stracić zdolność panowania nad zwieraczami. Wtedy będzie skazany na życie z pieluszką. Są tu takie historie na forum, możesz poczytać. Teraz przypomina mi się kotka Ominia, chyba u forumowiczki Kamari. Ale jest więcej takich przypadków.
No i pokażże tę śliczną kicię! Nie masz fotki?

wojtek_z

 
Posty: 807
Od: Pt gru 31, 2010 12:08

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 190 gości