NIKOMU NIE POLECAM PUCHATKA NA GRUNWALDZKIEJ !!!!!!!!
Moja historia jest bardzo drastyczna więc radzę jej nie czytać osobom o słabych nerwach!
Przygarnęłam z dworu kotkę, która po jakimś czasie jak się okazało była w ciąży. Całą ciążę opiekowałam się nią, dostawała karmę dla kotek w ciąży i miała się bardzo dobrze.
Przyszedł dzień porodu jak by się wydawać mogło, kotce odeszły "wody" więc dzwonię do Puchatka i pytam się co mam robić i czy mogę z nia przyjechać na co lekarka odpowiedziała że nie trzeba żeby jej nie stresować i że teraz zaczną się skórcze i że poród może potrwać nawet dwa dni ale trzeba ją obserwować bo najpierw urodzi pęcherzyk płodowy.
To wszystko było dla mnie dziwne ale zrobiłam tak jak Pani doktor powiedziała, siedziałam przy niej cały dzień i całą noc nie zmrużając oka, w końcu nad ranem zaczął się poród, pęcherzyk został wyparty i pękł, dzwonie do Pani doktor i pytam co dalej, powiedziała że czekamy 4 godziny jak sie nie pokaze pierwszy kotek to mam przyjechać. Posłuchałam znów i czekam, w pełnym zaufaniu do Pani doktor bo wszyscy znajomi tak wychwalali Puchatka. Po 4 godzinach z zegarkiem w rece nic sie nie pokazało wiec juz bez dzwonienia zabrałam kotke do weterynarza ana miejscu okazało się że trzeba szybko operowac kotkę bo przeciez tyle czasu to za duzo i że jeden kotek udusił się i może spowodować smierć innych jak i kotki. Przeraziłam sie okropnie. Operacja kosztowała 400 zł !!!!
Po godzinnej operacji Pani przyniosła w duzm pudełku moją kotkę i trzy piękne małe koteczki. Kotka była oszolomiona po operacji i deptała ciągle małekotki, nie wiedziala co się dzieje, zapytałam sie czy nic im nie zrobi? Powiedzieli ze nie ze osobie poradza i ze nie wolno jej oddzielac od kotków.
Oglądnęłam kotki okazało się że jeden ma szefki na brzuszku, na pytanie d;la czego odpowiedzieli mi że podczas cesarki skaleczono go delikatnie...
Moje zaufanie zaczęło słabnąć. Kotka miała olbrzymią zaszytą ranę na brzuchu, nawet nie była niczym zabezpeczona, powiedziano mi na to ze nie mozna nic z tym zrobić bomusi karmic kotki.
I znów zero spania bo koti tzreba bylo przykładac do sutków zebyjadły bo kotka była zbyt oszołomiona, tzreba bylo im masowac brzuszki bo ich nie lizała ale potem juz sie nimi zaopiekowała tylko ze ciagle raniły jej rane gdy szukały cycuszków.
Na drugi dzień kotek który miał szefkę na brzuszku zmarł z niewiadomej przyczyny bo nikt w puchatku nie potrafił mi powiedziec dla czego ;/
Moja kotka już się łądnie goiła chociaz dziwne sie zachowywała, ciągle miauczała, dziwnie chodziła, była jakas taka osowiała. Usłyszałam że to normalne i mam sie nie martwić. W końcu gdy uznano że rana praktycznie zagojona i za 2 dni mozna bylo wyciągnąc szefki, zostawiłam ją z małymi w domu i poszłam do pracy. Zapewniano mnie ze nic sie nie stanie.
Po 8 godzinach w pracy wróciłam do dom i to co zobaczyłam było najgorszą rzeczą w moim życiu.
Kotka wygryzła sobie wszystkie wnetrzności zaczynajac od tego że rozszarpała sobie brzuch który był już zagojony!!!! wszędzie domu była krew, jelita i kawałki wnetrzności... najgorsze bylo to że kotka mimo utraty krwi i narządów jeszcze żyła... ledwo... owinęłam ją w ręcznik starając się nie sprawiać jej więcej bólu ale było to dość cięzkie gdy z brzucha wisiały jej wszystki żyly wnętrzości itd... pojechałam do weterynarza wiedząc że juz nic nie da sie zrobić... lekarz był nieostrozny kotka deptała po swoich wnętrznościach i strasznie płakała. Okropnie cierpiała jeszcze przed zakonczeniem swego krótkiego życia, zanim to lekarz postanowił dać jej w końcu zastrzyk usypiający.
Znów nikt nie wytłumaczył mi co sie satlo i dla czego tak się stało.
Obecnie przezył tylko jeden kotek, jest niesamoiwicie podobny do mamusi i mądry
Opiekuje się nim moja Babcia która ma dwa inne koty.
Nigdy więcej już nie pójdę do tych lekarzy, zostawiłam tam prawie 600 zł a kotka zmarła w męczarniach jak sie potem okazało był to bląd lekarza. Są dwie opcje albo źle ją zaszył pozostawiając coś w środku co sprawiało wiele bólu lub ponownie źle ją zaszył przy okazji nie uważając na higienę przez co w brzuchu mogło się coś zrobić i także boleć...
Nie wiem i wolę już nie wnikać.
Życzę wam żeby nigdy coś takiego nie zdażyło się w waszym życiu!!