montes pisze:Wiecie że na forum ostatnio mnie mało, e-melowo też różnie. Nie znam dokładnie całej sytuacji i nie zamierzam zostawać negocjatorem. W mojej ocenie Pani Nawalny, Andzelika i schronisko jeśli chcą razem wypracować jakiś system działania to powinni usiąść razem i porozmawiać. Jeśli wyciągnięte zostaną wnioski przez wszystkich, Pani Nawalny pomoże finansowo Andzelice, a schron zaprosi wolonatriuszy by mogli pooglądać zwierzaki, porobić zdjęcia i zwyczajnie pobyć z tymi bidami to może poprawi się choć trochę. To nie może tak być, że Andżelika ciągnie jak wół, a reszta patrzy. My też mamy swoje ograniczenia, ale pomożemy, ogłoszenia powystawiamy, finansowo też. Napisanie, że w schronie jest ok i zakończenie sprawy nic nie załatwia, a psuje opinie organizacji z najdłuższym stażem (TOZ). Może Pani Nawalny zamiast dobrych rad i bełkotania opisze nam z doświadczenia jak rozmawiać z urzędnikami, jak zdobywać pieniądze, jak egzekwować, jak pisać i co. Każdy może się czegoś nauczyć, choćby dialogu. Obrzucanie i podnoszenie sobie cisnienia nic nie zmieni w sprawie zwierząt.
Pani EWO pomoże Pani ? Bo my wszyscy pomożemy
Andżeliko trzymaj się.
Nie ma co przerzucać się argumentami, bo zawsze gdzieś zwierzęta będą miały lepiej, inne jeszcze gorzej.
W całej sprawie nie chodzi o to, aby negować istnienie schroniska w Radomsku jako takiego, lecz o czynnik ludzki, by mieć z kim w tym schronisku współpracować; żeby zwierzętami zajmowały się osoby z prawdziwą pasją, a nie przypadkowo dobrany personel. Osobiście pytałam o wolontariat, powołując się na pobliskie schronisko w Jamrozowiznie, okazało się, że w Radomsku nie ma ani takiej potrzeby, bo są zatrudnieni pracownicy, ani nie ma takich możliwości, bo trzeba by rozmawiać z prezesem, a on się na to na pewno nie zgodzi, poza tym rzadko bywa w schronisku i muszę łapać go gdzieś na mieście..