Przed chwila dostalam telefon o dwoch patologicznych sytuacjach w mojej wsi.
Pierwsza:
gosc, alkoholik, jezdzacy na wozku z powodu amputacji obu nog (odmrozenia w upojeniu alkoholowym), ma 4 koty
jedna kotka jest niewidoma, ciagle rodzi
nie znam plci pozostalych kotow
zaden z sasiadow nie reaguje na problem
on ich nie karmi, jemu ledwo na wino starcza...
trzeba ratowac te koty
druga sprawa:
rodzina patologiczna, mloda kobieta i jej 6 czy juz 7 dzieci
od poczatku na garnuszku pomocy spolocznej
zdaje sie ze w sadzie jest sprawa odebrania jej dzieci
maja koty i szczeniaki, juz kiedys bylam u niej w tej sprawie
powiedziano mi ze kilka dni temu byl tam kotek z ziejaca rana, sasiad rozmawial z nia by kociakowi pomogla, zawiozla do weta itp
kilka godzin pozniej kota juz nie bylo..........
kotow jest tam duzo, dzieci sie nad nimi pastwia
ten sasiad ciagle zwraca im uwage bo nosza je za ogony, lapy itp
obie informacje dostalam od osoby, ktora prosi o pomoc organizacje, ktore maja prawo wjazdu na posesje i interwencje
byc moze uda sie uzyskac srodki z gminy na ten cel
prosze o pomoc w imieniu tych bidokow