Koty Babci i Rustie I

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 22, 2009 11:11

:lol: :lol: :lol:
A mnie odpowiesz czym się leczy te włosogłówki?
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Śro lip 22, 2009 11:16

Fenbendazol - ostatnio coś mnie prześladuje ten lek :twisted:

Fenbenat może kup, jak wet znajdzie w hurtowni - kilkanascie zeta, a starczy dla dzikunów na lata, bezsmakowy do jedzenia wsypiesz. Psom też by się przydało.

Info z wątku Zalatanego:
Włosogłówczyca
Podstawowe fakty
- nicień Trichuris vulpis
- bytuje w jelicie grubym
- zarażenie po spożyciu inwazyjnych jaj znajdujących się w środowisku
- samica ma ok 3-4 cm długości, samiec jest znacznie mniejszy,

Objawy
- rzadko spotykana inwazja
- zazwyczaj przebiega bezobjawowo
- masowe zarażenie może się skończyć śmiercią z powodu wyniszczenia
Leczenie:
- mebendazol 40 mg/kg masy ciała doustnie przez 3 dni
- fenbendazol 25 mg/kg masy ciała doustnie przez 5 dni
Zapobieganie
- utrzymywanie higieny środowiska
- likwidacja jaj trudna z powodu dużej ich oporności na leki dezynfekcyjne

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lip 22, 2009 11:26

Dzięki :D
Ja tam całe towarzystwo psie i kocie odrobaczam regularnie, ale myślałam, że pratel wystarczy :roll:
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Śro lip 22, 2009 13:43

To kciuki za odrobaczanie skuteczne :ok:

Rustie pisze:I bym tego nie robiła, ale prościej jest napisać parę zdań, niż odpowiadać forumowym znajomym na te same pytania przez telefon po kilka razy Wiem, leniwa jestem


He, he...leniwiec z ciebie Rustie :wink: Kto by pomyślał... :lol: :wink:

mahob

Avatar użytkownika
 
Posty: 12523
Od: Czw lut 15, 2007 12:44
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lip 22, 2009 15:24

No to najważniejsze że w realu nie jesteś do tyłu :wink: :lol:
ObrazekObrazek

amyszka

Avatar użytkownika
 
Posty: 24121
Od: Czw mar 22, 2007 14:26
Lokalizacja: Bolesławiec Śl.

Post » Pon sie 03, 2009 20:09

Drogie podczytywaczki tego skandalicznie zaniedbanego wątku!!!!

Zgłosiłam Rustie do miauowej ankiety wyłaniającej kandydata do głosowania w Krakvecie. Jak wszyscy zapewne wiedzą :wink: dla osoby która wygra to głosowanie oznacza to spory zapas karmy. Najpierw jednak trzeba zostać kandydatem miau, czyli zwyciężyć w naszej ankiecie.
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że Rustie godna jest zwycięstwa ze wszech miar. Prosimy więc Was i Waszych miauowych znajomych o poparcie tej kandydatury w ankiecie, która ma się ukazać 5 sierpnia.
Z poważaniem
Bungo, Lusia i ja

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sie 03, 2009 21:39

Zmuszono mnie :wink: do katorżniczej pracy, oto efekty:

Rezydentura
Misiula
Obrazek
ur. około 1995 roku, bura stuknięta nastolatka, matkuje kocietom, dobrze czuje się w duzym stadzie, je tylko whiskasa z kaczką i marchewką
kastratka, zaszczepiona, po resekcji oka
rezydentka, przyjechała dzięki Małgosi i buborowi od p. Róży: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=74178&highlight=

Bajka
Obrazek
ur. VI.2008, śliczna srebrna z białymi skarpetkami, kocha koty psy i ludzi - masKOTka :)
kastratka, zaszczepiona
niedowład tylnej części ciała po upadku z okna (pomyłka adopcyjna, która mogła kosztować ją życie :( ), niepelnosprawność nieprzeszkadza jej w funkcjonowaniu (zatacza się przy chodzeniu, ale skacze po meblach; załatwia się obok kuwety)
szuka domu - ale takiego naj..., a tak dobre domy jak nam się marzy po prostu nie istnieją :wink: Ale możecie probować :)

"Wieczne tymczasy", unikające ludzi, ale wdzięczne za zabranie ich z wolności, tworzą hermetyczną grupę, rządzą stadem pod wodzą Milki

Mila
Obrazek
ur. VII.2007, biało-bura gruba i wielka kocica, królowa stada o morderczym wzroku, wysokopienna, je tylko suchą karmę, lubi koty (jeśli ich właśnie nie zagryza), lubi ludzi (chyba że wlasnie nie), nie zniża się do bycia głaskaną ;)
kastratka, zaszczepiona
może być kotem wychodzącym

Figa
Obrazek
ur. IX.2007, czarna grubaska, przyjaciółka Mili wpatrzona w nią jak obrazek, unika ludzi, bardzo wrażliwa i delikatna
kastratka, nieszczepiona (nie umiem jej złapać :/ )
kot "zesławicki": http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=71 ... &start=285

Biały
Obrazek
ur. VII. 2007, wielki piękny biały kocur, z wiecznie wywalonym jezyczkiem i wyglądzie kretyna ;), wszystkożerny, stąd "ciąża spozywcza", lubi koty, unika ludzi (przy misce da się wygłaskać)
FelV (-), kastrat, zaszczepiony
trzeba dbać o wysoką odporność (długo walczyłyśmy z hespesem, lepiej by nie było nawrotów)
może być wychodzący (i tak nie odejdzie dalej niż metr od miseczki z karmą ;) )
pochodzi z krakowskiego Kazimierza, to starszy brat tych kociąt: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=78 ... t=dajw%F3r

Ptyś
Obrazek
ur. V.2008, duży kocurek białobury z beżowym nalotem, o pięknych zielonych oczętach, domowy, ale po traumatycznych przejściach (wywalony w kartonie do śmieci, wcześniej prawdopodobnie bity), daje się pogłaskać, ale branie na ręce powoduje atak paniki :(
kastrat, zaszczepiony
trafił do nas dzięki Małgosi, aamms, Dolores i ogrodniczce65: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=86707&highlight=

Koty adopcyjne
Tasza
Obrazek
ur. IX.2008, czarna kocica, towarzyska i kontaktowa, głucha jak pień i z ADHD
FelV (-), FIV (-), kastratka, zaszczepiona
kotka z Boguszyc, żyje dzięki mnóstwu wspaniałych ludzi, tu widać metamorfozę: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=4759514#4759514

Kasiek
Obrazek
ur. 2008, ogromny smukły buras, taki normalny, fajny kot (nawet nam sie takie zdażają ;) )
kot "zesławicki"
kastrat
może być wychodzący

Zaba (Sonia)
Obrazek
ur. 2008, śliczna beżowa marmurka, drobna i mała, kocha się przytulać
kot "zesławicki"
kastratka, po długim leczeniu dróg oddechowych - konieczne podnoszenie odporności

Dorota
Obrazek
ur. około 2006, duża buraśka, domaga się kontaktu z człowiekim, koty dorosłe toleruje bo musi, matkuje kociętom, nawet karmić ostatnio zaczęła
leżała zakrwawiona na poboczu drogi, z mlekiem w sutkach (kocieta nie znalezione, pewnie umarły :( ), prawdopodobnie uciekała postrzelona (rana w udzie) i nie zdążyla przed samochodem (lekko "stuknięta"); już jest wszystko ok
kastratka

Czester
Obrazek
ur. 2008, wrażliwy kocurek o pieknych mądrych oczach
najpierw babcia zobaczyła ogloszenie o zgubionym kocie, nie doczytała tekstu zapamiątała tylko łaciatego kota na czarno-białym zdjęciu; potem zobaczyła Czesterka jak wyjada bezdomniakom z misek; nie powinna go brac, mialysmy juz wtedy za dużo kotów, ale przecież własciciele go szukają, to od razu go im odda; okazało się że to czarno-białe zdjęcie przedstawiało biało-rudego kota; zguba ciągle poszukiwana, ale przy okazji uratowała życie Czesterowi - miał koszmarne zapalenie oskrzeli, umarłby na podwórku :(
ciągle w leczeniu

Bura
Obrazek
ur. 2008, śliczna burasia, pieszczoch nie przepadający za kotami
FelV (-), FIV (-), kastratka
zabrana z innymi kotami od staruszki z demencją, miała już nowy dom, ale wróciła

Maja
Obrazek
ur. 2008, prześliczna białobura miniaturka kota, miziak nieprzeciętny, choć na otwartej przestrzeni jeszcze płochliwa, kocha psa
kastratka, zaszczepiona
w zeszłym roku jej braciszek znalazł dom; ona jako "niełapalny" kocur miała zostać, ale potem zaszła w ciążę :roll:

Dzieciaki:
Bratek, Stokrotka i Sasanna (dzieczynki mają zaklepane domy)
Obrazek Obrazek
przyjechały z mamusią w wieku 5 tygodni, ich brat znalazł dom od razu, ona walczyły z herpesem i lambliami; bardzo ufne i proludzkie, już zdrowe i zaszczepione

Szeryf i Doda (Szeryf przeprowadza się "na dniach", Doda po zapaleniu płuc musi poczekać na szczepienie)
Obrazek Obrazek
piwniczne "mixy" o przedłużanym futerku, male nieznośne urwiski

Viola
Obrazek
bardzo nietypowa bura szylkretka ;), mały krwiożerczy tygrys, po kk czeka na szczepienie
kotek z tego miejsca: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=97429&highlight=

Kot nr 20, czyli Fiona nie żyje. Sekcja wykazała całkowicie zdrowego kota. Kicia się zagłodziła z tęsknoty za poprzednimi dużymi, po prostu. Była dokarmiana na siłę, ale to nie wystarczyło :(

Dodatkowo na TDT 3 kocięta, ale możliwe że nie będą do nas trafiać. Ich matka i prawdopodobnie ojciec są właśnie łapani na kastrację :ok:
edit: jednak mamy 21 kotów ;) Łapanka udana - czarna kocica i biało-rudy kocur czekają na jutrzejsze zabiegi.
Ostatnio edytowano Pon sie 03, 2009 22:23 przez Rustie, łącznie edytowano 1 raz

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sie 03, 2009 21:55

No, nareszcie można się w Twoim kocińcu połapać :twisted:

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sie 03, 2009 22:20

Dla tych, którzy w najblizszym czasie wstąpią tu po raz pierwszy, kilka słów o nas.

Nigdy nie planowałysmy poswięcać życia dla kotów. Ba! Nawet ich nie lubiłyśmy! Ale mieszkałam w Warszawie, na ulicy gdzie działała m.in. forumowa Katy. Tam zobaczyłam, że koci problem w miastach jest do rozwiązania - wystarczy zapewnić jedzenie, schronienie i sterylizację, by koty nie były postrzegane jako szkodniki gorsze od szczurów.
Więc kiedy po powrocie do Krakowa zaczęłyśmy dostrzegać bezdomniaki na naszym osiedlu, wiedziałyśmy co robić.
Wtedy mieszkało tam 15 dorosłych kotów plus niezliczona ilość kociat rodziła się co roku, prawie wszystkie ginęly. Dzięki kastracji, adopcjom i "selekcji naturalnej" (niestety), dziś są cztery wykastrowane koty, zadbane, regularnie odrobaczane i leczone w razie potrzeby. Po mojej przeprowadzce na własne śmieci ważniejsze od zakupu kanapy było wyłapanie wszystkich okolicznych futer na zabiegi (teraz została 1 kocica z kilkunastu).
Kiedy zrobilysmy porządki na swoim terenie, wydawało się że czeka nas "kocia emerytura", ale: wiemy już jak pomóc kotom, mamy sprzęt, miejsce i doświadczenie, a kociej bezdomności w Krakowie tak wiele... Niepostrzeżenie stałyśmy się hurtowniczkami.
W zeszłym roku przewinęło się przez nasze ręce 120 kotow, w tym - na razie 50. To tylko te, które fizycznie tymczasują u mnie lub babci i są pod naszą bezpośrednią opieką. Nie liczę tu futer, które są lokalizowane i łapane przez nas i podrzucane do znajomych na DT.
Nasze tymczasy to kociaki, koty wyrzucane z domu i dzikuny do kastracji (krakowskie lecznice nie przetrzymują po zabiegach - z wyjątkiem jednej bardzo drogiej i drugiej - koszmarnej). Mniej wiecej polowa kotów łapana jako dzikie okazuje się miziakami, które pewnie się znudziły i wylądowały w piwnicy :(
Koty są leczone, odrabaczane. W razie konieczności czy podejrzeń robione są testy na wirusówki. Kocięta i w miarę możliwości dorosłe są szczepione. Wszytkie oddawane do adopcji dorosłe (dziewczynki od 5 mca, kocury od 6-7) są kastrowane. W przypadku kociąt sprawdzamy czy adoptujący wywiązali się z tej obietnicy. Kastrujemy też kocice w ciąży (również tuż przed porodem - mamy szczęście do utalentowanych chirurgów). W przypadku zgonów robiona jest sekcja w Zakładzie Higieny Weterynaryjnej - musimy mieć pewność, czy przyczyną nie była choroba zakaźna.

Działamy właściwie jak małe schronisko (z tą róznicą że w schronisku koty nie śpią w łózku kierownictwa ;) ). Od pewnego czasu by się nie pogubić prowadzę nawet ewidencję futer (mają nawet numerki nadawane - to akurat mnie dobija...)

I jeszcze cytat z Nordstjerny, ja nie umiem tak trafie i ładnie pisać, a te słowa powinny być mottem każdego dt, każdej organizacji starającej się polepszyć los bezdomnych kotów:
No właśnie, chodzi o to, jest naprawdę ważne w tej robocie - chyba pasuje o tym przypominać,zwłaszcza dla młodszych stażem forumowiczów (bo starsi powinni już dawno mieć tego świadomość):

Najważniejsze w tej robocie jest ograniczanie nadpopulacji bezdomnych kotów i zapobieganie bezdomności. I prowadzące do tego celu konsekwentne, kompleksowe działania.

Nie chodzi o samo dokarmianie osiedlowych kotów (choć to ważne), zabranie do domu wyrzuconego przez kogoś domowego kota, uratowanie kotka zagrożonego śmiercią (choć to bardzo ważne), zabranie do domu ślicznych, małych puchatych kociaczków (choć to w większości wypadków ratuje im życie). To nie wystarczy, choć jest bardzo ważną częścią całego tej roboty.

Najważniejsze jest to, żeby działania niosły ze sobą rzeczywiste rozwiązanie problemu bezdomności. Taki przykład: co z tego, że uratujmy puchate kociaczki, skoro pod śmietnikiem zostanie ich dzika, płodna mama - i za dwa miesiące pojawią się następne? Co z tego, że złapiemy samą dziką mamę, wysterylizujemy, zostawiając pod śmietnikiem jej podrośnięte, dzikie dzieci, skoro za pół roku te dzieci urodzą kolejnych kilkanaście dzikich dzieci? Co z tego, że "wciśniemy" pierwszemu lepszemu chętnemu znalezioną na ulicy puchatą kuleczkę, skoro ten przy pierwszej rui wywali ją pod blok, bo "się zrobiła nie do wytrzymania"?

I dlatego piszę o kompleksowych działaniach. Takich, które nie mają nic wspólnego ze zbieractwem kotów, jak mogłoby się wydawać nieobeznanym ze sprawą. O tej porze roku kotki przeważnie już są w następnej ciąży, ale zazwyczaj mają jeszcze wokół siebie stadko majowych kociaków, najczęściej chorych i wymagających natychmiastowego leczenia i oswajania, jeśli mają mieć szansę na dom.
I dlatego tak ważna jest konsekwencja. Wysterylizowanie wszystkich kocic na danym terenie. Wyłapanie i wyadoptowanie wszystkich kociaków z danego miejsca. Bo jeśli w jakimś miejscu pozostanie jedna płodna kotka, to cały wysiłek pójdzie na marne już po kilku miesiącach.


Prowadzenie DT na taką skalę pochłania mnóstwo czasu i pieniędzy, jest tez często wyczerpujące psychicznie. Na brak czasu i sił forumowicze nic nie zaradzą, ale bardzo prosze o wsparcie.
Do niedawna koty nas oszczędzały, raczyły nie chorować. Ostatni miesiąc to 700 zł zostawionych w lecznicach. Ciągle pozostaje do zaszczepienia 5 dorosłych i 2 kociaki.
Koty są rozwydrzone, kiedyś byłam dumna z tego, że nawet bezdomne jedzą hillsa i wołowinę, ostatnio żałuję, że nie przyzwyczajone do puszek z Biedronki (zaserwowanie na próbę najtańszej puchy z hurtowni spotkalo się ze świętym oburzeniem :) ). Z drugiej strony ich dobra kondycja to zasluga w dużej mierze drogiej karmy i odżywek - na tym się nie zaoszczędzi i nie chcemy obniżać wypracowanych standardów, czy "'żywieniowych" czy tych dotyczących opieki lekarskiej i profilaktyki zdrowotnej.
Na szczęście za kastracje aktualnie nie płacimy z własnej kieszeni. Korzystamy z miejskich talonów, a gdy ich braknie - z pomocy Fundacji "Zwięrzeta Krakowa".
Tu trochę o naszych potrzebach "niefinansowych":
Z pomocy rzeczowej: karma, każda i w każdej ilości. Zawsze mamy zapasy na czarną godzinę (tak poniżej 10 kilo staramy się nie spadać). Może być supermarketowa, niektóre dzikie tylko taką znają i jedzą. Żwirek!
Szmatki na posłanka (zazwyczaj nie pierzemy tylko wyrzucamy po użyciu, przez potencjalne wirusy), kuwety i miski które mogą pełnić takie funkcje, miseczki (i styropianowe tacki, jak po wędlinach, dla dziczków piwnicznych), środki czystości z chlorem (ace, domestos, czy zwykła bielinka)


W rozliczeniach finansowych nie jestem zbyt sumienna, to już wiecie. Ale tym razem się postarałam, poniżej rozliczenie wydatków i wpływów za I-VII. 2009

Kastracje i leczenie:
1) Fundacja Zwierzęta Krakowa 270 zł
2) Urząd Miasta Krakowa 32 zabiegi, dla nas to oszczedność ok. 2500 zł
3) Fundacja Argos (4 boguszyckie) 800 zł
Testy od sponsorki: 150 zł
Jedzenie i żwirek od darczynców, to oszczędność ok. 450 zł

Gotówka od sponsorów: 1000 zł

Nasze wydatki:
1) Karma, żwir: 1990 zł
2) Mięso ok. 3100 zł
3) Leki, vet, testy, szczepionki, sekcje itp: 1100 zł
4) Kontener 40 zł

czyli koty pochłonęły blisko 10 tysięcy.


I niestety, ostatnio budżet nam się nie dopina :(

Na kocie potrzeby, głównie na zaszczepienie 5 dorosłych i 2 kociąt (= 175 zł) bazarki:
Książki dla TŻ
"Babskie" książki
jak obrobię zdjęcia będa następne...


Kochana Bungo zglosiła nas do krakvetowskiego konkursu, pierwszy etep to ankieta forumowa (głosowanie 5-15.08 ). Jeśli ktoś chciałby wspomóc naszą działalność w ten własnie sposób to zapraszamy. Ta wygrana zabezpieczyłaby karmę dla tymczasików na najbliższe miesiące, pozwoli tez na zakup odżywek i immunostymulatorów, nieodzownych na co dzień.
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=97796

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sie 03, 2009 22:32

Elu, kiedy rozpocznie się ankieta wkleję fragmenty Twojego postu - jeśli pozwolisz :wink:

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 04, 2009 9:45

Wszyscy się wczasują, czy co :?

A ankieta rozpoczyna się już jutro...

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 04, 2009 13:34

:oops:

krakusik8

 
Posty: 1968
Od: Nie mar 29, 2009 23:01

Post » Wto sie 04, 2009 14:36

Hej Rustie,
Sto lat tutaj nie zaglądałam :oops: . Widzę, że liczba kotów na stanie nigdy nie spadnie poniżej pewnego poziomu, ale to chyba dobrze dla kociambrów. Z pewnością oddam na Ciebie mój głos w ankiecie, czekam tylko, aż się pojawi :D W końcu jeden z najwspanialszych kotów świata pochodzi od Twojej babci :lol: Chciałam jeszcze napisać, że Piratka ma się u nas bardzo dobrze. Czasem mam wrażenie, że może zbyt bardzo przybrała na wadze :twisted: ale sama dobrze wiesz, jak trudno jest ją odciągnąć od jedzenia, nie mówiąc już o jego znaczącym ograniczeniu :roll:
Pozdrawiam bardzo cieplutko Ciebie i Twoją Babcię (mam nadzieję, że już mi wybaczyła adopcję jej ukochanego kota :wink: )
Jak będę miała trochę więcej czasu, to wrzuce jakieś fotki "małej" "Głodzilli".
Trzymam kciuki za głosowanie!!!!
Obrazek Obrazek
Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los

Brackish

 
Posty: 242
Od: Wto sie 24, 2004 17:13

Post » Wto sie 04, 2009 20:28

Wybaczyła, wybaczyła, mało tego...

Spierałyśmy się niedawno o status Bajki: ciągle tymczas czy już rezydentka. No bo gdzie jej znajdziemy tak dobry dom na jaki zaslużyła, że po pierwszej wpadce adopcyjnej to babcia już nikomu nie zaufa, zwłaszcza że to kot specjalnej troski (choć kota nie podziela tego poglądu :twisted: ). Zapytałam czy gdyby trafił się ktoś taki jaki Marcelina to czy by oddała. "Marcelinie bez wahania".

Rok jej zajęło pogodzenie się z zabraniem "jej kota" :lol:

Na fotki grubasa czekam z niecierpliwością. My też z ratowania kotów powinnyśmy się przerzucić na tucz gęsi - kwalifikacje mamy (vide: Biały)

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sie 04, 2009 20:50

O rany, jest mi bardzo, bardzo miło, że Twoja babcia byłaby gotowa oddać mi jej kolejnego ukochanego kota :1luvu: Powiem Ci w zaufaniu, że czuję się w ogormnym obowiązku zapewnić Piratce wszystko co najlepsze właśnie dlatego, że Twoja Babcia zdecydowała się mi ją powierzyć pod opiekę :D Co do Bajki, to właśnie miałam pisać, że jednak Babcia przeforsowała pomysł aby ją sobie zostawić, ale stwierdziłam, że może to drażliwy temat :lol:
A co do tego, co robicie dla kociambrów, to ogormny szacunek i podziw :king: nie wiem skąd bierzecie na to tyle sił i determinacji.
Mam nadzieję, że uda się Wam wygrać w głosowaniu (moi znajomi już dostali instrukcję :twisted: )
Trzymam również kciuki za wasze tymczasy no i Bajkę oczywiście też (o ile jej status na to pozwala :roll: )
Zdjęcia Piratki umieszczę za chwilkę w moim wątku.
M.
Obrazek Obrazek
Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los

Brackish

 
Posty: 242
Od: Wto sie 24, 2004 17:13

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 758 gości