Wszystkie kicie dotarly do Lodzi... czyli mama z trojka kociakow i 4 maluszki - i na tym sukcesy sie zakonczyly

Samochod do wywietrzenia i uprania, bo jeden kociak wydostal sie z transporterka i pomimo szybkiej realcji zdolal "oznaczyc" biegunkowa kupka tapicerke...
U weterynarza spedzilismy ponad 2 godziny i wyszlismy z lekkim przerazeniem co do mozliwych chorob jakie kociny w sobie nosza oraz dluga lista instrukcji co i kiedy podawac... Potem jeszcze apteka i juz ok.1.30 w nocy wracalismy do domu
Niestety czesc maluchow nie je sama i trzeba je karmic oraz poic strzykawka - 2 czarne kuleczki oraz 1 kociak "od mamy". Mama kociakow jest bardzo przerazona, kociat broni jak lwica i zabrai malucha na karmienie wymaga uzycia rekawiczek spawalniczych + duzej odwagi... Mama nie jest kuwetkowa

Koci katar maja wszytkie maluchy - wiec trzeba im po 4 razy dziennie zakraplac oczka gentamycyna i 2 razy dziennie difadolem...
Dzis znow blisko 2 godziny u veta...
Agness, Never - testy wyszly niewyrazne... cokolwiek to oznacza. Bedziemy powtarzac jutro
Padam na nos...
Obiecuje zalozyc watek, wrzucic zdjecia i informowac Was na biezaco, ale nie dzis... bo musze jeszcze dac najslabszemu maluchowi "od mamy" kroplowke i zmienic termoforek malym czarnulkom - bo dwa wymagaja dogrzewania...
Trzymajcie kciuki i szukajcie domkow
