TDT znalezione, alarm zazegnany, zacieram slady
Mam nadzieje, ze Agnezs da znac co tam u marmurkow. Mam kolejne chetne osoby na chlopczyka, zobaczymy czy ktos wart uwagi !
Rudzinek pojechal do mojej kumpelki-koniary. Otrzymal imie Franz Jozef, w skrocie Franciszek lub Franio. Gustowna klateczka pojechala razem z nim. Kartonik czy inne miejsce do schowania absolutnie odstawione. Rudzik mruczy, daje sie glaskac, wrecz sam nadstawia glowke albo tylek, nawet przez prety, zabawki - zwlaszcza grzechoczace - uwielbia. Zdarza mu sie jednak capnac lapka.
U kumpelki zostanie zapoznany z psem, zobaczymy jak zareaguje.
Tak sobie mysle, ze rudzinek to bedzie kotek dla konesera

Bardzo dobrze reaguje na inne koty. Podejrzewam, ze najlepszy bylby dla niego dom, w ktorym bedzie juz rezydent pieszczoch i kociolubny zarazem. Wowczas moznaby upiec swego rodzaju dwie pieczenie na jednym ogniu. Z jednej strony fakt, ze rudzik nie jest nakolankowy (sam z siebie, bo ja go na kolanka biore i owszem) nie bylby problemem dzieki rezydentowi-pieszczochowi. A dodatkowo kociolubny rezydent dzialalby na rudzika uspokajajaco. No chyba, ze kolezanki pies nie bedzie taki strrraszny dla rudzika, a i kumpelka nie wystraszy sie ksiecia - taki ukryty plan
Z kolei w przypadku marmurkow. Mam wrazenie, ze dziewczynka niekoniecznie powinna isc do domu zakoconego. Nie dosc, ze jest dosyc wycofana, to jeszcze syczy i buczy na inne koty. Na moja Lune najmniej - respekt czuje

ale widac, ze by sobie posyczala. Na rudzika syczy i buczy, ze ho ho. Na swojego brata, gdy po jednej (:!: ) nocy spedzonej w innym domu z kociakiem wrocil z niebylego DT, syczala przez pol dnia. Ale po terapii wspolnej nakolankowej i przechadzce w transporterze doszla jednak do wniosku, ze brat nie jest taki zly
