Witam,
moja kota (8 miesięcy) wróciła z trzydniowego wyjazdu z małą plamką (bez sierści) na czole. Wet wyrwał kilka włosków i obejrzał pod mikroskopem, diagnoza grzybica. Dal kropelki wzmacniające oraz clotrimazol do smarowanie dwa razy dziennie, i już pięć dni smaruję.
Podeszłam do tego dośc lekko, bo mi samej kiedyś zdarzały się małe plamki na skórze, traktowane clotrimazolem szybko znikały. A tu czytam, jaka to poważna choroba. Zabiorę się więc zaraz za pranie pościeli (mała śpi z nami) i kocyka, mam tylko parę pytań: jeśli teraz wypiorę, a kota ma caly czas grzybki, to będzie znowu je zostawiać. Jak często powinnam to wszystko odgrzybiać, żeby uniknać potem powtórnego zarażenia? Normalnie pościel zmieniam co dwa tygodnie, ale nie gotuję, co zdaje się nie wystarcza. A co z wykładzinami?? Przykleone do podłogi...
No i czy taka kuracja, w zasadzie tylko maścią, kocie wystarczy? Mała jest dobrze odżywiona, zdrowa i zadbana, złapała to w głupim hotelu, pewnym stresem była podróż (ale mimo wszystko lubi wyjeżdzać). Czy są szanse, że z małej źle leczonej plamki rozwinie się coś poważniejszego? Kiedy będzie można ewentualnie stwierdzić, że leczenie nie pomaga?