Przepraszam, że ostatnio mało piszę w obu katowickich wątkach ale moje kociszcza zmówiły się na chorowanie, więc opisuję aktualną sytuację w naszym wspólnym wątku.
W skrócie:
1) Brzózka ma trochę złe wyniki badania krwi (nerki) w związku z tym dostaje antybiotyk i kroplówkę. Z zastrzykami sobie w domu jakoś poradzę ale nie wiem, jak pójdzie z kroplówą bo niunia nie lubi tego, oj nie lubi a ząbki i pazurki ma bardzo ostre, zobaczymy, może jakoś się uda.
2) Aluś już odrasta po grzybicy, jeszcze tylko ostatni zastrzyk i może iść do adopcji.
3) Agatka już dobrze (odpukać), odblokowała się i zaczęła znowu sama jeść.
4) Lucy trochę pokasłuje i w uszach ciągle ma świerzbowca, więc czyścimy, potem czeka ją sterylka
5) Stefuś ciągle jeszcze ma mokro w nosku, muszę mu kupić następne krople, żeby wreszcie mógł normalnie oddychać.
6) Myszka przestała kichać i kaszleć, może wreszcie już będzie ok.
7) Michał jako jedyny nie chorował ostatnio (odpukać)
Na koniec Miki, i tu jest najgorzej niestety. Miki ma fatalne wyniki krwi.
Wielokrotnie przekroczone mocznik i kreatynina. To znaczy, że nerki są w bardzo złym stanie. Miki nie je. Wczoraj dostał znowu kroplówkę, dostaje antybiotyk. W domu dałam mu relanium i potem zjadł całą saszetkę renala, ale relanium przestało działać i Mikunio znowu leżał w pozycji chorego kota. Rano trochę skubnął mokrego ale jak nie zacznie więcej jeść to będzie źle. Nie mogę go na siłę karmić, bo on nie jest tak uległy jak Stefan, nie poradzę sobie z jego karmieniem na siłę.
Z uwagi na jego chorobę zdjęłam go z adopcji, bo nawet jeśli uda mi się wyprowadzić go na prostą to i tak nie znajdę mu domu. Kto zechce staruszka z chorymi nerkami, w dodatku Miki nie jest miziakiem. Tak więc Miki ma u mnie dożywocie, oby to dożywocie jeszcze potrwało choć trochę.