
Witam Wszystkich Miaukunowców i pozdrawiam noworocznie
Z INEZKĄ mamy za sobą wyjazd świąteczno-noworoczny do moich znajomych na ich zaproszenie!

Zaryzykowałam i zabrałam INEZKĘ z całym Jej ekwipunkiem do autka.

Drogę zniosła całkiem dobrze, ale na miejscu okazało się, że nie podoba się Jej obecność innego kota. Niestety!! Gdy tylko pojawił się na salonach sympatyczny 5-letni kocurek (wykastrowany, krótkowłosy), INEZ natychmiast przerwała zwiedzanie cudzych kątów" i "okopała się" za kanapą znajomych!!

Stamtąd wychyliła tylko głowę i każdorazową próbę zbliżenia się sympatycznego kocurka kwitowała groźnymi pomrukami i fuczeniem. Kocurek był na początku trochę ogłupiały, ale nie dawał za wygraną i ostrożnie ponawiał próby zbliżenia się do INEZKI!! Chyba się Jej wcale tak bardzo nie bał ...

Ze znajomymi obserwowaliśmy całą sytuację (znajomi podziwiali urodę INEZKI, gdy wychodziła na chwilkę zza kanapy), a INEZ, mimo upływającego czasu, nie chciała zaakceptować obecności innego kota.

Tak więc, za radą Asi (do której zadzwoniłam, by skonsultować zachowanie INEZ i ewentualne szanse na zmianę tego zachowania), żeby nie stresować obu kociaków, podjęłam decyzję o powrocie do domku. Miałam trochę obaw, jak zapakuję INEZ do kontenera, ale okazało się, że za drugim podejściem udało mi się wziąć INEZKĘ na ręce, a potem wprowadzić do kontenera.

Już w samochodzie Jej zachowanie się uspokoiło, ale miałam wrażenie, że INEZKA obraziła się na mnie. W klatce położyła się tyłem do mnie i jakiś czas milczała i nie reagowała nawet na moje nawoływania. Włączyłam więc radio w samochodzie i ... też ignorowałam obecność INEZKI. Dopiero po kilkunastu minutach wydała pierwsze "miau".

W domu zachowanie INEZ wróciło do normy.

:) Po obejściu znajomych kątów i sprawdzeniu zawartości misek, przywitaniu się z moją mamą, zjedzeniu małego "co nieco" ... zaczęła się do mnie przymilać.

Trochę było mi żal obu kociaków i niektórzy mogą podsumować te odwiedziny z INEZKĄ na zaproszenie moich znajomych, jako mało rozsądny pomysł. Ponieważ jednak aklimatyzacja INEZ u mnie przebiegała pomyślnie, miałam nadzieję, że damy radę ...

Nie wiem, czy po tej sytuacji wniosek jest na wyrost, czy nie, ale wydaje mi się, że pomimo, iż nie znam wszystkich szczegółów z historii życia INEZ, mam wrażenie, że INEZKA chyba nigdy nie będzie umiała funkcjonować na wspólnym terenie z innymi kotami ;( Zwłaszcza z tymi krótkowłosymi, choćby były nie wiem jak sympatyczne!!

Tak mi się wydaje, choć pewnie jeszcze za mało wiem o naturze kotów rasy MAINE COON

Jak powiadają, człowiek uczy się całe życie! Kot pewnie też

;) Nadal więc z INEZ uczymy się siebie!!

Chętnie poczytam Wasze opinie w tej sprawie.

:) Poniżej link dla zainteresowanych historią INEZKI:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=84090&start=120