HrupTak i Brucek sa idealnymi bohaterami do tego watku.
Rodzenstwo urodzilo sie na bazarze na Ochocie w koncu pazdziernika 2001 r. Brucek i Hrupka zostali zlapani jako pierwsza para z kociat, aby uchronic je przed nadchodzaca zima. Trafily do naszego domu jak mialy ok. 5 tygodni i byly w strasznym stanie.
Mialy zaawansowy koci katar z aktywnym herepes wirusem i obydwojgu:
- po pyszczku doslownie lalo sie morze ropy, ktora zlepiala siersc,
- oczy byly bardzo metne,
- nosek byl zupelnie zapchany i uniemozliwal oddychanie,
- podaczas oddychania, a szczegolnie snu slychac bylo tak glosne granie jak na organach w Gdansku Oliwie,
- lapki od mycia zaropialych oczu i pyszczka mialy wygryziona siersc do zywej skory,
- brak apetytu,
- podwyzszona goraczka.
Trafilysmy z nimi natychmiast do weta. Rokowania byly kiepskie, uslyszelismy, ze moga miec klopoty z oczami, a szczegolnie malej zagraza utrata jednego - bylo tak metne. Dodatkowo poniewaz mialy juz mocno zaatakowany uklad oddechowy grozilo im trwale uszkodzenie sluzowki , m.in nadzerka z powodu ciaglego wycieku z nosa.
Zaczelo sie intensywne leczenie, ktore trwalo prawie non-stop przez pol roku. Przyplataly sie tez inne rzeczy takie jak robaki (byly z nimi od poczatku) oraz u HrupTaka przyoskrzelowe zapalenie pluc. Mala przez jakis czas nie rosla wcale
. Dla nas to byla walka o ich zycie, bo uznalismy ze wyglad (wiecie te oczy, nadzerki) jaki byl nie byl, dla nas i tak beda piekne.
Dostawaly rozne leki z roznym skutkiem - antybiotyki i sterydy, masci do oczu i krople, czyli wszystko co aplikuje sie w takich wypadkach.
Powoli (czyli po 5 m-cach) zaczelismy widziec postepy, chociaz widac bylo ze ta choroba bardzo odbila sie na HrupTaku, jest mniejsza i slabsza. Pol roku pozniej wyszlo, ze
leczenie jej sterydami powoli i skutecznie uszkodzilo jej czesc nerek - stad wlasnie mam nerkowa kotke
.
Brucek faktycznie szybko poczul sie zdrowszy choc jedno oko dosc dlugo mu sie papralo. Jednak w pewnej chwili i te obajwy ustapily. Nie mial zadnego nawrotu choroby od kiedy skonczyl 7 m-cy. Raz chorowal na zapalenie oskrzeli, ale to przez to ze wspolnie z Rysiem siedzial w oknie i wdychal zimowe powietrze (chorowal tez Rysiek).
Z HrupTakiem jest troche gorzej. Zewnetrzne obajwy takie jak wycieki z nosa i oczu ustapily po pol roku leczenia, ale okazalo sie ma bardzo niska odpornosc na wszelkie choroby. Kiedy majac rok, przeszla pierwsza rujke, ujawnil sie wowczas katastroficzny stan nerek i uaktywnil sie herpes wirus - znowu ropialy jej oczy. Od tego czasu otaczamy jej specjalna troska, nie bylo kolejnych nawrotow choroby.
Podsumowujac:
HrupTak i Brucek maja obecnie ponad dwa lata. Kiedy byli mali po rozpoznaniu kociego kataru uslyszalam od weta: ze nie moga stracic wech i moga zle widziec, badz nie widziec wcale. Kiedy mialy pol roku ich stan zaczal sie poprawiac (wtedy tez dopiero zostaly zaszczepione). Kiedy skonczyly rok ich zdrowie ustablizowalo sie na stalym poziomie. Wech maja swietny, z oczami nie mamy zadnych problemow (choc niestety kazdy wet od razu rozpoznaje na co chorowaly).
Patrzac na nie, wierze, ze koci katar mozna skutecznie zaleczyc
Przepraszam, za te przydluga historie