A ja też mogę się dopisać do klubu szylkretek, bo nie dosyć, że moja Jasminka jest dwa w jednym, tzn. pointem ze znaczeniami szylkretowymi, to jeszcze teraz mam na tymczasie rudo-czekoladową szylkretkę Marcelinkę, której historia jest na Kociarni.
Dziewczynka jest do wzięcia.
To jej fotka jak była jeszcze zupełnym maleństwem.
Teraz jest większa, bardziej rezolutna, niesamowicie miziasta. I bardzo kontaktowa. Oczy ma koloru oliwkowego. Reaguje na swoje imię. Gdy wołam: Marceliiiinka! przybiega jak na skrzydłach.
